Wirtualne miliony

O Kodniu zrobiło się w ubiegłym roku głośno z dwóch zwłaszcza powodów. Pierwszy: Przemysław Häuser kręcił w nim ujęcia do swojego filmu, przedstawiającego niezwykłe dzieje obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. Drugi: nowy wójt skomentował przyznaną sobie pensję wypowiedzią często cytowaną przez lokalne media: „przyszedłem do gminy z pieniędzmi, a nie – dla pieniędzy. Jestem zadowolony z tej kwoty i bardzo za nią dziękuję”. Nie znalazło to odzewu wśród „starych” wójtów, którym usłużne gminne rady uchwalały pobory w wysokości nieustępujące zarobkom prezydent stolicy Polski.

Człowiek spoza "układu"

Jerzy Troć przez ostatnie 18 lat pracował jako kierownik posterunku energetycznego w Terespolu i pewnie doczekałby tam emerytury, gdyby nie wola wyborców, którzy chcieli zmian. Troć do kandydowania na wójta nie bardzo się kwapił. W wyborach 2010 roku nie uczestniczył, by nie zmniejszać szans kandydatów, aspirujących do zastąpienia wójta Ryszarda Zania. Niestety, nie dali rady. W roku 2014 Troć uległ prośbom kodnian. Zgłosił swoją kandydaturę, żeby – jak twierdzi – rozbić układ, który hamuje Kodeń. Wygrał w II turze. Czy mu się uda?

Sztuka rządzenia

Od 2006 roku Jerzy Troć był gminnym radnym. Wydawać by się mogło, że wie wszystko o funkcjonowaniu urzędu, a sytuacja w której zastaje gminę, może uznać za wzorcową. Tak przynajmniej wynikało z zapewnień Ryszarda Zania, ustępującego wójta, który podczas zaprzysiężenia Jerzego Trocia stwierdził publicznie, iż zostawia gminę w doskonałej kondycji: bez żadnego zadłużenia. Ba, przekazuje ponadto swojemu następcy 3 mln złotych na drogę, 150 tys. na samochód dla warsztatów terapii zajęciowej oraz 80 tys. na przydomowe oczyszczalnie ścieków… Rzeczywistość jest – zdaniem Trocia – zupełnie inna.

Droga ponad wszystko

Nie ma w budżecie Kodnia 3 mln złotych na przebudowę ulicy Polnej. Są „przewidziane”. W programie tzw. schetynówek. Gmina otrzyma je z urzędu marszałkowskiego, o ile inwestycja zostanie ukończona do końca 2015 roku. Dlaczego ustępujący wójt sam jej wcześniej nie zrealizował? Może dlatego, że droga kosztować będzie 9,4 mln zł. Zatem z własnych środków (wiadomo: z kredytu) gmina dołożyć musi 6,4 mln zł, przy budżecie rocznym oscylującym wokół 11 mln. Rata 15-letniego kredytu to – jak wyliczyła pani skarbnik – 480 tys. zł. – Gmina będzie musiała płacić również odsetki od kredytu; łącznie ponad 2,2 mln zł. Przecież to pętla na szyję! – denerwuje się Jerzy Troć. – A potrzeb jest tyle: dopiero teraz robimy przydomowe oczyszczalnie ścieków. A solary, internet szerokopasmowy, obiecane mieszkańcom przez poprzednika, a nigdy nie zrealizowane, a infrastruktura drogowa w gminie, a skandaliczne warunki kodeńskiego przedszkola, a brak podjazdów dla niepełnosprawnych, a Zabłocie… – wylicza wójt.

Dodatkowo – inwestycja przebudowy ulicy Polnej musi być zrealizowana do końca 2015 i będzie to droga gminna o parametrach drogi wojewódzkiej! – To niewykonalne! – mówi wójt. – Nawet gdybyśmy zdecydowali się na przebudowę ulicy Polnej, a wszystkie procedury przetargowe udałoby się przeprowadzić szybko – nie ma żadnej gwarancji, że zdąży się ukończyć ją przed terminem, a wtedy dotacja zostanie cofnięta, a gminę na lata utopimy w długach – dodaje Troć. Jakby zatem wójt nie postąpił – tylko on będzie winny. Nie zbuduje drogi? Nieudacznik – cieszyć się będą adwersarze, których nie brak. Zbuduje? Pogrążył gminę! – oskarżą.

Samochód z marzeń

Nie ma również w budżecie 150 tys. na samochód. Jest zapewnienie, że gmina otrzyma pieniądze, o ile z własnych środków wyłoży 130 tys. – też nie ujętych w budżecie – ponieważ auto kosztuje 280 tys. zł, o czym już ustępujący wójt nie wspomniał. Ciśnie się też na usta pytanie, dlaczego sam nie dokonał zakupu, skoro inwestycja przewidziana była do realizacji w 2014 roku?

"Tu nie było gospodarza"

Dwa gminne ciągniki i cztery przyczepy od 2012 nie miały ważnych badań technicznych. Już mają.

Pozostał problem innych gminnych pojazdów, które od kilku lat – choć potrzebne, wręcz niezbędne – nieużytkowane stoją w pokrzywach, a są za nie przecież rokrocznie ponoszone opłaty.

– Nie było komu tym się zająć, jakby nie było tu gospodarza! – zżyma się Jerzy Troć.

Ile jeszcze odkryje podobnych „prezentów”, zostawionych mu przez poprzednika? Nieważne. Istotnym jest, by i wójt, i radni wsłuchiwali się w głos mieszkańców gminy. Okazja po temu już wkrótce – zebrania w sołectwach.

– Władza, stanowisko to służba, a nie prywatny folwark – podkreśla Troć, który mocno liczy na współpracę z radnymi. Ci w grudniu ub. roku temu podwyższyli sobie diety o 50 zł.