100. rocznica pobytu Legionów na Podlasiu

Tym razem legioniści przekraczają Bug pod Łęgami i maszerują wzdłuż zewnętrznych fortyfikacji twierdzy brzeskiej, zdobytej przez Niemców 26 sierpnia. W Neplach dwugodzinny postój żołnierze wykorzystali na kąpiel w Bugu, część oficerów pojechała do Brześcia, z nimi Stanisław Zwierzyński, pochodzący z tego miasta. Ciepło wspominał swój pobyt w Malowej Górze w sierpniu 1915 roku ksiądz Józef Panaś, zamordowany później w Katyniu: „(…) z dala widać śliczny, lecz rozsadzony minami kościół, ale wśród poszarpanej granatami fasady stała nienaruszona figura NMP. Ludność witała nas nadzwyczaj serdecznie… po usunięciu gruzów przez legionistów odprawiłem nieszpory. Po nieszporach ochrzciłem dziecko, które trzymał kpt. Franciszek Kleeberg, zastępca szefa sztabu, który we wrześniu 1939 r. dowodził Samodzielną Grupą Operacyjną »Polesie«, walcząca z Niemcami i Sowietami również na Południowym Podlasiu”.

Okiem i piórem premiera

Tak opisał Koroszczyn, Kobylany i Kopytów 29-30 sierpnia 1915 roku Felicjan Sławoj Składkowski, późniejszy ostatni premier II RP: „Sztab Pułku kwateruje w dwóch pokojach na piętrze we dworze. Dwór ocalał jakimś cudownym sposobem, gdyż musiały tu odbywać się walki. W parku koło dworu pokopane rowy strzeleckie i dobiegowe z licznymi łuskami wystrzelanych naboi. Sam dwór, niestety, cały ograbiony tak, że zostały gołe tylko ściany. Nawet drzwi są wyjęte z zawiasów i wyniesione do okopów… Kobylany – cała wieś zestrzelana granatami. Z cerkwi zostały tylko nawy, kopuły i dzwonnica zestrzelone jak szablą ściął. Wchodzę na cmentarz, a stąd do cerkwi. Tu przedziwne obrazy, przypominające »Wojnę« Grogera… Widzę legionistę grającego na ustawionym w kącie fortepianie: »Jeszcze Polska nie zginęła!« W pierwszej chwili wydaje mi się profanacją granie hymnu w tej zbeszczeszczonej świątyni, później przychodzi mi na myśl, że może to symbol powstania Polski na gruzach władztwa rosyjskiego. (…) 30 sierpnia Kopytów: nadchodzi batalion sformowany w Warszawie… orkiestra zaczęła rżnąć marsza… wreszcie sypnęła »Jeszcze Polska…« i wszyscy rzucili się do znajomych warszawiaków.”

W rodzinnych stronach

Koroszczyn i Kobylany, gdzie znajdowały się forty twierdzy brzeskiej, zostały spalone. August Krasicki zanotował: „W środku fortu i na zewnątrz, dużo ogromnych dziur od pocisków z wielkich moździerzy. Wewnątrz fortu pozostałe łuski od wystrzelonej amunicji świadczą, że zacięta była obrona i zdobywanie, więc wcale nie dobrowolnie twierdzę Moskale opuścili. W kazamatach w każdym rogu ikony, widocznie przez żołnierzy pozawieszane.”

Smutna była również wizyta por. Krasickiego, oficera ordynansowego kolejnych komendantów Legionów, w Różance nad Bugiem: „Wjeżdżam na folwark, gdzie obraz zupełnego spustoszenia. Różanka jest miejscowością rodzinną mojej matki, często tu bywałem u dziadka i wuja Augusta Zamoyskiego, więc serce się kraje na widok tego zniszczenia. Pałac doszczętnie spalony, stoją tylko poczerniałe mury z dwoma herbami na szczycie. Nie spaliła się tylko kaplica pałacowa. W obrazie w ołtarzu nad głową Matki Boskiej ugrzęzła kula ze szrapnela. Oglądamy kościół wybudowany po tolerancji przez mojego wuja Augusta Zamoyskiego. Wewnątrz sklepienie i filary ma nienaruszone. Bardzo ładny i stylowy gotyk (neogotyk – J.P.)… Dowiaduję się, że niestety niemieccy oficerowie doszukali się piwnicy zamurowanej i wszystkie wina zabrali”.

„Szczęście – oglądać prawdziwie polskie wojsko”

Kolejny etap marszu – Sławatycze, opisywał znany pisarz Andrzej Strug: „Ogromna i bogata wieś – trzy wiorsty marszu między szeregami okopconych kominów. Jedziemy, jedziemy i w końcu zrobiło się nam jakoś nieswojo w tych martwych ruinach. Ustały piosenki, urwały się rozmowy. W cudownym położeniu nad krętym błękitnym Bugiem, w żyznej glebie, wśród wesołych lasów, leżą te zgliszcza.”

Seweryn Romin, późniejszy scenarzysta i reżyser, we wsi Stawki spotkał 90-letniego starca, powstańca z 1863 roku z partii Karola Krysińskiego, syberyjskiego zesłańca. Odnotował: „Z twarzą jak gdyby skamieniałą mówił nam, że czuje się zupełnie szczęśliwym, gdy ogląda raz jeszcze »prawdziwe polskie wojsko«”. 19-letni wówczas Wacław Lipiński, późniejszy naukowiec i oficer, po II wojnie światowej zamordowany w więzieniu we Wronkach za udział w niepodległościowej konspiracji, w swoim dzienniku pod datą 1 września 1915 r. zanotował: „Maszerujemy szosą przez wieś Hannę do Włodawy. Tam mamy stanąć. Batalion nasz maszeruje na przedzie z kompanią warszawską, z orkiestrą przed sobą. Przechodzimy Włodawę przez błotnisty rynek, który jedyny ocalał. W miasteczku pełno Niemców. Wylegli na rynek i przyglądają nam się z ciekawością. Rozgwarzona, głośna przed chwilą kolumna w jednej chwili milknie. Orkiestra przestaje grać. Uciszył się zwykły w szeregach gwar… Przechodzimy obok nich spokojni, bez zwykłych krzyków i powitań, w zupełnej ciszy, bez słowa… na rynku zapanowała głucha cisza… 2 września – Orchówek: „Naprzeciw naszych chałup, trochę na wzgórku, stoi poharatany kulami biały kościół Boży. Do przeprawy na Bugu Austriacy budują drogę wykładaną drzewem, posługując się przeważnie jeńcami rosyjskimi”. 3 września: „Maszerujemy na Kowel. Przeszliśmy dzisiaj Bug przez podły most…”

Po przemarszu legionistów przez Podlasie Nadbużańskie, na dłuższy czas zajęli oni pozycje na Wołyniu. Tam trzy połączone brygady stoczyły swoją największą bitwę podczas I wojny światowej 4-7 lipca 1916 r. pod Kostiuchnówką, gdzie 5,5 tys. legionistów powstrzymało uderzenie 13 tys. żołnierzy rosyjskich. Liczące kilkanaście tysięcy żołnierzy Legiony Polskie były kroplą w morzu milionowych armii walczących na frontach I wojny światowej, ale w naszej historii odegrały znaczącą rolę. Głównie z legionistów rekrutowały się znakomite kadry Wojska Polskiego, które w 1920 r. uratowało niepodległość Polski i Europy.