NIK skontrolowała bialski szpital

Kilka tygodni temu cała Polska żyła dramatem, jaki rozegrał się w szpitalu w Białogardzie. 44-letnia anestezjolog zmarła podczas lekarskiego dyżuru na terenie placówki. W momencie śmierci kobieta miała być w pracy od 4 dni. Wszystko dlatego, że lecznicy brakowało medyków. Anestezjolog prowadziła własną działalność gospodarczą, z placówką miała podpisaną umowę o świadczenie usług i sama ustalała sobie harmonogram prac. Choć w świetle prawa pracy wszystko rzekomo się zgadza, a zarządzający placówką nie mają sobie nic do zarzucenia, problem jest o wiele bardziej złożony. Eksperci podkreślają, że lekarz dyżurujący przez tak długi czas, nie jest w stanie odpowiednio wykonywać swoich obowiązków, a tym samym może narażać życie pacjenta. A jak ta sytuacja wygląda w szpitalu w Białej Podlaskiej?

Zbyt duże obciążenie

Niestety nie mamy dobrych wiadomości. Z najnowszego raportu NIK wynika, że „obciążenie usługodawców czasem udzielania świadczeń zdrowotnych” jest tu duże. „Jeden z członków personelu medycznego szpitala w Białej Podlaskiej był zobowiązany w jednym z analizowanych tygodni do wykonywania zadań przez 168 godzin, tj. 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, a kolejna osoba w tym szpitalu była zobowiązana do wykonywania zadań w jednym z tygodni przez 133 godziny 55 minut, tj. średnio ponad 19 godzin na dobę przez 7 dni w tygodniu” – czytamy w raporcie NIK. Kontrolerzy stwierdzili 61 przekroczeń 78 godzinnego czasu wykonywania zadań. Rekordzista przez 4 tygodnie pracował od 16 do 18 godzin dziennie. Dyrektor placówki tłumaczy, że tego typu sytuacje wynikają z okoliczności losowych i braku wykwalifikowanych lekarzy.

Znaczna większość na etatach

Co może cieszyć, to fakt, że odsetek pracowników zatrudnionych na innych warunkach niż umowa o pracę, która ogranicza tego typu patologie, w bialskim szpitalu jest niewielki i wynosi zaledwie 4,5 proc. wszystkich pracowników. Plasuje to szpital w Białej Podlaskiej na drugim miejscu w skali całego kraju. Optymizmem napawają tez wyniki finansowe szpitala. Jak dowiadujemy się z raportu, zadłużenie placówki jest marginalne (0,07 %), co w skali całego kraju wygląda wręcz imponująco. Dyrekcja rozsądnie wydatkuje publiczne pieniądze, a większość zamawianych świadczeń medycznych jest poprzedzana analizami ekonomicznymi. To ewenement w porównaniu z innymi szpitalami, które odwiedzili kontrolerzy NIK.

Niezła jakość żywienia

Co istotne, osiągnięcie dobrych wyników finansowych nie wpływa negatywnie (przynajmniej na papierze), na jakość żywienia i usług prania i sprzątania. Z wszystkich kontrolowanych podmiotów bialski szpital jest tym, który na posiłki i usługi sanitarne wydaje najwięcej, proporcjonalnie do innych obciążeń. Dodatkowo, szpital ustalił wysoki pułap kar dla firm świadczących te usługi. Pytanie tylko, czy wysokie koszty przekładają się na wysoką jakość posiłków, które otrzymują pacjenci? Faktem jest, że jeszcze w zeszłym roku jakoś serwowanych posiłków pozostawiała wiele do życzenia, a jedzenie z bialskiej placówki znalazło się w niechlubnym zestawieniu na jednym z profili internetowych.