Produkuj energię i zarabiaj

Przyjęta przez Sejm RP 20 lutego br. Ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE) czeka już tylko na podpis prezydenta.

Dla kogo

Ustawa preferuje prosumentów – osoby indywidualne wytwarzające energię na potrzeby własne i sprzedające do sieci ewentualne nadwyżki. Z preferencji Programu Wspierania Odnawialnych Źródeł Energii będą mogli korzystać także przedsiębiorcy, jednostki samorządu terytorialnego oraz spółki komunalne na zakup i montaż małych instalacji OZE na potrzeby istniejących lub będących w budowie budynków mieszkalnych wielorodzinnych, zarządzanych przez spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe.

Za co

Odnawialne źródła energii to kotły opalane biomasą, pompy ciepła, małe elektrownie wiatrowe oraz – jak się wydaje – najkorzystniejsze: kolektory słoneczne i systemy fotowoltaiczne.

Preferencje

Posiadacze przydomowych mikroinstalacji o mocy do 10 kilowatów mają zagwarantowane odkupienie nadwyżek wytworzonej energii po stałej cenie, wyższej niż rynkowa, przez okres 15 lat.

Samorządy i przedsiębiorcy mogą ubiegać się o dofinansowanie do 40% na montaż i uruchomienie kompletnej instalacji, oraz skorzystać z kredytu na 1% rocznie.

Czy to się opłaca?

Ceny ogniw słonecznych produkujących 1 kWh oscylują od 6 do 8 tys. zł. Trzy takie ogniwa wytworzą energię elektryczną nie tylko zaspokajającą potrzeby małego domu, ale i dadzą nadwyżki, które można sprzedać do krajowej sieci energetycznej. Miejsca pracy
Uruchamianie instalacji OZE to również szansa na dodatkowe miejsca pracy. Nie tylko przy montażu, ale i późniejszej konserwacji zainstalowanych urządzeń.

Kowalskiemu się opłaci!

3-4-osobowa rodzina, która zużywa ok. 2500 kWh prądu na rok, płaci rachunki w wysokości ok. 1500 zł rocznie. Po zainstalowaniu mikroelektrowni o mocy 3 kWp za ok. 24 tys. zł. będzie płacić tylko stałe opłaty abonamentowe (120 zł rocznie). Ta elektrownia wyprodukuje rocznie ok. 3300 kWp energii. Sprzedanie 800 kWp po 0,75 zł/kWp oznacza dla rodziny dodatkowe 600 zł rocznego dochodu.

Finalnie zatem w budżet rodziny zasili kwota ok. 1980 zł rocznie. Ta inwestycja zwróci się więc po około 12 latach: 24 000:(1500 – 120+600) w prostym rachunku, bez wliczania kosztów finansowania zakupu instalacji. Przy 25-letniej żywotności modułów rodzina zyska 20850 zł (przez trzy lata może inkasować od operatora sieci dystrybucyjnej po 450 zł, do czego doliczyć trzeba oszczędności z tytułu posiadania źródła PV i niepłacenia rachunków za prąd: 3 x 450 + 13 x 1500 = 20850 zł).

Rozmowa z senatorem Grzegorzem Biereckim (PiS)

Prace nad ustawą o odnawialnych źródłach energii trwały prawie pięć lat – to bardzo długo! 

Ustawę skutecznie blokowało lobby energetyczne. Wielkim koncernom nie uśmiechała się perspektywa zmniejszenia zysków, a takie będą konsekwencje ustawy. Zresztą to na mój wniosek został do porządku obrad Senatu wpisany punkt, dotyczący OZE, i w konsekwencji wielogodzinnej debaty rząd przekazał w końcu projekt ustawy do parlamentu.

W trakcie posiedzeń Senatu RP „ponaglał” Pan ministrów, wnosząc wnioski o złożenie przez nich informacji na temat opóźnień w wydawaniu niezbędnych aktów prawnych, dlaczego? 

W trosce o ludzi. Rolnicy mogliby produkować energię na własne potrzeby, a nadwyżki – oddawać do sieci. Gospodarstwa rolne uzyskiwałyby w ten sposób stabilne dochody. Nie bez znaczenia jest również fakt, że ludzie znajdą pracę przy montażu instalacji i później – przy konserwacji urządzeń. Ustawa to umożliwia.

Ustawa o OZE czeka już tylko na podpis prezydenta. Jest Pan zadowolony? 

Tylko połowicznie. Teraz czas na skorzystanie z możliwości, które stwarza ustawa. Nie tylko dla osób prywatnych, ale i dla samorządów. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej będzie dopłacał ok. 40 procent kosztów instalacji, będzie można skorzystać z kredytu na 1%. Tak preferencyjne warunki nie pojawią się, gdy Polska spełni unijne normy i do 2020 będzie produkować 15,5% energii ze źródeł odnawialnych. Dlatego zainicjowałem spotkanie samorządowców ze specjalistami, by te szanse wykorzystać. Tym bardziej, że instalacje mogą być montowane również w miastach, np. przy budynkach komunalnych. 

Problemem będą pieniądze na wkład własny… 

Trudności trzeba przezwyciężać. Problem pojawi się wtedy, gdy nie Południowe Podlasie, ale inne regiony skorzystają z tej wyjątkowej szansy. Pracujemy nad tym, aby dotacje w wysokości 40%, które obecnie mogą otrzymywać jednostki samorządowe (miasta, gminy), finalnie trafiały do ludzi, co fundamentalnie zmieni opłacalność projektu.