Trzymajcie kciuki za Cinkę

W Sławacinku Starym jest bocianie gniazdo, zasiedlane co roku. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że jest nad nim zainstalowana kamerka internetowa wysokiej jakości. Dzięki sponsorom przekaz z gniazda „na żywo” dniem i nocą można było śledzić nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie (byli goście z USA, Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii). Na stronę bialskich bocianów http://bociany-online.pl/ zaglądało dziennie kilka tysięcy osób, a w sumie wejść odnotowano blisko pół miliona! I dodatkowo obok funkcjonuje lokalny komunikator, przez który na bieżąco można wymieniać się informacjami, zdjęciami i komentować to, co działo się w bocianiej rodzinie. A działo się, działo… 

Trudne początki 

9 kwietnia do gniazda przyleciał samiec, znany z ubiegłego roku i nazwany na forum Piórek. Klekotaniem zaznaczył swoją obecność i od razu zaczął poprawiać gniazdo. Niestety, był sam. Po 10 dniach dołączyła do niego młoda samica, której nadano imię jak poprzedniczce – Lotka. Ich zaloty szybko okazały się skuteczne, od 28 kwietnia do 2 maja Lotka złożyła trzy jaja. Miesiąc później wykluły się małe bocianki. 

Niestety, perspektywy dla bocianów w tym roku bardzo trudne – susza! Choć bociany mają łąki nad Krzną pod skrzydłami, to owadów, dżdżownic, gryzoni i kretów dużo mniej niż zwykle. Dorosłe ptaki mocą instynktu wiedziały, że nie wykarmią całego przychówku. Z trójki malców pozostał na początku czerwca tylko jeden ptak: uznany za samicę, nadano jej na forum nieofi cjalne imię Cinka (od Sławacinka). Cinka, którą rodzice karmili pięć – sześć razy dziennie, poili, chronili skrzydłami przed słońcem, wiatrem i deszczem, rosła jednak powoli. Forumowicze trzymali kciuki, by zdążyła nabrać ciała i sił do pierwszego lotu w końcu lipca. I wtedy przyszło wielkie rozczarowanie: po wielkiej burzy, jaka przeszła nad Białą Podlaską 18 lipca wieczorem kamerka przestała działać! „Sprawdziłem – kable są OK. Kamera uległa uszkodzeniu. Naprawa ze względu na obecności młodego bociana w gnieździe nie jest możliwa. Przepraszam” – napisał opiekujący się gniazdem Sylwek Kajor. 

Forumowicze są niepocieszni: „Myślałem że zobaczę pierwsze loty Cineczki i jej odlot do Afryki, wielki smutek mnie ogarnął” – napisał jeden z nich. Właśnie w pierwszych dniach sierpnia Cinka, by przeżyć, musi opuścić gniazdo na własnych skrzydłach i wzbić się w powietrze. Musi szybko nauczyć się polować i zdobywać pokarm. 

Musi nauczyć się czujności przed drapieżnikami. Wszystko po to, by odbyć od połowy sierpnia próby w locie pod okiem starszych osobników, które zdecydują, czy ma dość sił, by przetrwać miesięczny lot na zimowisko w Afryce, gdy dziennie trzeba pokonać średnio 200 kilometrów. Jeśli Cinka wyruszy w daleką podróż, czekają ją niebezpieczeństwa: walka z lodowatym wiatrem, lot nad piaskami Synaju i Sahary. 

Wielkim wrogiem jest też człowiek. Nie od dziś wiadomo, że w Syrii i Libanie do lokalnych rozrywek należy strzelanie do wszystkich przelatujących ptaków. Jeśli Cinka doleci na mokradła nad Nilem w Etiopii, Sudanie i na sawannach Kenii czy Tanzanii, spędzi tam dwa miesiące. Gdy i tam uniknie drapieżników i kłusowników, to instynkt każe jej wybrać się znów w wyczerpujący lot na północ, liczący 6 – 7 tys. kilometrów. Jeśli przyleci do nas na przełomie marca i kwietnia będzie wielką szczęściarą: tylko jeden na trzy młode bociany, które wylatują z gniazda, przeżywa pierwszy rok… Trzymajmy więc teraz wszyscy kciuki za Cinkę, Piórka i Lotkę – wracajcie szczęśliwie!