Bialskich pątników pożegnali i odprowadzili nie tylko ks. bp. Kazimierz Gurda i prezydent Dariusz Stefaniuk, ale również liczni wierni. Ci, którym obowiązki zawodowe, rodzinne, wiek lub stan zdrowia nie pozwoliły na udział w całej dwutygodniowej trasie, po zakończeniu pierwszego etapu wrócili z Drelowa do Białej Podlaskiej autokarami. Wielu z nich aż do Częstochowy duchowo towarzyszyć będzie maszerującym.
Pielgrzymka jawi się jako państwo doskonałe. Dlaczego? Tempo marszu dostosowane jest do najsłabszych. Wszyscy są zadowoleni – zero podziałów.
Nie ma bezdomnych i nikt nie przymiera głodem. Środki masowego przekazu – tuby – nie jątrzą, nie dzielą, nie mijają się z prawdą, ani nikt nie usiłuje nas ich pozbawić.
Pielgrzymka nie generuje deficytu budżetowego i długów. Wszystkie założenia realizowane są zgodnie z przyjętym planem. W punktach opatrunkowych czeka się na pomoc o niebo krócej niż na wizytę w przychodni. Pielgrzymka nie dewastuje środowiska naturalnego. Nauka – choć pod chmurką – odbywa się bezpłatnie i nieustannie: bez zamykania szkół i strajków nauczycieli. Nikomu niepotrzebne jest wojsko i policja – nie ma przestępczości zorganizowanej ani żadnej innej.
Kilkunastodniowy marsz na przemian w skwarze lub deszczu wyzwala wśród postronnych skrajne opinie. A co sądzą o pielgrzymce jej ubiegłoroczni uczestnicy?
Nie zrozumie nas nikt, kto z nami nie szedł. Pielgrzymka dopiero się zaczęła, bo trwa całe życie. To najlepszy sposób ładowania akumulatorów na cały rok…