Wiosna na naszych polach

W ostatnich dniach marca i pierwszych dniach kwietnia front pogodowy idący od zachodu przyniósł falę dość mocnych opadów, które przyniosły upragnioną wilgoć także na pola Południowego Podlasia.

To dobra wiadomość, bo jeśli wierzyć stworzonym na podstawie wielopokoleniowych obserwacji ludowym przysłowiom: „Jeżeli w kwietniu posuszy, nic się w polu nie ruszy” albo „W kwietniu posucha, niknie rolnikom otucha”. Dzięki deszczom można już myśleć w duchu powiedzenia „Kwiecień wilgotny, obiecuje rok stokrotny”.

Co może znaczyć ów rok stokrotny? Według GUS, w 2014 roku w Polsce zebrano 31,9 mln ton zbóż, czyli o 12,3 proc. więcej niż w 2013 r. i o 19,5 proc. powyżej średniej z ostatnich pięciu lat. Jeśli w 2015 roku potwierdzą się pierwsze optymistyczne sygnały z pól, w tym roku zbóż uda się zebrać jeszcze więcej… Oziminy w dobrej kondycji

Generalnie wysiane jesienią ziarno ozimin przetrwało w dobrej formie. To zasługa aury, bo tegoroczna zima należała do jednych z najcieplejszych w ostatnich kilkudziesięciu latach. Średnia temperatura miesięcy zimowych: grudnia, stycznia i lutego wniosła plus 1 stopień Celsjusza (poprzednio tak ciepłą zimę odnotowano w 1990 r.). W tym roku nie było wymarznięć, śnieg leżał na polach nie dłużej niż dwa tygodnie i przy dodatniej temperaturze. Marzec też był stosunkowo ciepły, a obecne opady będą sprzyjać kiełkowaniu roślin.

Nawet lokalne przymrozki w drugiej połowie ubiegłego miesiąca nie miały większego wpływu na kondycję zbóż. Bardzo dobrą informacją dla rolników były to, że dość solidnie popadało w ciągu ostatnich dni. Rolnicy z Podlasia narzekali bowiem, że jest zbyt sucho, co może odbić się na dalszej wegetacji roślin. Jednak eksperci z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach uspokajają: sucha gleba to efekt braku opadów na przełomie lutego i marca, ale wcześniej, w grudniu i styczniu, suma opadów była wysoka i gleba została należycie nawilżona. A co ze zbożami jarymi?

W tych dniach – między 5 a 10 kwietnia – na Południowym Podlasiu upływają najlepsze teminy siewu pszenicy, jęczmienia i owsa jarego, ale sprzyjająca pogoda spowodowała, że rolnicy zrobili to wcześniej, kierując się starą zasadą, która mówi, że gdy tylko uda się wjechać w pole, to trzeba siać.

Jak najwcześniejszy termin siewu, o ile nie nastąpi jakaś katastrofalna fala wiosennych mrozów (zboża jare wytrzymują przymrozki do minus 6 st. C), dobrze wpływa na plony. Dłuższy jest okres wzrostu roślin, co sprzyja lepszemu krzewieniu się zbóż, a co za tym idzie więcej będą miały kłosów. Lepiej też rozwija się system korzeniowy roślin, pozwalając na pobieranie więcej składników pokarmowych z gleby oraz wody zmagazynowanej w glebie.

Gdyby ktoś nie „zmieścił się” w okienku najlepszego terminu i wyjedzie na pole dopiero po Wielkanocy też może liczyć na plon, bo na Południowym Podlasiu termin siewu jarej pszenicy i owsa ostatecznie upływa w połowie kwietnia, a jęczmienia jarego nawet na trzecią dekadę bieżącego miesiąca.

A co, jeśli jednak pogoda nie ułoży się po myśli rolników i kwiecień nie będzie zbyt mokry? Też nie ma co tracić nadziei, bo wśród ludowych mądrości są i takie powiedzenia: „Suchy kwiecień, marzec mokry, maj nie chłodny, rok niegłodny” lub „Kiedy w kwietniu słonko grzeje, rolnik nie zubożeje”. Prawda, że powiało optymizmem?