Słabo z oziminami

W tym roku zima jest bezśnieżna. Odkryte pola w wielu miejscach na początku marca mają malowniczy rudy kolor. Ale to, co cieszy oko, dla rolnika w tym roku jest bardzo złym sygnałem. Taki kolor może oznaczać tylko jedno – wymarzniętą oziminę.

Wymroziło w styczniu

Bezdeszczowa jesień po roku wielkiej suszy spowodowała opóźnienie siewów, a co za tym idzie późniejsze wschody roślin. Ale prawdziwa katastrofa przyszła – jak dobrze pamiętamy – w pierwszych dniach stycznia. Na polach nie było śniegu, gdy po okresie bez przymrozków przyszła nagła fala ostrych mrozów – przez kilka dni z rzędu temperatura przy ziemi spadała poniżej minus 20 stopni. Pisaliśmy o tym w „Tygodniku Podlaskim” w numerze z 8 stycznia, stwierdzając, że trzeba czasu, by ocenić stan ozimin.

Niestety, bieżące sygnały od naszych Czytelników i oceny fachowców z Instytutu Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach (IUNiG) nie dają podstaw do optymizmu. Z powiatu radzyńskiego i parczewskiego rolnicy donoszą nam: „Pola rude!”, „Wegetacja rusza, a miejscami oziminy kompletnie wypalone”, „żyto i pszenżyto są w miarę w dobrej kondycji, ale pszenica i rzepak – na stracenie!”. Eksperci z IUNiG oceniają, że straty w oziminach w skali kraju mogą sięgać nawet 40 proc. zasiewów.

Zdążyć ze startową dawką azotu

Po ostatnim roku dramatycznym od strony ekonomicznej i naznaczonym skutkami katastrofalnej suszy, poszły w błoto pieniądze na materiał siewny i paliwo wydane jesienią. Teraz trzeba będzie powtórzyć prace polowe. Za dobry materiał siewny rolnik zapłaci minimum 500 złotych na hektar, musi wydać na paliwo, by ciągnikiem wyjechać w pole, no i trzeba mieć pieniądze na zabiegi agrotechniczne: opryski i nawożenie, bo bez nich straty tylko będą rosły.

Teraz jest kluczowe, by wejść w miejsca, gdzie oziminy da się jeszcze uratować z – jak to się mówi – startową dawką nawozów azotowych, by wzmocnić osłabione rośliny oraz zadziałać osłonowo preparatami grzybobójczymi, by plony szybko nie wygniły.

Rozważnie z działaniem

„Rolnicy muszą zdecydować, co dalej, zanim wegetacja ruszy na całego” – ocenia Edward Jarmoszuk, przewodniczący Rady Powiatowej Lubelskiej Izby Rolnej w Radzyniu Podlaskim. Podkreśla, by nie popełnić teraz błędów w postępowaniu. „Zwracam uwagę na rzepak, jeśli był jesienią pryskany herbicydami, to ponowny zasiew można zrobić tylko jarym rzepakiem lub inną rośliną z kapustnych. Obsianie zbożem jarym takiego areału spowoduje, że środki chemiczne nie pozwolą wzejść zbożu. Podobnie pola żyta i pszenżyta, chronione już środkami na miotłę zbożową, nie powinny być obsiewane owsem.

Najlepiej poradzić się specjalistów od nawożenia, by użyte już środki chemiczne nie zablokowały wzrostu nowo wysianego materiału” – podkreśla Edward Jarmoszuk. Na razie rolnikom pozostaje czekanie – na pola nie wszędzie da się wjechać ciężkim sprzętem, bo jest jeszcze za mokro – i śledzenie prognoz meteo. Najważniejsze, żeby nie było ostrych przymrozków. Najlepszym scenariuszem byłoby łagodne, ciepłe przedwiośnie ciepłe i z umiarkowaną dawką opadów. Swoją drogą, taka pogoda na dłuższą metę też wróży kłopoty, bo niewielka suma opadów na przedwiośniu i kolejna bezśnieżna zima oznaczają pogłębienie się i tak drastycznego po ubiegłym roku defi cytu wody w glebie… Sek