Czy poznamy tajemnicę uroczyska lasu pod Kąkolewnicą?

Z informacji Wojskowego Instytutu Historycznego wynika, że na przełomie 1944/1945 roku, gdy w Kąkolewnicy stacjonował
sztab II Armii LWP sąd wojskowy skazał 144 osoby, w tym 61 na śmierć. Z ocalałej dokumentacji wynika, że wykonano 43 wyroki śmierci. Zabitymi byli z reguły żołnierze i oficerowie AK. W postanowieniu o umorzeniu śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Radzyniu Podlaskim czytamy: „Biorąc pod uwagę całokształt ustalonych w śledztwie okoliczności (…) należy stwierdzić, że bez wątpienia w lesie ‚Baran’ znajdują się inne nieznane dotychczas mogiły osób rozstrzelanych w wyniku
wykonywania wyroków śmierci orzekanych przez sąd II Armii WP (…) nie jest wykluczone, że w tym lesie, jak i w lasach rejonu Kąkolewnicy dokonywali egzekucji również funkcjonariusze NKWD, zupełnie niezależnie i bez wiedzy sztabu II Armii, według własnego uznania. Wielu bowiem obywateli polskich zginęło w tym czasie bez wieści”. Las był strzeżony przez uzbrojonych żołnierzy. Mieszkańców Kąkolewnicy wojsko okresowo wysiedliło, zajmując gospodarstwa na kwatery. Dlatego tak
trudno było dotrzeć do świadków ówczesnych wydarzeń. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tej zbrodni w 1990 roku. Przeprowadzono wtedy ekshumację w obrębie istniejącej symbolicznej mogiły. Wydobyto szczątki 12 mężczyzn w wieku 20-60 lat. Zwłoki zakopane były na głębokości 50-120 cm. Z protokołu sporządzonego przez Zakład Medycyny Sądowej można się dowiedzieć o wyjątkowej brutalności wykonawców egzekucji i ogromie cierpień ofiar. Nie udało się nikogo zidentyfikować, jednak wydobyte z grobów przedmioty świadczyły, że zabici byli żołnierzami AK. – Przesłuchaliśmy 100 świadków, z których 80 miało dużą wiedzę na temat omawianych zdarzeń – powiedział prokurator Leszek Furman z lubelskiego IPN, który nadzorował na uroczysku drugą nieudaną próbę ekshumacji. Stwierdził również, że sprawa zostanie wznowiona, gdy pojawią się nowe relacje ze wskazaniem miejsca pogrzebania ofiar. Przy pierwszej ekshumacji w 1990 roku na uroczysku pracował bialski historyk Mirosław Barczyński. – Mógłbym wskazać trzy niecki o długości kilku metrów i szerokości 1,5 metra, w których mogą znajdować się masowe mogiły – stwierdza. Przyznaje, że liczba podawanych ofiar może być zawyżona. Poszukiwania mogą być także utrudnione przez fakt, że na tym terenie podczas I Wojny Światowej znajdował się rosyjski szpital polowy. –
Uważam, że przy pomocy dobrego georadaru można by ten teren sprawdzić – mówi Mirosław Barczyński. – IPN powinien
wszcząć poszukiwania, niestety, mam wrażenie, że brakuje osób tym zainteresowanych – dodaje.