Bruksela tnie dopłaty. Rolnicy dostaną mniej

Jeszcze w sierpniu br. Sawicki wypowiadał się w mediach zapowiadając wyższe dopłaty do produkcji rolnej. Opowiadał wówczas, że chce wykorzystać potencjał, który tkwi w polskim rolnictwie. Przewidywał dotacje przekraczające 700 euro do każdego hektara. Wieszczył rewolucję i mannę z nieba, która spaść miała na polską wieś. Niestety, okazało się, że przyszłoroczny budżet UE w części na wspólną politykę rolną ma być mniejszy o 448 mln euro. Pomimo konieczności wydatków związanych z łagodzeniem wpływu na rosyjskiego embarga na sytuację rolników, dopłaty bezpośrednie będą niższe.

Ofiary Eboli

Rolnicy stali się ofiarą unijnej walki z wirusem Ebola. To na ten cel Komisja Europejska spożytkuje środki, które miałby być przeznaczone na Wspólną Politykę Rolną (WPR). Konkretnie, z 433 milionów euro przeznaczony oryginalnie na wydatki związane z łagodzeniem skutków rosyjskiego embargo uszczuplone zostały o 344 miliony euro. Na działania kryzysowe przeznaczono zaledwie 89 milionów euro na cały 2015 rok. Oznacza to oczywiście, że kolejny raz nie zostaną zrealizowane rządowe obietnice, a słowa ministra Sawickiego sprzed kilku miesięcy trzeba odłożyć na półkę z wszystkimi innymi niezrealizowanymi obietnicami rządu. Co gorsza, choć to polskie rolnictwo poniosło największe straty na rosyjskim embargo, raporty przygotowane przez Komisję Europejską nie zostawiają żadnych wątpliwości – polscy rolnicy mają niższe dochody od producentów rolnych w innych krajach członkowskich UE.

Klęska wbrew propagandzie

I choć rządowa maszyna propagandy kolejny raz odtrąbiła sukces, bo tzw. jednolita płatność obszarowa za rok 2014 wynosi 910,87 zł/ha i jest o 80 zł wyższa niż w roku ubiegłym, to nikt nie pamięta już o tym, że jednocześnie zlikwidowano cały szereg dopłat dodatkowych. Co więcej, rolnicy stali się też ofiarami niższego niż w roku ub. kursu euro. To dlatego statystyczny polski rolnik nadal ma dochody niższe od producentów rolnych w innych krajach członkowskich UE. Jego średni dochód jest aż o 10 tysięcy niższy rocznie od średniej unijnej, a do tego dochodzą bardzo duże różnice w zakresie dochodów z produkcji rolnej w poszczególnych regionach w Polsce. Dla przykładu, według raportu KE w Danii poziom rocznego dochodu w gospodarstwie wynosi 49 tys. euro rocznie, w Wielkiej Brytanii – 43 tys. euro, w Luksemburgu – 35 tys. euro, a we Francji – 30 tys. euro. W Polsce maksymalne dochody nie przekraczają 20 tysięcy euro. Jaki skład tego dochodu stanowią dopłaty bezpośrednie? Tu znów jesteśmy gorzej traktowani niż inne państwa. Dla przykładu – w Grecji, Irlandii i Finlandii dopłaty bezpośrednie wynoszą 20 proc. rocznego dochodu rolników. W Polsce stanowią zaledwie 10 procent dochodów.

Traktują nas jak frajerów

Jeszcze w sierpniu sam minister Sawicki przyznawał, że potrzeba około 400 mln euro, aby zrekompensować straty polskim rolnikom. Dziś wiadomo już, że o takiej kwocie nie mamy nawet co marzyć. Dodatkowo, jak ocenił podlaski senator Grzegorz Bierecki, wskutek błędów we wdrożonym przez Polskę skomputeryzowanym systemie informacji geograficznych, Polscy rolnicy stracili kolejne 100 milionów euro unijnych dotacji. Co gorsza, błędne pomiary prowadzone są nadal. Kto by się przejmował frajerami, jak nazwał rolników minister Sawicki?

AFLW