Podlaska tożsamość

Redakcja: Jest Pan pomysłodawcą i głównym organizatorem obchodów w dn. 7 – 9 maja Święta 34 Pułku Piechoty. W jakim celu podjął się Pan tego zadania?

Mariusz Bechta: Sztandar tego pułku – jako jednego z nielicznych – Józef Piłsudski udekorował krzyżem Virtuti Militari. Niewielu – zwłaszcza najmłodszych – zdaje sobie sprawę, że to był podlaski pułk, w którym służyli Ojczyźnie nasi przodkowie. Chciałbym wywołać w nich dumę z takich antenatów, podobnie jak uczyniłem to kilka lat wcześniej, przygotowując dla Fundacji Grzegorza Biereckiego „Kocham Podlasie” mapę z oznakowaniem miejsc najważniejszych bitew, toczonych z komunistami w latach 1945 – 1947. A zarazem natchnąć ich do podobnej działalności, tyle, że na „cywilnym” polu. 

Pomysł tegorocznego święta to również rezultat mojej smutnej refleksji nad postępującym „wykorzenianiem” ziomków. To zjawisko ma jednak charakter o wiele głębszy, bo obejmuje cały kontynent europejski. Jednak to świadomość regresu kulturowego podlaskiej prowincji zmusiła mnie do działania. Stąd decyzja o przywróceniu należnego miejsce cnocie i heroizmowi naszych przodków. Bo to był „nasz” pułk, w którym służyli Ojczyźnie nasi bliscy. Mszą świętą i Apelem Poległych uczcimy tych, którzy nie odmówili trybutu krwi oraz życia na ołtarzu Niepodległej. Nie cofnęli się, nie zgięli karku przed najeźdźcą w 1920 roku i odnieśli spektakularne zwycięstwo. Teraz – w czasie pokoju – ta bezkompromisowość jest równie, a może nawet bardziej potrzebna.

Redakcja: Dlaczego termin: 7 – 9 maja?

Mariusz Bechta: 8 maja obchodzone było rokrocznie przed II wojną światową w Białej Podlaskiej święto 34 pp, na pamiątkę zwycięskiej batalii Podlasiaków z bolszewikami pod Rzeczycą, oraz ich dotarciem aż nad Dniepr w maju 1920 r. Czujemy się ich duchowymi sukcesorami i naturalnym odruchem jest powtórne wpisanie tej daty do najważniejszych świąt w bialskim kalendarzu.

Redakcja: Dlaczego to święto nie było obchodzone po II wojnie światowej? 

Mariusz Bechta: W warunkach okupacji sowieckiej i jej instytucjonalnej emanacji w postaci tzw. „Polski Ludowej” nie było miejsca na pamięć o jedynej zwycięskiej wojnie, stoczonej przez Rzeczpospolitą w XX wieku. Ideologiczna walka o „rząd dusz” prowadzona przez partię komunistyczną z podbitą ludnością koncentrowała się na niszczeniu wszelkiej symboliki niezawisłego państwa polskiego.

Oficjalne celebrowanie majowego święta 34 pp, gdy reżim mordował lub prześladował żołnierzy podziemia antykomunistycznego, było i nierealne, i niemożliwe. Teraz możemy to zmienić!

Redakcja: W jaki sposób pułku w okresie stacjonowania w Białej Podlaskiej oddziaływał na lokalną społeczność?

Mariusz Bechta: W okresie II Rzeczpospolitej, kraju wreszcie wolnego lecz biednego po długim okresie zaborów, obecność garnizonu WP w Białej Podlaskiej była – prócz oczywistego prestiżu – dobrodziejstwem. To było jedno z kół zamachowych, które pchały ekonomicznie do przodu prowincjonalne miasteczko. Garnizon edukował mieszkańców Białej w sprawach obywatelskiego zaangażowania na rzecz odrodzonego państwa, uczył działań wspólnotowych, ale też i dawał zdolnym i ambitnym młodym ludziom szansę na realny awans społeczny.

Redakcja: Historia 34 pułku piechoty nie kończy się jednak w 1939 roku. Był on odtworzony w ramach 9 DP Armii Krajowej?

Mariusz Bechta: Tak. Powieść Aliny Fedorowicz „Marty” organizatorki służby sanitarnej Oddziału Partyzanckiego 34 pp pod dowództwem por. „Zenona” – Stefana Wyrzykowskiego, jest prawdziwą kopalnią wiedzy o konspiracji AK i działalności tego oddziału w powiecie bialskim. Książkę, wydaną przez lubelskie Archiwum Państwowe będzie można nabyć podczas spotkania z jej naukowymi redaktorami, które odbędzie się 7 maja w PSW.

Bialczanie będą mieli okazję obejrzeć tam również wystawę przygotowaną przez kilkanaście lat temu przez warszawski Oddział IPN p.t. „Ostatni leśni” – Mazowsze i Podlasie w ogniu 1948-1953”, która po raz pierwszy zagości w naszym zakątku Podlasia. Ekspozycja poświęcona jest ostatnim oddziałom partyzanckim niepodległościowego podziemia, działającym na lewobrzeżnym Podlasiu oraz Mazowszu. Ukazuje ona nie tylko żołnierzy podziemia, ale również skalę oporu społeczeństwa, bez którego pomocy i bezinteresownego wsparcia tak długa egzystencja oddziałów leśnych byłaby niemożliwa.

Redakcja: Dlaczego zadał sobie Pan trud przygotowania nie tylko konferencji naukowej, ale i koncertu zespołu „Contra Mundum?

Mariusz Bechta: Konferencja o „Podlaskiej Tożsamości” to wyraźny sygnał skierowany do mieszkańców naszego regionu: „My wszyscyśmy z męczeńskiej krwi unitów i ks. Stanisława Brzózki”. Tak dobranej problematyki i wystąpień prelegentów pod kątem poczucia regionalnej odrębności Podlasiaków, nie mieliśmy jeszcze okazji nigdy usłyszeć.

W ciągu kilku dekad, po zdławieniu Powstania Styczniowego z 1863 r., z narodu historycznego I Rzeczypospolitej powstała na Podlasiu nowoczesna polska wspólnota narodowa, do której w sztafecie pokoleń przynależymy również my – współcześnie żyjący. Swoją polskość przeżywaliśmy w podlaskim mateczniku, zupełnie inaczej niż rodacy na Mazowszu czy Lubelszczyźnie. Wiemy, że jesteśmy inni, i to stanowi o naszej sile. Zespół „Contra Mundum” zaprezentuje zaś swój program „Cześć i chwała Bohaterom”.

Będziemy mieli okazję wysłuchać w rockowej oprawie utworów od Pieśni Konfederatów Barskich po Hymn VI Brygady Wileńskiej AK, której patrol dowodzony przez Adama Ratyńca „Lamparta” z Walimia walczył z komunistami do maja 1952 r. Sądzę, że ten występ będzie nie tylko najlepszym Święta 34 Pułku Piechoty, ale tchnięciem we wszystkich Podlasiaków dumy z faktu, że stąd jesteśmy.