Artysta przystojny: sercem, duchem, umysłem, wyobraźnią

Showmanem trzeba się urodzić?

Najważniejsza jest współpraca z publicznością: ludzie lubią słuchać, ale jeszcze bardziej – uczestniczyć… Piszę teksty, komponuję, gram na gitarze, od 9 roku życia przez 10 kolejnych lat tańczyłem w zespole Dzieci Warszawy. Z tamtych czasów wyniosłem obycie ze sceną i naturalną lekkość ruchów. No, ale po maturze znalazłem się w kłopocie na co się zdecydować, bo któryś z talentów trzeba było zacząć rozwijać. Na wszelki wypadek wybrałem zatem… meliorację wodą na SGGW. Inżynier to pewniejszy zawód od artysty estradowego. Gdy jednak poznałem klimaty studenckie, napisałem i zaśpiewałem piosenkę „Student żebrak, ale pan”, to – poszło!

„Poszło” z dobrym skutkiem. Był pan i jest showmanem jakich mało: ulubieńcem publiczności i festiwalowych jurorów: czterokrotnym laureatem opolskich festiwali.

Ale piątej nagrody, ani nawet występu w Opolu raczej nie będzie. W tym roku próbowałem dostać się do Opola. Myślałem sobie: może jakiś jubileusz, okolicznościowy występ? Napisałem nawet specjalną piosenkę o Opolu „Opole ole!”, bo tak jak o studentach, tak i o tym legendarnym festiwalu piosenek ze świecą by szukać. No ale przez te urzędnicze szlabany, bariery i zasieki nie udało mi się przebić. Czasy są dosyć dziwne: kiedyś dzwonili do Rosiewicza z pytaniem – co pan ma nowego? Teraz – telefon raczej milczy.

W wolnej wydawało by się Polsce, Jan Pietrzak i pan zniknęliście z publicznych mediów, o komercyjnych nie wspominając. Zupełnie tak, jakbyście nie śpiewali piosenek, które zna cała Polska i nie tworzyli nowych. Powód?

Krytycyzm wobec rządów PO-PSL. Napisałem trzy piosenki o Donaldzie Tusku. Wcześniej pisałem głównie piosenki rozrywkowe, później – gdy sytuacja kraju zaczęła mnie boleć – zabrałem się za satyrę polityczną. Nagrałem trzy płyty, komentujące tamte czasy, którymi ówczesne media w ogóle się nie zainteresowały: „Gdy się naród obudzi”. „Bando, bando” oraz „Po bandzie”, gdy ta banda została usunięta. Obecnie też nie są one popularyzowane.

A dlaczego określa pan siebie mianem pułkownika moherowych beretów?

Napisałem piosenkę „Pytasz mnie, co właściwie Cię tu trzyma”. Jednym z decydentów nie podobała się, bo „patriotyczna”, drugim zaś – ponieważ „bogoojczyźniana”. Odezwał się ojciec Tadeusz Rydzyk. I tylko w Radiu Maryja można było jej wysłuchać.

Uda się panu ponownie rozśpiewać Polskę?

Teraz? Kiedy dominuje tania rozrywka, schlebiająca najniższym gustom, a salwy śmiechu wywołują słowa czy zwroty powszechnie uważane za niecenzuralne? Artysta musi być przystojny: sercem, duchem, umysłem, wyobraźnią. Takim zawsze byłem i nie zamierzam się zmienić.