Goście z Dalekiego Wschodu

Do rodzinnej miejscowości ojca Sławomira przybyło czterdziestu chińskich pielgrzymów. W niedzielne południe uczestniczyli wraz z mieszkańcami Juliopola w mszy św., której przewodniczył ks. Krzysztof Marszałek. Msza odprawiona została i kazanie było wygłoszone w dwóch językach: polskim i kantońskim. Po nabożeństwie „Stowarzyszenie Przyjaciół Wsi Juliopol” przygotowało dla swych gości uroczysty obiad, a dzieci i młodzież – część artystyczną.

Juliopol – żelazny punkt wizyt w Polsce

– Gdy po raz pierwszy organizowałem w Chinach grupę pielgrzymkową, to wszyscy koniecznie chcieli zobaczyć moje rodzinne strony. I tak się zaczęło. Teraz, gdy wiozę jakąkolwiek grupę – to nie omija się Juliopola. Juliopol stał się centrum pielgrzymkowym, zwłaszcza dla Chińczyków z Hongkongu – powiedział ojciec Sławomir Kalisz.

A jak podoba się Chińczykom nasz ojczysty kraj? O tym opowiedziała nam dyrektor szkoły w Honkongu, która w Polsce jest już po raz trzeci. – Bardzo lubię wracać do Polski, ponieważ jest piękna. To katolicki kraj. Dla nas jest to świadectwo wiary i niesamowite przeżycie, gdy możemy modlić się w polskich kościołach. Macie także bardzo dobrą kuchnię, a najbardziej smakuje mi polska kiełbasa – powiedziała pani Monica Lay Kit Yee.

Dziękują rodzicom o. Sławomira

Chińscy pielgrzymi odwiedzają Juliopol, aby podziękować rodzicom ojca Sławka za to, że pozwolili mu wyjechać z Polski, aby mógł pełnić posługę w oddalonym o setki tysięcy kilometrów Hongkongu.

Praca misyjna w Chinach jest trudna, nie tylko ze względu odmienną kulturę. – Język ma dziewięć tonów. Mówiąc w innym tonie – każda sylaba znaczy coś innego. Dodatkową trudnością jest to, że inaczej się mówi, a inaczej pisze – stwierdza misjonarz.

Chiny to głównie kraj ateistów bądź wyznawców buddyzmu, kościół w Hongkongu rozwija się jednak bardzo prężnie, mimo różnych trudności. – Co roku około 4 tys. dorosłych osób przyjmuje chrzest. W Hongkongu jest obecnie ponad pół miliona katolików na 7,5 mln mieszkańców. Misjonarze nie mogą pracować oficjalnie jako księża. Pracujemy w różnych zawodach – mówi ojciec Sławomir. – Kościół jest bardzo kontrolowany przez władze świeckie. Poza budynkiem kościoła nie można prowadzić ewangelizacji ani katechizacji – dodaje misjonarz.

Chińscy pielgrzymi poza rodzinną miejscowością ojca Sławomira odwiedzą jeszcze Częstochowę, Kraków i zachodnią Polski. Stamtąd udadzą się do Berlina i Essen, ponieważ kościół, w którym pracuje misjonarz Sławomir Kalisz został ufundowany przez tamtejszą diecezję. Chińscy katolicy chcą podziękować biskupowi za wybudowanie czterdzieści lat temu świątyni św. Alfreda w Honkongu. Ilona Gabrylewicz