Kapłan dostał mandat za… herbatę

Policja postawiła 15 uczestnikom blokady zarzut zaparkowania samochodów przy krawędzi jezdni i nie respektowania znaku drogowego poziomego P7b „linia krawędziowa ciągła”. Ukarani otrzymali wyroki wydane zaocznie przez Sąd Rejonowy w Siedlcach. Mają zapłacić po 180 zł (grzywna – 100 zł, koszty opłaty – 30 zł, koszty postępowania – 50 zł).

Przeciw takiej decyzji sądu zaprotestował ks. Chodźko, proboszcz parafi i w Zbuczynie i diecezjalny duszpasterz ludzi pracy, który oskarżenie wniesione przez policję uznał za „zwykłe szykany i zastraszanie blokujących drogę”.

– W tym dniu i w tym miejscu odbywała się blokada drogi przez rolników. Odcinek gdzie zaparkowałem samochód był wyłączony z ruchu przez policję – wyjaśnia kapłan. – Uważam że nie miało żadnego znaczenia, gdzie samochód zaparkuję, gdyż ruch pojazdów się nie odbywał i nie stwarzałem dla nikogo zagrożenia. Na blokadę przyjechałem, gdyż przywoziłem zmarzniętym rolnikom gorącą herbatę. Musiałem gdzieś zaparkować, aby ją dostarczyć. Myślę, że względy humanitarne są ważniejsze, niż przekroczenie linii ciągłej – stwierdza.

W odwołaniu od wyroku ks. Chodźko napisał: „Jeżeli blokada była nielegalna, to proszę o ukaranie mnie za blokowanie drogi. Taki wyrok przyjmę i będę miał zaszczyt, że cierpiałem w słusznej sprawie wspierając pokrzywdzonych rolników jako ich proboszcz i Diecezjalny Duszpasterz Ludzi Pracy”.

Blokada w Zdanach trwała prawie dwa tygodnie. Uczestniczyli w niej także rolnicy z powiatu bialskiego, m.in. z okolic Międzyrzeca. W ostatnią noc trwania blokady wóz reporterski TVN nieomal rozbił się na blokujących drogę ciągnikach. Świadkowie zdarzenia dziwią się, że kierowca nie zauważył blokady. Samochód najpierw uderzył w stojącą na szosie barierkę, a następnie, zjechał w pole. Tam auto staranowało gorący koksownik. Na szczęście nie ogrzewał się wówczas przy nim żaden z rolników.