Czeski film. W roli głównej: minister Sawicki

– Nie chcemy dopuścić, by temat czeskich kontroli przestał żyć, dopóki nie zostanie oficjalnie załatwiony przez resort rolnictwa – mówią przedstawiciele Komitetu Protestacyjnego Rolników i Producentów Wieprzowiny.

Skandal wybuchł w grudniu. Państwowa Inspekcja Rolna w Czechach bez uprzedzenie zaleciła dokładne kontrolowanie artykułów spożywczych pochodzących z Polski. Została ona ponoć wydana w związku z zakazem importu do Rosji żywności z UE. Inspektorzy czeskiego odpowiednika Sanepidu mieli szczegółowo, by nie powiedzieć drobiazgowo, kontrolować sprowadzane z Polski partie produktów m.in. owoce i warzywa (w szczególności jabłka), mięso i wyroby mięsne, mleko i nabiał, ryby oraz ich przetwory i stopować dostawy przy najmniejszych niezgodnościach z przepisami. Kontrolom towarzyszyła akcja czeskich mediów, prowadzących „czarny PR”, bezpodstawnie piszących o „szkodliwej żywności z Polski”.

Wśród naszych rolników, hodowców i sadowników zawrzało, bo to był kolejny dotkliwy cios, jaki spadł w tym roku. Czechy są trzecim odbiorcą naszej żywności po Niemczech i Wielkiej Brytanii, zaś Polska jest po Niemczech drugim eksporterem produktów rolno-spożywczych do tego kraju.

Rolnicy byli przekonani, że działania Czechów nieprzypadkowo nastąpiły przed Bożym Narodzeniem – chodziło o to, żeby tamtejszych konsumentów odciągnąć od zakupu polskich produktów w tym gorącym dla handlu okresie. Nasi postanowili zebrać się i bronić wspólnie: i swoich pieniędzy, i dobrej polskiej marki, korzystając z forum Unii Europejskiej.

– Nie ma mowy o tym, żeby jakikolwiek kraj w Unii mógł sobie urządzać samowolkę, tak jak robią to Czesi – mówił przed świętami Paweł Augustyn, przewodniczący komitetu Protestacyjnego Rolników i Producentów Wieprzowiny.

Najbardziej jednak zabolała polskich rolników postawa ministerstwa rolnictwa i osobiście jego szefa – Marka Sawickiego z PSL, który umył ręce w tej sprawie. „Kontrole naszej żywności nie odbiegają od kontroli przeprowadzanej w stosunku do dostaw z innych państw. Minister Sawicki ocenił, że jeśli nie będzie żadnych nowych incydentów, to sprawę uważa za zamkniętą” – stwierdziły służby prasowe resortu rolnictwa. Sam Sawicki spotykał się z czeskim ministrem rolnictwa, ale po spotkaniu stwierdził, że „nie ma powodu do wszczynania żadnych formalnych działań na forum unijnym”. Przedstawiciele komitetu są rozczarowani i wściekli na Sawickiego za to, w jaki sposób potraktował ten problem. Oczekiwali aktywności ministra, petycji do Komisji Europejskiej, nieformalnych zabiegów w Brukseli: „Powinno to być załatwione oficjalnie, a nie jakoś pod stołem. Nie wiemy, czy jest załatwione, czy nie jest załatwione, ile straciliśmy na eksporcie, wszystko to jest jak czeski film, czyli nikt nic nie wie”.

Rolnicy i producenci wieprzowiny zapowiedzieli twarde żądanie adresowane do resortu rolnictwa, żeby Sawicki wystąpił z wnioskiem do Komisji Europejskiej w sprawie skandalu z czeskimi kontrolami. A jeżeli minister tego nie zrobi, chcą to zrobić sami. Dlatego zwołali ogólnopolskie zebranie po Nowym Roku, by zdecydować, co robić. Na razie nawołują polskich rolników, by bojkotowali czeskie maszyny i sprowadzane stamtąd produkty i pasze. A może ogłosić też bojkot ministra?