Miłość najtwardsza i najtrwalsza

Dzieliło ich prawie wszystko, a połączyła miłość do końca życia. Być może nie poznaliby się nigdy, gdyby nie wspólna pasja – sztuka, choć przez obojga realizowana w innych wymiarach.

Tadeusz Raabe

Dziedzic słynnej bialskiej fabryki, założonej w 1869 przez Henryka i Bernarda Raabe, synów sklepikarki spod Sarnaków, czy też – jak twierdzą inni – wywodzących się z rodziny przemysłowców i handlowców pochodzenia francuskiego. Jakby nie było założona przez nich niewielka fabryczka sztyów do obuwia, po zabudowaniach której pozostał obecnie jedynie wysoki komin, stała się po trzydziestu latach jednym z większych zakładów przemysłu drzewnego w Polsce, zatrudniającym ponad 500 pracowników. Tadeusz Raabe był dziedzicem nie tylko bialskich zakładów, ale i otwartej później fabryki w podwarszawskich Łomiankach. Być może za namową rodziców podjął studia prawnicze, przygotowujące go do zarządzania majątkiem i tak by się stało, gdyby czasów szkolnych nie przetrwała jego przyjaźń z Antonim Słonimskim, późniejszym wybitnym poetą.

Zapewne pod jego wpływem zaczął pisać sonety, lecz szybko zdał sobie sprawę z ich niedoskonałości. Stał się jednak nie tylko uczestnikiem, ale i w 1918 roku współtwórcą życia kulturalnego Warszawy, do czego znajomość prawa okazała się być bardzo przydatną. Pomysł założenia kawiarni literackiej „głównej kwatery armii zbawienia literatury polskiej”, jak reklamowała ją późniejsza ulotka, narodził się podczas rozmowy Tadeusza Raabe z Antonim Słonimskim.

Panowie dokooptowali do komitetu założycielskiego Leszka Serafinowicza (prawdziwe nazwisko Jana Lechonia) oraz Juliana Tuwima i uzyskali zezwolenie na podjęcie działalności w wojskowej Komendzie Placu Miasta Stołecznego Warszawy – bo władz cywilnych jeszcze nie było. 29 listopada 1918 roku kawiarnia „Pod Pikadorem” rozpoczęła działalność. Tadeusz Raabe znalazł lokal i zajmował się wypłatą honorariów występującym poetom. Jednym z nich był Jarosław Iwaszkiewicz. Choć działalność kawiarni trwała niespełna pół roku, na trwale zapisała się ona w historii literatury polskiej.

Tola Mankiewiczówna

Teodora Oleksa, córka rolników z Bronowa k. Łomży studiowała w Konserwatorium Warszawskim w klasie fortepianu, pobierając jednocześnie lekcje śpiewu. I właśnie w tej dziedzinie zaczęła odnosić sukcesy. Zadebiutowała bowiem jako śpiewaczka operowa. Wtedy właśnie przyjęła pseudonim sceniczny, pod którym zna ją Polska. Od początku lat 30-tych kontynuowała karierę w warszawskich rewiach i w tedy właśnie zaczęła odnosić największe sukcesy, a takie jej przeboje jak „Jesienne róże” czy „Odrobinę szczęścia w miłości” weszły do kanonu polskiej piosenki i są powszechnie znane do dzisiaj. Największy jednak rozgłos przyniosły jej role filmowe, wykreowane w okresie narzeczeństwa z Tadeuszem Raabe i tuż po ślubie, w takich filmach, jak m.in. „Co mój mąż robi w nocy” (1934), „Manewry miłosne” (1935) i „Pani minister tańczy” (1937).

Cicha, wielka miłość

Ich narzeczeństwo trwało nawet jak na realia przedwojenne bardzo długo, bo aż trzy lata. Oboje jednak bardzo chronili swoją prywatność, choć nie brakowało i wówczas dociekliwej bulwarowej prasy. Cichy ślub wzięli w warszawskim kościele pw. św. Wojciecha w końcu 1935 roku, w obecności tylko najbliższej rodziny. Niedługo cieszyli się swoim szczęściem, ledwie 3,5 roku. Po wybuchu wojny zostali w kraju, nie decydując się jak wielu ich znajomych na wyjazd za granicę i nie zdając sobie sprawy z grożącego niebezpieczeństwa.

Tadeusz Raabe miał bowiem korzenie żydowskie. Już w grudniu 1939 roku został aresztowany przez gestapo. Po jego wyjściu na wolność, dzięki dużej łapówce, oboje uciekli do Białegostoku, zajmowanego wtedy przez Rosjan, którzy aresztowali Tadeusza i zesłali do Kazachstanu. Nie zdążył do Andersa. Do kraju wrócił jako ofi cer I Armii Wojska Polskiego. Tola podczas okupacji pracowała jako kelnerka w kawiarni U Aktorek.

Po wojnie chronić swoją prywatność było im tym łatwiej, że nikt się nimi nie interesował. Tadeusz stracił fabryki i do emerytury pracował w państwowych instytucjach. „Nowa sztuka” nie potrzebowała przedwojennych gwiazd. Toli pozostała scena i estrada. Po śmierci męża w 1975 roku podarowała jego kolekcję holenderskiej porcelany muzeum na Wawelu. Jak cenne to były zbiory najlepiej świadczy fakt, że nazwisko Tadeusza Raabe widnieje na liście wielkich ofi arodawców wawelskich, liczącej tylko 29 osób. Tola przeżyła męża o 10 lat i choć największych jej sukcesów minęło prawie pół wieku, na jej pogrzeb przyszły tłumy.