Ich celem nie jest Polska

„Podlasie przeciw imigrantom”, „Głodny Polak emigruje, a rząd obcych sponsoruje”. Takie hasła w sobotę 23 stycznia na Placu Wolności w Białej Podlaskiej wznosiła grupa 200-300 protestujących z ugrupowań narodowych Podlasia, Mazowsza i Lubelszczyzny. Wyrażali oni obawy wielu Podlasian, mówiąc: „Imigranci zagrażają nie tylko Białej Podlaskiej, ale całej Polsce. To obcy nam kulturowo ludzie, którzy nie szanują kultury gospodarzy”. To jednak – z całym szacunkiem dla manifestujących – płonne obawy.

POtop nie grozi

Nie grozi nam najazd 100 tysięcy imigrantów, jak miała to w tajnych planach Ewa Kopacz i PO. Rząd Beaty Szydło postawił twarde warunki Brukseli. Przyjmiemy nie imigrantów, a uchodźców. Na naszych warunkach. Wykluczony jest najazd młodych mężczyzn, wyznawców islamu – potencjalne źródło problemów, których doświadczają dziś kraje Zachodu. Polskie służby graniczne i wywiadowcze, niezależnie od procedur unijnych, mają „przeczesać” kandydatów i zweryfikować tożsamość każdego uchodźcy. Trafi ą do nas wyłącznie chrześcijanie. Polska gotowa jest przyjąć: rodziny, wdowy z dziećmi, osoby w starszym wieku. I wreszcie – do Polski każdy z nich ma przyjechać dobrowolnie, wskazując nasz kraj jako miejsce docelowe. Tymczasem większość imigrantów, którzy w ubiegłym roku zjechali do Europy, jako punkt docelowy wskazuje Niemcy lub Wielką Brytanię. Dlaczego? Bo tam mogą liczyć na najwyższe zasiłki.

„Malowani” chrześcijanie

Dziennik „Rzeczpospolita” poinformował, że z 50 rodzin, liczących łącznie ok. 160 syryjskich uchodźców, sprowadzonych w ubiegłym roku przez Fundację Estera, zostało w końcu grudnia w Polsce – 35 osób. Pozostali wyjechali, nie czekając na przyznanie im statusu uchodźcy i nie informując o tym polskich władz.

5-osobowa rodzina syryjskich „chrześcijańskich uchodźców” – na przykład – którą od lipca ubiegłego roku opiekowała się parafia Najświętszego Serca Jezusa w Śremie, we wrześniu pod osłoną nocy wyjechała z Polski do Niemiec. – Dla parafian był to wielki szok i smutek. Nawet nie myślałem, że to aż tak głęboko nam wszystkim zapadło w serca. Czuliśmy się trochę oszukani, bo nigdy nie myślałem, że może dojść do takiej sytuacji.

Myśmy przecież zaoferowali im pomoc, niczego nie oczekując w zamian. Ale tak po ludzku było nam smutno, że oni byli, że cieszyliśmy się, że możemy im pomóc, że mogliśmy się włączyć w to, o czym później mówił Papież Franciszek, kiedy ten problem narastał— powiedział ks. Ryszard Adamczak dla dziennikarza portalu portalsremski.pl

Musimy pomagać bliźnim – to nasz chrześcijański obowiązek, jako państwa, Polaków, Podlasian – ale tym tylko, którzy tej pomocy potrzebują, a nie – domagają się jej, żyjąc niejednokrotnie lepiej od nas.