Nasi rodzice to ludzie, którzy sieją światło

Pochodzą z Kielc. Poznali się w 1988 roku na „Oazie”.

– Gdy rozmawialiśmy o ślubie, postanowiliśmy otworzyć się nie tylko na dzieci, które nam się urodzą; ale i na takie, które nie mogą być ze swoimi rodzicami – wspomina Jarosław. – Edytka mówiła mi, że jako 7-letni brzdąc nosiła wraz ze swoją przyjaciółką Iwonką cukierki dzieciom z Domu Dziecka, i że już wówczas marzyła o takim domu, ale z mężem – dodaje.

Pobrali się w 1992 roku. Pracowali w szkole, obok Domu Dziecka. Te dzieci odwiedzały ich popołudniami, w piątki zostawały na weekend. Nie chciały wracać. – Dziwiliśmy się, że wolą być u nas, w ciasnym mieszkanku, niż w przestronnym pokoju – mówi Edyta.

Gdy urodziła się Ania zaczęli myśleć o adopcji małej dziewczynki. Mieszkali wówczas w Świętomarzy, w woj. świętokrzyskim. Zamiast niej Jarosław przyprowadził dwóch chłopców na długi listopadowy weekend. Opowiadali, że mają siostrę.

– Dziwiliśmy się, bo w Domu Dziecka nam o tym nie mówiono, ale istotnie tak było – wspomina Jarosław. – Już wtedy chcieliśmy, żeby cała trójka była u nas – dodaje Edyta. I tak się stało, choć pracowali wówczas na pełnych etatach, mieli również zajęcia popołudniowe. Wraz z przyjaciółmi dostali propozycję poprowadzenia Domu Rodzinnego w Bohukałach. Od 1998 roku zamieszkali tam z dziećmi, po sąsiedzku za ścianą zamieszkali Iwonka i Sławek. Trzy lata później cała rodzina Wojtasińskich przeniosła się do Żabiec.

Powiększanie rodziny

Nigdy nie stawiali dzieci przed faktem dokonanym. Przyjęcie nowego członka rodziny poprzedzały rozmowy, przygotowujące pozostałych członków do takiej sytuacji.

– A jeżeli pojawiał się głos zwątpienia – był to dla nas sygnał, że temu dziecku trzeba poświęcić więcej uwagi, ale zwykle cała rodzina była „za” – mówi Edyta.

Wszystko robią razem: przygotowują posiłki, sprzątają – każdy w miarę swoich możliwości.

– Pięcioletnia Gosia bawiła się wczoraj plastikowym nożem w obieranie ziemniaków – dodaje Jarosław. – Młodsze dzieci wdrażają się, obserwując starsze rodzeństwo. – A dlaczego ja nie mogę, oburzają się, gdy czasem je powstrzymujemy, już jestem duży, chwali się mały szkrab – uzupełnia Edyta.

Razem pracują i razem odpoczywają. Ale nie zawsze tak było. Początkowo Edyta i Jarosław wszystko robili sami, sypiali po trzy godziny: żeby – gdy dzieci obudzą się – wszystko było przygotowane. Sprzątanie odbywało się, gdy dzieci poszły spać. Jak się jednak okazało – nie był to dobry sposób. – Dzieci chciały z nami być, rozmawiać, a my padaliśmy z nóg. Doszliśmy zatem do wniosku, że albo wszystko będziemy robili razem, albo nie będziemy w stanie zaspakajać ich potrzeb – wspomina Edyta…

– Jak to dzieci, potrafi ą się posprzeczać o jakiś drobiazg, ale umieją również sobie wybaczać, przeprosić się – dodaje Jarosław. Losy 16-ścioro starszych dzieci, dorosłych, już mieszka „na swoim”: w Międzyrzecu, Łodzi, w Warszawie. Niektórzy założyli rodziny. Śluby odbywały się – oczywiście – w Międzyrzecu, a wesela – w pobliżu rodzinnego domu. Maciek ma już trójkę dzieci. – Jesteśmy więc dziadkami – chwali się Jarosław. Obecnie ulubienicą, oczkiem w głowie całej rodziny jest 5-letnia Małgosia, żywa jak iskra.

– Gdy przyszła do nas miała 7 miesięcy i ważyła 2 kg. Niemowlęce ubranka były na nią o wiele za duże. Nie płakała – ten maluch wiedział, że płaczem nie wywoła niczyjej troski – wspomina Jarosław. – Nie chciała jeść, karmiliśmy ją przez sondę, dziecko cierpiało. Konieczna była skomplikowana operacja, później – kolejna.

– To był trudny czas dla całej rodziny i dla każdego z osobna. Pojechaliśmy z dziećmi do sióstr zakonnych, żyjących w klauzurze, z prośbą o modlitwę. Każda z nich – było ich 20 – otoczyła modlitewną opieką jedno z naszych dzieci. Za Gosię modliły się wszystkie – dodaje Edyta. – Jesteśmy przekonani, że to siostry wymodliły życie Gosi i pomyślność pozostałych.

Stowarzyszenie i świetlica

Istotą powstania Stowarzyszenia Jedno Serce było zrzeszenie rodzin zastępczych, wspieranie ich oraz szkolenie. Świetlica Strefa Serca powstała z kolei, żeby wspierać rodziny borykające się z problemami, pomagając ich dzieciom – w nauce, w organizacji zajęć pozalekcyjnych, rozwijaniu zainteresowań. Czują się tam bezpiecznie, uczą nawiązywania relacji i prawidłowego funkcjonowania w grupie rówieśniczej. Jak Edyta i Jarosław znajdują czas na wspieranie innych rodzin w trudnej sytuacji?

– Ktoś może powiedzieć, że działamy wbrew sobie, a my naprawdę chcemy pomóc tym rodzinom – mówi Jarosław. I pomagają. – Jeśli tylko to możliwe, dzieci powinny zostać ze swoimi naturalnymi rodzicami – twierdzą zgodnie.

Stowarzyszenie Rodzicielstwa Zastępczego „Jedno serce” propaguje ideę rodzicielstwa zastępczego, szkoli oraz wspiera rodziców zastępczych. Prowadzi dwie placówki rodzinne w Bohukałach oraz świetlicę socjoterapeutyczną „Strefa Serca” w Międzyrzecu Podlaskim. Z pozyskanych od darczyńców środków udziela również 20 stypendiów dla dzieci i młodzieży ze szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. W ubiegłych latach udzieliło 4 dla młodych ludzi kontynuujących naukę w szkołach policealnych oraz 6 stypendiów dla młodzieży studiującej. Organizuje imprezy okolicznościowe, wyjazdy edukacyjno-integracyjne oraz letni wypoczynek.

Stowarzyszenie Rodzicielstwa Zastępczego „Jedno serce”
Żabce 15, 21-560 Międzyrzec Podlaski
KRS: 0000329558
Nr konta 29 8025 0007 0029 6403 2000 0010
www.jedno-serce.pl