Nietypowe święto. Kiedy jest dzień bez przekleństw?

Zacznijmy od definicji… Przekleństwo to obelżywe, wulgarne słowo, za pomocą którego większość z nas wyraża się swoja złość czy gniew. Jednym słowem: pomaga nam wyrazić emocje. Niestety zbyt często przekleństwo jest wykorzystywane do wyrażenia lekceważącego stosunku do drugiego człowieka, a nawet chęci obrażenie kogoś.

A wszystko pod względem przekleństw, zmieniało się z perspektywy czasu. Niektóre ze słów kiedyś będące obraźliwymi, dziś są zupełnie neutralne i odwrotnie… Niektórzy, zwłaszcza językoznawcy potwierdzają tezę, że nie należy w ogóle takiego święta odnotowywać ze względu na mimowolne przyzwolenie na używanie brzydkich słów.

Jak to jest z przekleństwami?

Czy tylko dzięki tego rodzaju wzmocnieniom jesteśmy w stanie wyrazić naszą ekspresję? Czy dopuszczalne jest używanie brzydkich słów tylko w wyjątkowych sytuacjach? Czy jest na to jakieś specjalne przyzwolenie? Często spotykamy się ze stwierdzeniem, że niektórzy ludzie potrafią to robić w sposób tak subtelny i z pewnego rodzaju wdziękiem, że trudno sobie wyobrazić ich wypowiedź bez brzydkich wzmocnień. Ale jeszcze częściej spotykamy osoby, które nie potrafią obejść się bez przekleństw. Traktują te wszystkie niewłaściwe słowa, jak przecinki w każdym zadaniu. W ocenie ekspertów od językoznawstwa, używanie wulgaryzmów jest po prostu prymitywne i nie daje żadnego przyzwolenia upustowi skomplikowanym emocjom.

Czy potrafimy w naszym codziennym życiu nie używać przekleństw?

Pani Jolanta Bajor, jest zdania, że należy ograniczyć używanie brzydkich słów. – Mamy taką umowę z moim mężem w domu. Każdy, kto użyje brzydkiego słowa, wpłaca do wakacyjnej kroniki 5 zł . Oczywiście, wtedy, gdy ktoś z nas wzajemnie to słyszy – dodaje. – Nie sądzę, aby uzbierało się rzeczywiście na wakacje, ale przynajmniej na rybkę nad morzem. Nie chcę nawet myśleć, co mój mąż mówi, jak nikt go nie słyszy… Jest mechanikiem samochodowym i wiem, że niecenzuralne słowa podają w pracy bez przerwy – dodaje pani Jola.

– Zazwyczaj nie przeklinam, ale jak ktoś mnie mocno zdenerwuje, to pod nosem coś tam brzydkiego powiem – mówi pan Jan Wołosiuk, emeryt z Białej Podlaskiej. Zazwyczaj, jak ktoś przede mną wepchnie się przed kolejkę albo szturchnie mnie wózkiem w sklepie – dodaje. – Staram się jednak, ze względu na wnuka, nie przeklinać przy nim.

– Mam taką pracę z ludźmi na co dzień, że nie potrafię nie przeklinać. Wszyscy tak mówią, moi kumple z pracy – mówi pan Janusz – właściwie to zaczęło się już w wojsku i pewnie tak mi już zostało – Nie przeszkadza mi to, tak mówię i tak jest – dodaje nasz respondent na koniec.

Co jest w tym złego?

Pamiętajmy o tym, że nawet jednorazowe przekleństwo może być początkiem przemocy fizycznej i agresji. Nie traktujmy brzydkich słów jak broni. Tylko człowiek nieinteligentny, stosując wulgaryzmy, próbuje w sposób głupi zwrócić na siebie uwagę. Nie czujmy się jednak winni, gdy czasami użyjemy niecenzuralnego słowa, które może na m pomóc w prawdziwie trudnych chwilach.

Według naukowców, możne w ciągu kilkudziesięciu dni oduczyć się przeklinania. Dla ambitnych, pomocny może okazać się słownik języka polskiego, dzięki któremu znajdziemy inne słowa, które w sposób cenzuralny oddadzą nasze emocje.

Jeżeli czujemy, że nie potrafimy odbyć się bez użycia przekleństwa, weźmy bardzo głęboki oddech i policzmy spokojnie do 10, a może nawet do 50, gdyby miało to nam przenieść ukojenie.

Najważniejsza zasada: nigdy nie myśl, że jesteś fajniejszy, jak przeklinasz! To nie jest w ogóle ani oryginalne, ani fajne. Ale, jeżeli chcesz uchodzić za osobę, którą nikt nie będzie szanował, mów nadal brzydkie słowa.