Unia daje i odbiera, bo PSL nic nie robi

Urzędnicy Komisji Europejskiej zajęli się niedawno oceną mechanizmów tworzenia i fi nansowania grup producenckich w całej Unii. W praktyce jednak skupili się na naszym kraju, ponieważ w ubiegłym roku Polsce przypadło niemal 90 proc. puli środków na ten cel i u nas ta pomoc rosła najszybciej.

Rosła tak szybko, że zaplanowany w Unii budżet na ten szczytny cel – wzmocnienie pozycji negocjacyjnej niewielkich gospodarstw rolnych przy sprzedaży produktów np. wielkim sieciom handlowym – został przekroczony o kilkaset procent. Wzbudziło to alarm w Brukseli. Efekt kontroli? Zastrzeżenia urzędników do całego systemu zatwierdzania grup producentów, ich planów oraz do mechanizmu przyznawania unijnych środków. Wątpliwości budziły też np. faktury, nabywanie nieruchomości czy sposób powoływania grupy oraz braki w procedurach dotyczących zatwierdzania planów uznawania organizacji.

Kontrola wykazała w Polsce zdarzenia skandaliczne, np. przypadki, że dla uzyskania unijnej pomocy nie integrowali się wcale drobni producenci, ale dzielono sztucznie duże gospodarstwa, aby zapewnić odpowiednią ich liczbę do utworzenia grupy producenckiej. Wykryto też, że produkty niektórych grup była wprowadzane na rynek nie przez nią samą, a przez firmy należące do członków grupy producenckiej. Krótko mówiąc, dochodziło do zaplanowanych skoków na unijną kasę, dokonywanych w poczuciu bezkarności.

Komisja Europejska już jakiś czas temu wezwała Warszawę do przedstawienia planu działań zaradczych, w którym resort rolnictwa miał wskazać, jak skończy z patologiami, a także określić sposób odzyskania części pieniędzy. Ze względu na brak odpowiedniej reakcji naszych władz – czyli kontrolowanego przez PSL resortu rolnictwa – Bruksela teraz sama odbierze co czwarte euro z przyznanej pomocy, czyli niemal 80 mln euro wypłaconych w 2013 r. Pytanie za sto punktów: czy to tylko nieudolność, czy opieszałość resortu Marka „Jesteście frajerami” Sawickiego z PSL ma inne powody?