Cztery kłamstwa świnoujskie

W minionym tygodniu Ewa Kopacz pokazała się jako pojętny uczeń i następca swojego mistrza – Donalda Tuska. Oboje łączy ta sama niechęć do wysiłku, do rzeczywistych i skutecznych działań, czemu z drugiej strony towarzyszą tupet, upodobanie do propagandy (zwanej dziś mądrze „działaniami PR – public relations”, swojsko ochrzczonej jako „pijar”) i biegłość w sztuce mijania się z prawdą.

Autostrady częściowo przejezdne

Wiosną 2012 roku, przed futbolowymi mistrzostwami Europy (czy ktoś jeszcze pamięta, że rządowa propaganda proklamowała to jako „najważniejsze wydarzenie nowożytnej historii Polski”?), wobec klęski programu zbudowania kompleksowej sieci drogowej kraju, stworzono kategorię „przejezdnych odcinków autostrad”.

Donald Tusk otwierał przed kamerami kawałki autostrad jedynie na czas rozgrywek, tylko po to, by po kilku tygodniach, zamykać je w celu dokończenia budowy. Te „przejezdne odcinki” były potem przez wiele miesięcy rozgrzebane, grożąc zresztą bezpieczeństwu ludzi i pojazdów. A wszystko przy akompaniamencie hasła PO z kampanii samorządowej: „Nie róbmy polityki. Budujmy mosty”. Jeszcze bardziej drastycznym przykładem budowlanej fuszerki i propagandowej hucpy był przypadek lotniska Modlin, którego pasy startowe na długi czas trzeba było po Euro 2012 zamknąć, gdyż żaden samolot bezpiecznie nie był w stanie tam wylądować…

Wydawało się, że z takiego doświadczenia PO wyciągnie wnioski, ale nie wyciągnęła, bo i dziś medialny teatrzyk to sprawdzona i stała metoda działania liderów tej partii. W 2015 roku rządząca PO zachowuje się bez mała nieboszczka PZPR – ogłasza na polityczne zamówienie i dla doraźnej propagandowej korzyści otwarcie ważnego obiektu przemysłowego, który, delikatnie mówiąc, wcale gotowy nie jest. Owszem, stoją mury, ale do działania droga daleka. Tak stało się z gazoportem w Świnoujściu, a jego historia to prawdziwe studium działania PO – Piętrowego Oszustwa.

12 października premier Ewa Kopacz ogrzała się w świetle fl eszy, ogłaszając otwarcie terminalu LNG w Świnoujściu i „sprzedając” je opinii publicznej jako wielkie osiągnięcie jej rządu, osiągnięcie wieńczące wysiłki PO-PSL itd., itp. W istocie, terminal do odbioru skroplonego gazu ziemnego (LNG) to jedna z największych polskich inwestycji ostatnich lat. Umożliwi odbiór gazu ziemnego drogą morską praktycznie z każdego kraju świata.

Gazoport jest też elementem szeroko zakrojonych inwestycji, w tym połączeń transgranicznych z Niemcami, Słowacją, Czechami i Ukrainą oraz wybudowania systemu magazynów gazu. Jego budowa jest strategicznie ważna dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, bo zmniejszy znacząco naszą zależność od dostaw gazu rurociągami z Rosji.

Premier wprowadza Polaków w błąd

Uruchomienie terminalu byłby powodem do chwały, gdyby nie fakt, że gazoport w Świnoujściu dziś nie jest gotowy do komercyjnego i bezpiecznego użytkowania. I długo nie będzie! Premier Ewa Kopacz zaś występując w Świnoujściu z premedytacją wprowadziła Polaków w błąd na wiele sposobów.

Po pierwsze, według umowy z wykonawcą zakończenie montażu wszystkich systemów gazoportu planowane jest dopiero na grudzień 2015 r., więc nie ma mowy o tym, że obiekt jest gotowy. Termin grudniowy jest zresztą efektem sprawdzenia stanu obiektu, jaki wykonał dostawca gazu z Kataru. Znamienne jest, że Katarczycy sami wymogli na stronie polskiej opóźnienia i rezygnację z wcześniejszego październikowo-listopadowego terminu. Pierwszy specjalistyczny statek z gazem koniecznym do przeprowadzenia testów instalacji ma przypłynąć z Zatoki Perskiej, między 11 grudnia 2015 a 9 stycznia 2016 roku, a drugi – w podobnym celu – przybędzie w lutym przyszłego roku.

Po drugie, niezbędne działaniach technologiczno- inżynieryjne związane z faktycznym uruchomieniem gazoportu potrwają jeszcze – twierdzą eksperci – co najmniej 7-8 miesięcy. Konieczne jest schłodzenie instalacji do minus 160 stopni, napełnienie instalacji gazem, przeprowadzenie ruchu próbnego i na samym końcu próba eksploatacyjna całego gazoportu. Co wyjdzie przy tych próbach, czy będą potrzebne poprawki, etc. to kwestia niewiadoma.

Wiadomo za to na pewno, że jeśli teraz do naturalnych napięć towarzyszących kończeniu budowy o takim stopniu skomplikowania, dołączy presja polityczna, by kończyć budowę jak najszybciej, może to mieć potencjalnie katastrofalne skutki dla trwałości budowanych instalacji. Podsumowując, termin rzeczywistego początku pracy terminalu to – ostrożnie licząc – II kwartał 2016 roku, a może później (warto przypomnieć, że na taśmach nagranych w restauracji „Sowa i przyjaciele” były minister skarbu Włodzimierz Karpiński zdradzał, że realnie gazoport może zacząć działać w 2017 roku!).

Łganie przez przemilczanie

Po trzecie, premier przeszła do porządku nad gigantycznym opóźnieniem w realizacji tej strategicznej dla Polski budowy.

Prawda jest taka, że rząd Platformy Obywatelskiej doprowadził do przekroczenia o dwa lata planowego przez samą PO na czerwiec 2014 r. terminu zakończenia inwestycji! W marcu br. Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport z którego wynikało, że przyczyną opóźnień była niewłaściwa realizacja zadań przez spółki Gaz-System oraz Polskie LNG wynikająca z nieskutecznego nadzoru ministerstw, a więc instytucji rządowych podległych bezpośrednio premierowi, a więc to i na Ewie Kopacz spoczywa formalnie część odpowiedzialności za poślizg.

Natomiast w stosunku do pierwotnych planów, zakładających początek pracy gazoportu na IV kwartał 2012 roku, są to bez mała cztery lata opóźnienia. Bo proces budowy gazoportu rozpoczął rząd Prawa i Sprawiedliwości z Jarosławem Kaczyńskim jako premierem w roku 2006. I tu jest czwarte wielkie kłamstwo świnoujskie premier Ewy Kopacz, pamiętajmy szefowej PO. Ani słowem nie wspomniała ona o genezie tego przedsięwzięcia i roli w nim dzisiejszej opozycji, która jest jego właściwym architektem polityczno-ekonomicznym. To przemilczenie to małostkowa próba przypisania sobie wszystkich zasług, tak jakby historia Polski zaczynała się w 2008 roku, gdy PO objęła rządy…