Zamieszanie w urnie

PiS uważa, że mogło to wpłynąć na wynik wyborów i domaga się ponownego przeliczenia głosów w wyborach do rady powiatu. 21 listopada do Sądu Okręgowego w Lublinie trafi ł protest przeciwko ważności wyborów do Rady Powiatu Radzyńskiego. Chodzi o to, że w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 6 po otwarciu urny znaleziono 61 nieostemplowanych kart do głosowania.

Liczba kart wydanych i wrzuconych (łącznie z kartami nieostemplowanymi) zgadzała się. Komisja uznała jednak, że głosy oddane na kartach nieostemplowanych są nieważne.

„W tej sytuacji zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ktoś z członków Komisji mógł nie wydawać wyborcom kart do głosowania do Rady Powiatu, a następnie w ich miejsce wrzucił karty nieopieczętowane. Istnieje także druga możliwość, że w wyniku omyłki Komisja wydawała wyborcom nieopieczętowane karty do głosowania, a w konsekwencji głosy aż 61 wyborców, bez ich winy, zostały uznane za nieważne“ – napisał w proteście wyborczym poseł Jerzy Rębek, pełnomocnik PiS na powiat radzyński. Podkreśla on, że ten fakt mógł w istotny sposób wpłynąć na wynik wyborów. Komitet wyborczy „Nasz Powiat” określany jako przybudówka PSL zdobył w okręgu nr 1 mandat dzięki różnicy 27 głosów.

Gdyby padły one na listę kandydatów PiS, to zyskałaby drugi mandat, a KWW „Nasz Powiat” nie zdobyłby mandatu w ogóle. Zmieniłoby to istotny sposób układ sił w nowej radzie powiatu. Wanda Sawicka, przewodnicząca Komisji Obwodowej nr 6, przyznała, że 61 głosów uznanych za nieważne mogło spowodować wypaczenie wyniku wyborów. – Nie sprawdzaliśmy dokładnie, na jakie ugrupowania były tam oddane głosy. Byliśmy zmęczeni i karty nieważne odłożyliśmy na osobny stos. Sprawa została zaznaczona w protokole – stwierdziła Sawicka.

Mężowie zaufania PiS sygnalizują, że również członkowie innych komisji wyborczych byli zmęczeni i pracowali niedokładnie.

– To były trudne wybory ze względu na mnogość formularzy i ich małą przejrzystość – mówi poseł PiS Jerzy Rębek. – Karty do głosowania, szczególnie do rad powiatów i sejmików wojewódzkich wyglądały jakby wykonano je w sposób chałupniczy, bez odpowiedniej staranności – dodaje.

Podobne uwagi ma Janusz Skólimowski, pełnomocnik PiS na powiat bialski: – Otrzymałem wiele sygnałów, że wyborcy nie mogli sobie poradzić z książeczkami, na których były listy kandydatów do rady powiatu. Kartki spięte za pomocą zszywaczy biurowych były jak posklejane i ciężko było je przekładać. W efekcie wiele osób nie przeglądało kolejnych stron, tylko stawiało krzyżyk przy nazwiskach kandydatów PSL, którzy byli na pierwszej stronie – stwierdza. Zarówno w powiecie radzyńskim, jak i bialskim było wiele głosów nieważnych. W niektórych okręgach wyborczych ich liczba sięgała 40 procent.