Kosmos nad Krzną za 200 milionów!

Turecka „inwestycja” w Białej Podlaskiej – kasyna gry, baseny, stadiony a nawet tor wyścigowy – zakończyła się wielką klapą. Zamiast „drugiego Las Vegas” było wielkie pośmiewisko i nagły wyjazd Vahapa Toya z Polski. Jak zakończy się promowany przez prezydenta Andrzeja Czapskiego „projekt Krzna”? Jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle się rozpocznie. Plany są jednak równie kosmiczne.

Cuda na kiju

Prezydent rozpoczął cykl spotkań z mieszkańcami w sprawie, jak nazywał to magistrat, przywrócenia rzeki miastu. Podczas konsultacji, które nie cieszą się zresztą wielkim zainteresowaniem, Andrzej Czapski roztacza cudowne wręcz wizje inwestycji nad Krzną. Ma być dalsza rewitalizacja zespołu zamkowo-parkowego, odnowienie fortyfikacji, spiętrzenie rzeki, tak, by powstała fosa, nowe boiska, obiekty do treningu wspinaczki, tory kajakowe (także dla miłośników kajakarstwa… górskiego!), ścieżki rowerowe czy dróżki do jazdy konnej.

Kosmiczny projekt ma kosztować 200 milionów złotych. Aż 30 milionów ma wyłożyć z własnej kasy miasto Biała Podlaska. – Nikt nie kwestionuje potrzeby rewitalizacji. Wiem, że bialczanie marzą, by Krzna tętniła życiem – przekonywał podczas spotkań z mieszkańcami Andrzej Czapski.

Pytania bez odpowiedzi

A jak jest naprawdę? Podczas spotkań padło wiele niewygodnych dla obecnych włodarzy pytań. – Czy miasto nie ma ważniejszych problemów niż tory do kajakarstwa górskiego i fosa? Czy naprawdę trzeba wydawać 200 milionów na rozrywkę? – pytali mieszkańcy.

– Tych pieniędzy i tak nie możemy wydać na nic innego – odpowiadali urzędnicy. – Co z miejscami pracy? Czy to nie powinien być priorytet władz? – dociekali bialczanie. – Nad Krzną będą miejsca pracy. Będzie można założyć działalność gospodarczą i – na przykład – otworzyć punkt gastronomiczny – przekonywali zdumionych uczestników spotkań ludzie Czapskiego. – Inwestycja ma powstać również na terenach prywatnych. Co z właścicielami tej ziemi? – to kolejna z kwestii podnoszonych podczas spotkań.

– Będziemy kupować. Albo wywłaszczać – odpowiadali urzędnicy.

Pytań było znacznie więcej. Skąd miasto weźmie 30 milionów złotych na wkład własny w „rozrywkową” inwestycję, skoro miejski budżet ledwie zipie? Nie ma przecież pieniędzy chociażby na remonty dróg czy porządne oświetlenie wielu miejsc w Białej Podlaskiej, zaś miasto jest zadłużone na gigantyczną kwotę 90 milionów złotych. Czy trzeba będzie wziąć kolejny kredyt? W jaki sposób mają się utrzymać punkty gastronomiczne nad rzeką, skoro sezon trwa raptem trzy miesiące? Na wiele z tych pytań przekonujących odpowiedzi uzyskać mieszkańcom się nie udało. – To zwykła kiełbasa wyborcza. Na dodatek wyjątkowo niesmacznie przyrządzona – mówiło wielu krytycznie nastawionych do pomysłu prezydenta bialczan.

Konsultacje trwają

Obiecankami wyborczymi prezydenta Andrzeja Czapskiego są za to zachwyceni radni jego Akcji Samorządowej, szefowie bialskich spółdzielni socjalnych oraz członkowie Koła Bialczan. Na spotkaniu 7 października w Urzędzie Miasta padały słowa zachwytu i podziękowania za opracowanie tak genialnego planu.

– Wspaniały projekt – podkreślał Mariusz Michalczuk, radny AS, nazywając ludzi, którzy nie popierają tej inicjatyw… malkontentami. Czy bialczanie poprą wpakowanie 200 milionów złotych w „ożywienie rzeki”? Konsultacje społeczne mają