Dobra zmiana dla polskiej wsi i kłamstwa "ludowców"

Przeciwko rządowemu projektowi ustawy o wstrzymaniu sprzedaży państwowej ziemi protestowali w Warszawie politycy PSL-u, PO i tzw. KOD-u.

Boją się utraty korzyści

Przyczyna takiej skoordynowanej akcji może być tylko jedna – strach przed możliwą utratą spodziewanych korzyści, które miały nastąpić już w tym roku – po uwolnieniu sprzedaży polskich gruntów rolnych dla obcokrajowców z innych państw Unii Europejskiej.

Ziemia rolna przejmowana przez banki za długi czy skupywana przez podstawionych Polaków, tzw. słupy, mogłaby teraz legalnie przejść w ręce cudzoziemców, których pieniądze nierzadko stały za takimi transakcjami. Tymczasem nowy rząd przygotował tym biznesmenom przykrą niespodziankę.

Jeszcze w kwietniu ma wejść w życie ustawa o zawieszeniu sprzedaży państwowej ziemi rolnej na 5 lat. Do tego – a to już prawdziwa zgroza dla niektórych z nich – ziemia ma być przeznaczona tylko dla rolników, którzy faktycznie będą ją uprawiać.

Dla dobra rolników

Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel zapowiada krótko: „Zahamowane zostaną spekulacje ziemią rolną w Polsce”. Przypomina, że niektóre osoby kupowały ziemię od Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR), a później przekształcały ją na cele inwestycyjne i odsprzedawały po cenach kilkakrotnie wyższych.

Minister zwrócił też uwagę, że projekt ustawy był w programie wyborczym PiS-u. Potwierdził, że ma ona w pierwszej kolejności zablokować przeniesienie ziemi z tak zwanych „słupów” na cudzoziemców. Teraz, jeśli „słup” kupił kilkaset hektarów za pieniądze osoby podstawionej, będzie musiał tę ziemię sprzedać rolnikowi indywidualnemu. Podkreślił, że ustawa wzorowana na rozwiązaniach europejskich jest mniej restrykcyjna niż w wielu państwach unijnych.

Czerwone światło dla spekulantów

Wiceminister rolnictwa Zbigniew Babalski wyjaśnił, że nowelizacja nie narusza prawa dziedziczenia i zbywania ziemi na rzecz osoby bliskiej. Dodał, że ta ustawa jest odpowiedzią na protesty rolników, do których dochodziło za rządów koalicji PO-PSL. – To rolnicy żądali: „zatrzymajcie wykup polskiej ziemi, niech zostanie przeznaczona dla polskich rolników”. I ta ustawa to reguluje. Rolnicy prosili: „zróbcie z tego dzierżawy”. To jest trwała forma zagospodarowania i to będziemy robić – oświadczył wiceminister Babalski. Zaznaczył, że resort przygotuje też docelową ustawę dotyczącą ziemi. Będzie ona zawierała metody fi – nasowania obszarów wiejskich i zadań państwa w stosunku do gospodarstw rodzinnych. Rolnik będzie miał pełne prawo do dziedziczenia, bo to wynika wprost z Konstytucji.

Rządowy projekt ustawy zakłada, że podstawowym sposobem zagospodarowania nieruchomości rolnych powinny być trwałe dzierżawy. Nabywcami nieruchomości będą mogli być tylko rolnicy indywidualni. Ustawa ma chronić również interes publiczny, poprzez zabezpieczenie żywnościowe kraju. Ma też zatrzymać spekulacyjny wzrost cen nieruchomości rolnych. Polski rolnik nie jest bowiem obecnie w stanie konkurować z rolnikiem z Niemiec czy Holandii przy zakupie ziemi.

O problemach rolników i planach rządu dotyczących polskiej wsi rozmawiali z ministrem Krzysztofem Jurgielem przedstawiciele urzędów wojewódzkich. Nasz region reprezentował odpowiedzialny za sprawy rolnictwa wicewojewoda lubelski Robert Gmitruczuk.

– Podczas spotkania omówiliśmy m.in. kwestie związane ze zmianami w wytycznych dla komisji szacujących straty w gospodarstwach rolnych spowodowanych przez niekorzystne zjawiska atmosferyczne, sposób wykorzystania i rozdysponowania środków budżetowych pochodzących z rezerwy celowej na zadania realizowane w 2016 roku przez Inspekcję Weterynaryjną w zakresie zwalczania chorób zakaźnych zwierząt, a także zapewnienia sprawnego działania PIORIN w obszarze nadzoru nad produkcją i eksportem ziemniaków. Takie robocze spotkania są bardzo potrzebne. Chcemy skoordynować nasze działania na rzecz wsi. Zależy nam na tym, aby rolnicy realnie odczuli, że rząd się o nich troszczy i robi wszystko, by polska wieś mogła się rozwijać – mówi nam wicewojewoda Robert Gmitruczuk.