Razem na dobre i na złe

Tygodnik Podlaski: Trwa kampania wyborcza, a jednym z kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta Białej Podlaskiej jest pani mąż, Dariusz Stefaniuk. Jak to zwykle bywa, w cieniu samorządowców pozostają ich żony i rodziny. To chyba nie był dla pani najłatwiejszy czas…

Renata Stefaniuk: Darek troszczy się o mnie i o naszą córeczkę tak bardzo, jak to tylko możliwe. Tak było zawsze, nie tylko w czasie obecnej kampanii wyborczej. Jesteśmy razem na dobre i na złe. Dlatego przywykłam już do życia jego sukcesami, ale też jego zmartwieniami i jestem pewna, że on czuje to samo. To zresztą na pewno widać, nie boimy się pokazywać razem.

No właśnie. Mocno zaangażowała się pani w kampanię męża. Jak została odebrana ta aktywność przez otoczenie?

– Decyzję o takiej formie kampanii podjęliśmy wspólnie, długo się wcześnie zastanawialiśmy. Znajomi, przyjaciele, ale także mnóstwo mieszkańców miasta, z którymi wcześniej nie miałam kontaktu, gratulowali mi odwagi. Usłyszałam wiele ciepłych słów, bardzo za nie dziękuję, także w imieniu naszej córeczki, Darii. Niestety, zdarzały się także uszczypliwości a nawet brutalne ataki, prowadzone w internecie. Rozumiem, że ktoś nie zgadza się z moim mężem, rozumiem, że nie każdy musi nas lubić, ale nie jestem w stanie pojąć, jak można tak obrażać ludzi. Nie żałuję jednak decyzji męża o udziale w kampanii. Wspieramy się od zawsze i będziemy się wspierać w każdej sytuacji. Po prostu jesteśmy razem i cieszymy się każdą wspólnie spędzoną chwilą.

Tych wspólnych chwil chyba obecnie brakuje, kampania wyborcza to czas wzmożonej pracy dla pani męża.

– Darek zawsze bardzo angażował się w pracę społeczną, czy to działając w radzie miasta, czy w Fundacji „Kocham Podlasie”. Widząc to zaangażowanie łatwo zarazić się jego entuzjazmem. Oczywiście, jako żona chciałabym, aby jak najwięcej czasu spędzał z rodziną, ale rozumiem też, że Biała Podlaska potrzebuje sprawnego zarządzania, dobrego prezydenta.

I Dariusz Stefaniuk to sprawne zarządzanie zagwarantuje?

– Jako doświadczony już menadżer i samorządowiec łączy w sobie cechy sprawnego administratora z umiejętnością poświęcenia się dla służby społecznej. Przez lata poznał największe bolączki trapiące nasze miasto, sprzeciwiał się szkodliwym dla bialczan inicjatywom. Jeśli będzie miał okazję wdrożenia w życie proponowanych przez siebie rozwiązań, to jestem przekonana że nie zawiedzie zaufania mieszkańców Białej.

A zatem mimo przeciwności, z jakimi spotkała się pani w czasie kampanii, życzy pani mężowi sukcesu w zbliżających się wyborach?

– Przede wszystkim życzę mu, żeby znalazł czas na chwilę odpoczynku ze mną i naszą córeczką Darią (śmiech). Ale oczywiście, całym sercem życzę mu sukcesu, ponieważ wiem, że to prawdziwa szansa dla Białej Podlaskiej.