Przewodnicy pielgrzymki unitów do Rzymu

Rok 1905 jest w historii Południowego Podlasia jedną z najważniejszych dat. To wtedy skończyła się gehenna unitów. Na mocy ukazu carskiego pozwolono im po raz pierwszy od 40 lat na określenie się: czy chcą być katolikami, czy też prawosławnymi. W świetle ówczesnego prawa rosyjskiego kościół unicki bowiem formalnie nie istniał. Nasi przodkowie wybrali kościół rzymskokatolicki.

Paradoks historii: to rosyjskie prześladowania sprawiły, że unici nie tylko zostali Polakami, ale stali się gorącymi patriotami. Przechodzący w 1915 roku przez nasze tereny legioniści Piłsudskiego byli zdziwieni, gdy na kresach dawnego Królestwa Polskiego miejscowa ludność wiwatowała na ich widok krzycząc, że to idzie „nasze wojsko”. Wcześniej bowiem, czy to w Kieleckiem, czy na Mazowszu, bastionach polskości, spotykali się z obojętnością lub jawnie okazywaną niechęcią. Byli tam uznawani za obcych, „Austriaków”, a nie pierwsze od wielu dekad polskie wojsko…

Jak unici stali się Polakami

Prześladowania unitów w II połowie XIX wielu odbiły się wielkim echem w całym kraju. Naturalnym odruchem społeczeństwa, pogrążonego w popowstaniowym, bolesnym letargu, była pomoc. Początkowo nie miała ona charakteru zorganizowanego. Należy wspomnieć o tym, że prześladowania ze strony rosyjskich władz zaborczych miały bardzo szeroki wymiar; obok kar pieniężnych i materialnych niszczono unitów również moralnie. Ówcześnie wszelkie akta sporządzano tylko w instytucjach kościelnych, akt chrztu był zarazem aktem urodzenia, a jego brak narażał ludzi na kary. Trwanie unitów przy swojej wierze doprowadzało ich do ruiny materialnej, wiary jednak nigdy się nie wyrzekli.

W środowisku warszawskim pojawiła się inicjatywa zorganizowanej pomocy unitom. Wymagało to szeroko zakrojonej konspiracji. Owiana ponurą sławą tajna policja carska Ochrana stosowała wiele nowoczesnych metod inwigilacji ruchów patriotycznych i niepodległościowych. Początkowo na Południowym Podlasiu podobnie jak w całym zaborze rosyjskim działało tajne Towarzystwo Oświaty Narodowej (TON), którego celem było rozwijanie świadomości narodowej. Jednym z głównych działań był tajny kolportaż czasopisma „Polak”.

Ze względu na specyfikę Podlasia powołano w miejsce TON Towarzystwo Opieki nad Unitami (TOnU). Z inicjatywą jego powołania wystąpił żołnierz, działacz społeczny i narodowy, dwukrotnie zsyłany na Syberię, Aleksander Zawadzki, znany pod pseudonimem „Ojciec Prokop” i była ona mu ściśle podporządkowana. Zakres działalności TOnU był szerszy, bo do uświadamiania ludności doszedł aspekt religijny.

Wraz z TOnU współdziałała organizacja księży, zwana Collegium Secretum, która organizowała wędrówki księży z innych rejonów Polski po Podlasiu. W trakcie tych pielgrzymek udzielali oni w tajemnicy sakramentów miejscowej ludności. Odprawiali „w podziemiu” msze święte, sporządzali dokumenty takie jak akty chrztów, małżeństw, zgonów; akta przechowywano w jednym z kościołów Krakowa (w zaborze austriackim), stąd wzięło się określenie: „śluby krakowskie”. Wszystko w konspiracji i utajnieniu, by uniknąć sprowadzenia represji ze strony władz carskich.

Prekursorem tej pomocy był Aleksander Zawadzki. Dobrał on sobie do współpracy szereg miejscowych osób: Walewskiego organistę z parafii św. Anny w Białej Podlaskiej, Józafata i Andrzeja Błystkosza z Dołhobród i – najważniejszego z nich, jak się później okazało – Zenobiusza Borkowskiego. Borkowski na prośbę „Ojca Prokopa” przeniósł się do Brześcia, gdzie zaczął prowadzić restaurację, pełniącą role konspiracyjnej skrzynki kontaktowej. Był również komisarzem objazdowym TOnU. Dał się poznać jako wielki społecznik oraz inicjator wielu akcji pomocy unitom.

Pielgrzymka do Rzymu

Borkowski najbardziej zasłynął z akcji, która przypomniała światu o gehennie unitów, jaką była pielgrzymka do Rzymu. Jej inicjatywa wyszła od Aleksandra Zawadzkiego, który planował ją już w 1903 roku, po śmierci papieża Leona XIII i wyborze Piusa X na Stolicę Piotrową. Nie sprzyjała temu jednak sytuacja międzynarodowa.

