Dobry duch terespolskiej młodzieży

W życiu wielu młodych ludzi z Terespola i okolic, których młodość przypadła na okres końca lat 70-tych minionego wieku do początku tego stulecia, wielką rolę odegrał jeden człowiek – Stefan Polaczuk. Za jego sprawą przy Ludowym Klubie Sportowym w Terespolu powstała sekcja podnoszenia ciężarów.

– Dzięki niemu wybrałem drogę, która zapewniła mi normalne życie – wspomina jeden z jego wychowanków. Przed podjęciem treningów – na bakier z prawem, obecnie szanowany ojciec rodziny.

Z garażu po mistrzostwo świata

Nie było warunków ani sprzętu, tylko pasja Stefana Polaczuka. Pierwsze treningi odbywały się w garażu. Jak on to zrobił, że już wtedy wokół niego pojawiła się grupa młodzieży, na czele z późniejszymi czołowymi zawodnikami sekcji:

Robertem Rychlikiem, Zbigniewem Kawką, Mirosławem Czekielem, Romanem Chomiczem, Tadeuszem Sawczukiem, Jarosławem Biegajło? Tym bardziej, że zajmował się nie tylko szkoleniem, ale zarządzaniem, organizacją i – nade wszystko – wychowaniem młodych ludzi. Rozmowy z każdym z nich z osobna: tłumaczenie sensu życiowych wyborów, często polemiki, pochłaniały Polaczukowi znacznie więcej czasu niż sam trening. Przyszły też sukcesy. Wielu zawodników z Terespola występowało w MŚ i ME, zdobywała medale Mistrzostw Polski i biła rekordy krajowe.

Do największych indywidualnych sukcesów tego okresu zaliczyć trzeba tytuły Mistrza Europy do lat 17 i Mistrza Świata do lat 20 wywalczone przez Roberta Kondratiuka, a także trzecie miejsca na MŚ i ME do lat 20 i drugie miejsce w Pucharze Świata Marka Zielonki.

Procenty od pasji

Pod okiem Polaczuka powstała też w LKS Terespol sekcja lekkoatletyczna. Wyrośli w niej tacy zawodnicy jak dyskobol i kulomiot Michał Hodun – dwukrotny mistrz Europy juniorów czy biegająca po dziś dzień Izabella Trzaskalska – czterokrotna medalistka mistrzostw Polski.

Stefan Polaczuk pracował również jako nauczyciel wychowania fizycznego w LO Terespol. Szkolną drużynę koszykarzy poprowadził do mistrzostwa województwa bialskopodlaskiego. Na jego zajęciach pozalekcyjnych szkolna hala nie mogła pomieścić wszystkich chętnych… We wrześniu 2008 roku poczuł się źle.

Z tygodnia na tydzień było gorzej, a lekarze rozkładali ręce. Ostatnie trzy miesiące swego życia spędził na oddziale intensywnej opieki medycznej. W nocy z 12 na 13 czerwca 2009 roku odszedł ojciec i patron terespolskiej młodzieży, która – za jego sprawą – wciąż odnosi sportowe sukcesy.