Duża inwestycja budzi duże obawy

Wszystko potoczyło się w iście ekspresowym tempie. Nad uchwałą debatowano 20 marca, natomiast wniosek Wipaszu do Urzędu Miasta o włączenie działki przy ulicy Siteńskiej do mieleckiej strefy ekonomicznej złożono kilkanaście dni wcześniej.

Stanisław Lesiuk, dyrektor funkcjonującej w Międzyrzecu wytwórni pasz należącej do Wipaszu, tłumaczy, że początkowo nie planowano tam budowy ubojni. – Kupiliśmy tę działkę ze względu na bocznicę kolejową, którą chcieliśmy wykorzystać do transportu kukurydzy – przekonuje.

Burmistrz Zbigniew Kot oraz przewodniczący rady miasta Robert Matejek wybrali się do Mławy, gdzie Wipasz zbudował dużą ubojnię drobiu, zatrudniającą około 600 osób. Ta lokalna wizja wypadła pozytywnie.

– Chodziłem po terenie zakładu i mogę powiedzieć, że jakieś zapachy tam są, bo to w końcu normalne przy tego rodzaju działalności, ale to się kończy najdalej 50 metrów od budynku – opowiada burmistrz. I zaznacza, że działka przy ulicy Siteńskiej, na której jeszcze w latach 80. mieściła się baza CPN, jest przeznaczona pod działalność przemysłową. Nie ma więc żadnych przeszkód, aby Wipasz zbudował tam ubojnię.

Mieszkańcy boją się smrodu Nie przekonuje to mieszkańców dzielnicy, w której ma być zlokalizowany zakład. Na sesję rady miasta i zorganizowane naprędce konsultacje społeczne w sprawie budowy ubojni przybyło kilkudziesięciu mieszkańców. Narzekali oni, że wystarczy im uciążliwe sąsiedztwo wytwórni pasz. Skarżyli się na smród z zakładu i samochody dostawcze niszczące lokalne drogi.

Radny Jerzy Janusiewicz z ulicy Kościuszki opowiadał, że na jego posesji pojawiły się szczury. Winą za to obarczał Wipasz. – Nie oszukujmy się, będzie smród, szczególnie latem, kiedy ludzie będą chcieli wypoczywać na pobliskiej żwirowni – mówił.

Małgorzata Siłaczuk pytała „ile jeszcze jej dzielnica ma przyjąć smrodu”, a Wiesław Nowak, jeden z organizatorów protestu, mówił, że “nie chce mieszkać w kloace”. Nastroje próbował uspokajać Stanisław Lesiuk, przekonując, że będzie to bardzo nowoczesny zakład. – Zarówno produkty jak i odpady będą mrożone, ładowane do szczelnych kontenerów i od razu wywożone. Nie ma więc niebezpieczeństwa, że będzie się tam roznosił przykry zapach – zapewniał.

Bezrobotni nie protestują Z kolei burmistrz Kot podkreślał, że ponosi odpowiedzialność za rozwój całego miasta, a nie tylko jednej dzielnicy. – Co wtorek przychodzą do mnie ludzie, którzy proszą o pracę. Dawno nie mieliśmy takiej oferty. Zyskamy dzięki niej nowe miejsca pracy, podatek od nieruchomości i udział w podatku PIT – argumentował.

W trakcie dyskusji poruszono także problemy komunikacyjne, które doskwierają sąsiadom Wipaszu (w czasie żniw ulicę Kościuszki blokuje kolejka samochodów dostawczych z kukurydzą). – Zakład jako taki jeżeli powstanie, to może nie śmierdzieć, ale kolejka samochodów z kurczakami do uboju to dopiero będzie smród – dzielił się obawami jeden z mieszkańców.

Burmistrz obiecywał, że ten problem zostanie rozwiązany. – Podejmujemy działania w celu budowy wschodniej obwodnicy miasta. Jest szansa, że znajdzie się ona w planie inwestycyjnym województwa lubelskiego – mówił Zbigniew Kot.

Przed głosowaniem radny Robert Idzikowski złożył wniosek o jego przełożenie, motywując, że radni mieli zbyt mało czasu na zastanowienie się nad problemami i konsultacje z mieszkańcami. Burmistrz tłumaczył jednak, że pośpiech wynika z napiętych terminów – wniosek do ministra gospodarki o włączeniu gruntów do strefy ekonomicznej należało złożyć do 25 marca. Byłoby to możliwe jeszcze jesienią, w drugim terminie, lecz Wipasz nie chciał z tym zwlekać.

Koszty budowy ubojni szacuje się na 150 mln złotych. Zatrudnienie ma wynieść 300-500 osób. Na pracę mogą liczyć m.in. informatycy, weterynarze oraz pracownicy niewykwalifi kowani. W tym roku inwestor chce uporządkować teren. Budowa jest planowana na lata 2016-2020. Wipasz przekonuje, że nowy zakład cechować będzie w stosunku do Mławy jeszcze wyższy poziom zastosowanych technologii. Kurczaki z międzyrzeckiego zakładu mają być przeznaczone na eksport do zachodniej Europy.