PSL się sypie!

– Tracimy resztki zaufania społecznego a nasi liderzy ciągną nas na dno. Na dziś wygląda to fatalnie. Otwarcie nikt tego nie przyzna, ale wygląda na to, że jesienią pożegnamy się z parlamentem – mówi nam jeden z działaczy PSL z Południowego Podlasia.

Elewarr z Litwiniukiem w tle

W ostatnich tygodniach znowu zrobiło się głośno o zbożowej spółce Elewarr. Miażdżący raport ukazujący patologie opanowanej przez PSL firmy wraz z wnioskami do prokuratury przygotowała Najwyższa Izba Kontroli. Zarzuty? Jest ich bez liku, a najważniejsze dotyczą rozdawania władzom spółki niezgodnych z prawem, gigantycznych premii, tworzenie stanowisk tylko po to, by obejść ustawę „kominową” a także nie spełnianie przez Elewarr podstawowej roli, polegającej na stabilizacji rynku zbóż. NIK zaleciła likwidację spółki. Premier Ewa Kopacz stwierdziła jednak w miniony poniedziałek, że nic takiego się nie stało, Elewarr powinien dalej działać, zaś minister Marek Sawicki absolutnie nie musi podawać się do dymisji.

– Unormowano system, wyeliminowano nieprawidłowości. To znaczy, że z raportu NIK-u wyciągnięto wnioski i zostały wprowadzone działania naprawcze – wyjaśniała zdumionym dziennikarzom rzeczniczka Ewy Kopacz, Małgorzata Kidawa-Błońska.

Warto przypomnieć, że po wyborach w 2007 r. do rady nadzorczej Elewarru wszedł Przemysław Litwiniuk, międzyrzeczanin pełniący dzisiaj funkcję przewodniczącego sejmiku województwa lubelskiego. Mówiło się nawet, że zostanie on prezesem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, ale sprawa upadła po tym, jak do resortu rolnictwa wkroczyło Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Afera Burego

Coraz bardziej szokujące wieści dobiegają też z Podkarpacia. Według doniesień radia RMF FM przewodniczący klubu parlamentarnego PSL Jan Bury miał wydawać polecenia wiceszefowi Komendy Głównej Policji gen. Mirosławowi Schlosserowi. Chodziło o to, by wykorzystać policję do politycznej zemsty na radnym sejmiku wojewódzkiego Lucjanie Kuźniarze, który – reprezentując PSL – poparł kandydaturę Władysława Ortyla z PiS na stanowisko marszałka podkarpackiego. Zdaniem dziennikarzy Bury miał wtedy dzwonić do Schlossera z sugestiami, by policja „znalazła coś na Kuźniara”. Dodajmy, że wielkie śledztwo w sprawie „układu podkarpackiego” prowadzi cały czas wydział do walki z przestępczością zorganizowaną i korupcją warszawskiej prokuratury apelacyjnej. Na początku lipca 2014 roku śledczy przeszukali biura i mieszkania Jana Burego a także ówczesnego wiceministra infrastruktury i rozwoju Zbigniewa Rynasiewicza. Rynasiewicz niedawno podał się do dymisji i wycofał się z życia publicznego. Bury powtarza jak mantrę, że „nie ma sobie nic do zarzucenia”.

Obiecanki Piechocińskiego

Na nieszczęście dla „ludowców” z wielką siłą powróciła w ostatnich dniach afera taśmowa. W internecie opublikowano akta prokuratorskie dotyczące podsłuchanych w warszawskich knajpach rozmów prominentów rządu PO-PSL. Kompromitacja obozu władzy, współtworzonego przez stronnictwo jest oczywista już chyba dla każdego. Komentatorzy przypominają też słowa Janusza Piechocińskiego, który po wybuchu afery w zeszłym roku mówił:

– Do 20 sierpnia [2014 roku – red.] afera ma zostać całkowicie wyjaśniona przez aparat państwa. Jeśli nie, to doprowadzę do przedterminowych wyborów i mówię to jako lider koalicyjnej partii – obiecywał lider PSL.

Afera bynajmniej wyjaśniona nie została, a rząd i koalicja wciąż trwają. Jak na dłoni widać, ile warte jest słowo przywódcy „ludowców”…