Rosja w tym czasie była jednym z głównych graczy na arenie międzynarodowej i żadne z państw nie chciało psuć z nią relacji z powodu – jak to określano – „wewnętrznych spraw państwa carów”.

Wkrótce jednak zmieniła się konfiguracja polityczna. Potęga Rosji przygasła na skutek klęski w wojnie z Japonią. Zaangażowania na Dalekim Wschodzie, oraz dramatyczny kryzys wewnętrzny państwa carskiego, którego objawem były rewolucyjne zamieszki 1905 roku sytuacja państwa, spowodowały, że problem unicki znalazł się na dalszym planie. Wtedy uznano, że pielgrzymka, którą planowano i do której przygotowywano się od dłuższego czasu, może dojść do skutku. Na konspiracyjnym zebraniu wójtów wezwanych na życzenie Aleksandra Zawadzkiego odczytano „adres” – treść listu do papieża. Uczestnicy spotkania otrzymali kopie tego dokumentu wraz z zaleceniem, by zebrali podpisy unitów w ciągu tygodnia. Akcja spotkała się to z masowym poparciem. Pod listem podpisało się 60 tysięcy osób!

Pielgrzymka odbywała się etapami. Aleksander Zawadzki i Zenobiusz Borkowski przeprowadzili grupę przez granicę rosyjsko-austriacką, prawdopodobnie w lasach Ordynacji Zamojskich. Delegaci dotarli pociągiem do Krakowa. Tam odbyły się rekolekcje u biskupa Władysława Bandurskiego, połączone z mszą świętą na Wawelu. Zawadzki, nie mogąc kontynuować z przyczyn politycznych pielgrzymki, powierzył opiekę nad unitami Zenobiuszowi Borkowskiemu. Pod jego kierownictwem delegacja dotarła do Rzymu. Unici złożyli papieżowi „adres” opisujący martyrologie, jakiej doznawali od kilkudziesięciu lat władz carskich. List wywołał duże wrażenie. Tragizm losów, jak i liche odzienie pielgrzymów wzbudziło współczucie papieża, duchowieństwa i ludności Rzymu. Sprawa unicka stała się głośna. Zaczęto publikować w prasie artykuły o zapomnianych prześladowaniach. A

Akcja ta spowodowała nagłośnienie sprawy unickiej na świecie i wzmogła nacisk na Rosję, aby zaprzestała przymusowego nawracania na prawosławie. Pielgrzymka miała też duży wpływ na umocnienie oporu wśród unitów. Wpłynęła na to świadomość, że zostali wysłuchani przez samego papieża. Utwierdzeni też zostali przez kolportowane z inicjatywy Zawadzkiego relacje z pielgrzymki i zdjęcie grobu zmarłego w jej trakcie pątnika Andrzeja Błystkosza. O sile oporu i przywiązania do kościoła świadczy fakt, że śledztwo władz carskich – mimo masowości ruchu – nie odkryło inicjatorów jak i uczestników pielgrzymki, w tym jej organizatorów Zawadzkiego i Borkowskiego. Po roku 1905 i ukazie tolerancyjnym sytuacja już się zmieniła.

Unici stali się z wyboru katolikami. Podejmowano jednak próby zmiany tego stanu rzeczy, jak wydzielenie Chełmszczyzny i wcielenie jej do Rosji jako „odwiecznie ruskiej ziemi”. To jednak spotkało się z oporem byłych działaczy TOnU w tym Borkowskiego. Organizowano protesty.

Borkowski burmistrzem

Kres tej walce położył wybuch I wojny światowej. Tu doszło do polaryzacji poglądów. Działacze Narodowej Demokracji w początkowym okresie wojny opowiedzieli się za opcją prorosyjską, widząc główne zagrożenie w Niemcach pod berłem cesarza Wilhelma. Tymczasem partie „satelitarne” jak Narodowe Stronnictwo Robotnicze i Narodowe Stronnictwo Chłopskie, były za aktywną polityką wobec Rosji i zbliżyły się do Piłsudskiego. Miało to też wpływ na Zenobiusza Borkowskiego. Jak sam przyznał w późniejszym okresie – pod wpływem pism Niemojewskiego stał się zdecydowanym antyklerykałem, członkiem Narodowego Stronnictwa Robotniczego a następnie zwolennikiem obozu piłsudczykowskiego. Po wojnie został pierwszym z wyboru burmistrzem Białej Podlaskiej.

Urząd pełnił do swojej śmierci w roku 1923. Po jego śmierci ukazała się notka w prawicowej gazecie „Podlasiak”, gdzie przedstawiono jego działalność – przecież przeciwnika politycznego – w bardzo pozytywnym świetle.

Zenobiusz Borkowski prawdopodobnie nawrócił się przed śmiercią. Pochowany został na cmentarzu w Białej Podlaskiej, w pobliżu kwatery żołnierzy z 1920 roku. Aleksander Zawadzki, „Ojciec Prokop”, niestrudzony działacz, przeżył Borkowskiego o trzy lata, po uzyskaniu przez Polskę niepodległości wycofał się z życia politycznego.