Wirtuoz skrzypiec, przyjaciel Beethovena

George Bridgetower, a właściwie: George Augustus Polgreen Bridgetower. pochodził prawdopodobnie z migracji z 1773 roku. Urodził się w Białej w 1778 r.

 

Cudze chwalicie, swego nie znacie

I tu pojawia się problem: w której Białej? Cześć badaczy twierdzi, że chodzi o Białą Krakowską i przypisuje George Bridgetowera do urodzonych w obecnej Bielsku-Białej (tak jest w polskiej Wikipedii). Znacząca część twierdzi jednak, że chodzi o Białą Książęcą czyli w obecnej Białej Podlaskiej (tak też zapisane jest w niemieckiej Wikipedii).

Matką jego była prawdopodobnie Polka. Nazywała się Anna Maria Sovinki i była służącą Zofi i Fryderyki Thun und Taksis, żony Hieronima Radziwiłła. Ojciec Georga, John Frederic Bridgetower, również był służącym Radziwiłła. Później rodzina Bridgtowerów trafiła do rodziny magnatów węgierskich Esterhazych, gdzie nadwornym kompozytorem był Franz Józef Haydn, trzeci – obok Wolfganga Amadeusza Mozarta i Ludwika van  Beethowena ze słynnych klasyków wiedeńskich – który stał się nauczycielem Georga.

 

Ówczesny marketing

Karierę i sławę George Bridgetower zawdzięcza ojcu, który ubierając się po sarmacku elementami orientalnymi, przedstawiał siebie jako afrykańskiego księcia porwanego w niewolę. Ten swoisty ówczesny marketing spowodował zainteresowanie genialnym „książęcym dzieckiem”. 10-letni George istotnie był już wówczas znakomitym skrzypkiem, skoro zadebiutował w Pałacu Tuileries w Paryżu. Później występował na dworach ówczesnej Europy, budząc zachwyt swoim talentem. Z racji nastrojów rewolucyjnych we Francji rodzina Bridgetowerów  przeniosła się do Anglii, gdzie Georg do dziś uważany  jest za najwybitniejszego afro-europejczyka w historii tego kraju. Mecenat nad jego karierą przejął książę Walii i przyszły król Jerzy IV. Mając tak wpływowego patrona jego  kariera rozwijała się bardzo dobrze: był członkiem Królewskiego Towarzystwa Muzycznego i bakałarzem muzyki w Uniwersytecie Cambridge. Zmarł 29 lutego 1860 r. w Londynie.

 

Rodowód Sonaty Kreutzerowskiej 

Być może niewiele wiedzielibyśmy obecnie o Georgu Bridgetowerze, gdyby nie jego spotkanie i wspólny koncert  z Ludwikiem van Beethovenem: w roku 1803 bez prób zagrali w duecie  jedną z sonat. Wirtuozeria Georga tak zachwyciła  mistrza, że postanowił napisać i zadedykować mu sonatę skrzypcową.  Jak postanowił – tak uczynił. Tyle, że w trakcie jednej z rozmów George niezbyt pochlebnie wyraził się o damie, w której podkochiwał się Beethoven. Ten zaś – śmiertelnie oburzony zadedykował ostatecznie francuskiemu skrzypkowi i kompozytorowi Rudolfowi Kreutzerowi.