To będzie głos na wagę przyszłości

W wyborach na prezydenta Białej Podlaskiej otrzymał pan ponad 45 procent głosów. W ciągu ostatnich 12 lat nikt nie miał lepszego wyniku wyborczego w pierwszej turze. Jak przyjął pan ten sukces?

– Przede wszystkim trzeba pamiętać, że to dopiero pierwsza tura. Rywalizacja pomiędzy dotychczasowym prezydentem a mną rozstrzygnie się za tydzień. Dlatego do końca kampanii będę ciężko pracował, by przekonywać bialczan do naszego programu. Poparcie, jakie otrzymałem w pierwszej turze, rzeczywiście było bardzo wysokie. To dla mnie zaszczyt, ale przede wszystkim jasny sygnał, jakie są oczekiwania mieszkańców. Miastu potrzebne są nowe miejsca pracy, bialczanie zasługują na lepsze zarobki, wszyscy chcemy sprawnego, uczciwego samorządu. Myślę, że po 16 latach rządów obecnej ekipy my wszyscy oczekujemy po prostu zmiany na lepsze.

Czy przygotowuje się już pan do pierwszych decyzji po ewentualnym sukcesie? Jakie będą pana pierwsze kroki?

– My przygotowujemy się do przejęcia odpowiedzialności za Białą Podlaską od lat. Będąc w opozycji mogliśmy tylko ze wszelkich sił blokować niedobre pomysły, na przykład dotyczące gigantycznych podwyżek opłat za wywóz śmieci. Często nam się to udawało. Jeśli uda się zdobyć prezydenturę, zrealizujemy przygotowywany skrupulatnie i z namysłem plan, zmierzający do ożywienia gospodarczego miasta. Mamy świadomość, że dla mieszkańców najważniejsza jest praca i godne zarobki. Nie zgadzamy się z obecnym prezydentem, który powtarza, że samorząd w tej kwestii nie może zrobić nic albo może zrobić niewiele. Jest dokładnie odwrotnie.

Może pan podać przykład działań samorządu, dzięki którym jest więcej pracy?

– Oczywiście. To chociażby stworzenie specjalnej strefy ekonomicznej, o której mówimy od lat, a której wciąż w Białej Podlaskiej nie ma. Tam, gdzie jest strefa, firmy chętniej inwestują. Inwestycje oznaczają nowe miejsca pracy.

A czym więcej jest miejsc pracy, tym bardziej pracodawcy muszą rywalizować o pracowników, podwyższając im wynagrodzenia. Wszystkie szczegóły dotyczące stworzenia strefy w Białej Podlaskiej mamy dopięte na ostatni guzik. Natychmiast po wyborach złożymy odpowiednie dokumenty w ministerstwie.

Deklaruje pan też, że zatroszczy się o ludzi prowadzących działalność gospodarczą w Białej Podlaskiej.

– Oczywiście. To kolejny przykład działań samorządu poprawiających byt mieszkańców. Nie można lekką ręka rozdawać pozwoleń na kolejne hipermarkety a potem dziwić się, że upada lokalny, drobny handel. Rodzinne fi rmy dają pracę mieszkańcom Białej Podlaskiej i tutaj, w naszym mieście, płacą podatki. Dzięki tym podatkom miasto może mieć pieniądze na drogi, szkoły i wiele innych inwestycji. Trzeba pomagać swoim, a nie obcym.

Jak zamierza pan rozwiązać problem kosztów funkcjonowania miasta? Będą podwyżki opłat komunalnych?

– Nie będzie podwyżek opłat komunalnych. Sięganie przez władzę do kieszeni mieszkańców musi się wreszcie skończyć. Bialczan nie stać już na finansowanie kolejnych pomyłek rządzących. Jeśli miasto będzie lepiej zarządzane, nie trzeba będzie na przykład wyłączać ulicznych latarni z powodu „oszczędności”. Nie będzie też likwidacji szkół, prywatyzacji spółek komunalnych czy innych ruchów, mających na krótką metę ratować budżet. Należy myśleć długofalowo, a nie bezsensownie ciąć koszty czy wyprzedawać miejski dobytek.

Jaki wynik prognozuje pan w drugiej turze wyborów?

– Przede wszystkim chciałbym prosić wszystkich mieszkańców Białej Podlaskiej, by poszli do tych wyborów. Każdy głos może zadecydować o przyszłości miasta. Wyniku obstawiać nie chcę, choć oczywiście liczę na zwycięstwo.