Znikający helikopter

Nie milkną echa kontrowersyjnej rządowej decyzji, przesądzającej, jak się zdaje, mający się dokonać jesienią wybór śmigłowca wielozadaniowego dla polskiego wojska. Resort obrony postawił na ofertę Airbus Helicopters, odrzucając propozycje konsorcjum Sikorsky-PZL Mielec z maszyną Black Hawk i włosko- brytyjskiej grupy AgustaWestland z należącym do niej PZL Świdnik, oferujących maszynę AW149.

Taki wybór podważa od lat przyjętą i z wielkimi sukcesami realizowaną strategię rozwoju przemysłu lotniczego w Polsce opartego o tzw. dolinę lotniczą w Polsce południowo-wschodniej. Strategię, która swoimi skutkami promieniuje także na teren Południowego Podlasia, bo przecież sytuacja na rynku pracy w Parczewie i powiecie zależy wprost od koniunktury dla Świdnika.

Polacy na aut, zarobią Francuzi

Tymczasem co się dzieje w 2015 roku? Dwie wielkie i z tradycjami fabryki lotnicze w Świdniku i Mielcu, wsparte potężnymi inwestycjami największych koncernów lotniczych świata, dysponujące ultranowoczesną techniką, oferujące wypróbowane maszyny, zatrudniające bezpośrednio przy produkcji osiem tysięcy wysoko wykwalifikowanych specjalistów oraz dalszych kilkadziesiąt tysięcy ludzi przy produkcji towarzyszącej, zostały w pokonanym polu w sprawie ogromnego i prestiżowego kontraktu. Pytanie, co jeszcze trzeba zrobić i jakim potencjałem dysponować, by przekonać urzędników polskiego rządu? Bo stało się tak, że Polacy zadanie wybudowania 50 maszyn za kwotę ponad 10 miliardów złotych powierzyli i dali zajęcie na lata francuskim menedżerom, inżynierom i robotnikom, a nie Polakom.

Bo między bajki można włożyć zapewnienia francuskiego producenta, że w Łodzi uruchomi fabrykę produkującą śmigłowce M225H. Może tam powstać co najwyżej montownia gotowych podzespołów, które będą przyjeżdżać do Polski w paczkach. „Jest to smutna decyzja dla polskiego przemysłu obronnego, lotniczego, ale myślę też, że w jakimś sensie dla całego przemysłu” – tak komentował prezes zarządu PZL Świdnik Krzysztof Krystowski. Związkowcy z PZL Mielec i PZL Świdnik zwrócili się o ponowne przeanalizowanie ofert i wyjaśnienie, czy procedura przetargowa od początku nie faworyzowała francuskiego oferenta.

W tym kontekście zdumiewający komentarz wygłosił prezydent Bronisław Komorowski, który gorąco zachwalając w Warszawie wybór zbył wątpliwości uwagą, że „żadna polska firma do tego kontraktu nie pretendowała. Pretendowały trzy firmy zagraniczne”, a kwestionujących decyzję rządu oskarżył o „wspieranie lobbingu przegranych firm” (cyt. za TVN24).

Duda popiera swoich

Z tą zadziwiającą oceną głowy państwa kontrastuje postawa Andrzeja Dudy, kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Pojawił się on w zakładach w Mielcu, zapoznając się na miejscu z opiniami załóg lotniczych fabryk.

Jego zdaniem przetarg śmigłowcowy był ważny nie tylko dla polskiego bezpieczeństwa, ale również dla gospodarki i całego przemysłu zbrojeniowego i w tym kontekście dokonany przez MON wybór francuskiej maszyny uznał za „dziwny” i rozczarowujący dla załóg Mielca i Świdnika.

Duda nawiązał do swojego postulatu przywrócenia Polsce silnego przemysłu i pytał „jak wygląda kwestia prowadzenie racjonalnej gospodarki, jakiejkolwiek reindustrializacji naszego kraju, wspierania rozwoju gospodarczego – jeżeli ogromne pieniądze publiczne popłyną za granicę. Zamiast pozostać w Polsce i znaleźć się w kieszeni polskich pracowników”. Nic dodać, nic ująć.

———-———/———————-

Jerzy Szwaj, radny PiS woj. lubelskiego

Z wielkim zdziwieniem i żalem przyjąłem decyzję o wyborze śmigłowca dla polskiej armii, bo wybrano maszynę, który praktycznie jeszcze nie istnieje, a podobny model rodzima armia francuska posiada tylko w kilkunastu egzemplarzach i służą do celów transportowych. Wybór oferty Świdnika byłby szansą rozwoju dla całego regionu, także dla powiatu parczewskiego. Tak olbrzymi kontrakt to praca dla zakładu i w zakładach kooperujących na długie lata, bo to nie tylko produkcja śmigłowca, ale także części zamiennych i serwis przez co najmniej przez najbliższe 30 lat.