WRACA MODA NA WINYLE

Wszystko zaczęło się dwanaście lat temu, dość zwyczajnie, muzyk postanowił rzucić palenie, wtedy przyszło mu do głowy, iż zaoszczędzone pieniądze będzie przeznaczał na płyty gramofonowe. – Byłem w Kazimierzu Dolnym, tam na straganie znalazłem winyl ze ścieżką dźwiękową z filmu „Prince”, sprzedał mi ją staruszek z długa brodą. W tym czasie zostałem właścicielem lokalu Jazzanova i pomyślałem, iż będę w nim puszczać muzykę z gramofonu – wspomina Dominik Masalski, dodając iż 90 proc. muzyki wciąż znajduje się tylko na winylach, ponieważ reedycji na kasetach i płytach CD doczekały się tylko najpopularniejsze albumy.

Warto zaglądać do zakurzonych sklepików

Stąd zdarza się, iż jadąc na jarmark do Niemiec czy zaglądając do małego, zakurzonego sklepiku znajduje płytę, która jest sprzedawana za grosze, a jej wartość dla kolekcjonerów sięga 1500 euro. Powodem jest fakt, iż na rynku muzycznym pojawiło się tylko jedno wydanie danego albumu.

Dominik sądzi, iż moda na winyle wraca, jego zdaniem świadczy o tym, chociażby fakt, że w Berlinie, w klubach, dla DJ wprowadzono zakaz korzystania z nośników tj. CD, czy z komputera, mogą oni grać tylko z winyli.

Wielbiciele „tłustych” brzmień

Masalski jeżdżąc po Polsce, spostrzegł, iż winyle kolekcjonują ludzie różnych zawodów i pokoleń.

– Są osoby, które szukają „tłustego” brzmienia, inni kochają koncert-albumy, zwłaszcza z  lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, trzecia grupa to ludzie „zafiksowani” na punkcie samego formatu. – mówi, podkreślając, iż ci ostatni wiedzą, że okładki płyt winylowych to często niemal dzieła sztuki. – Jeśli ktoś powie, że na okładce płyty gramofonowej ma autograf Czesława Niemena, to kłamie, gdyż ten artysta nigdy nie dawał autografów na płycie, ponieważ uważał, że okładka to dzieło sztuki i nie można po tym mazać – dodaje. Mało kto wie, że Polscy graficy, Stanisław Zagórski czy Rosław Szaybo zasłynęli tworząc okładki płyt dla takich gwiazd jak Miles Davis, Aretha Franklin czy Cher.

Jak znaleźć cenną płytę?

Dominik Masalski opowiada też o nietypowych klientach swego sklepu z płytami winylowymi.

– Od jakiegoś czasu odwiedza mnie pan Stanisław, który mieszka niedaleko Białej Podlaskiej, ubiera się skromnie, nosi wędkarską czapkę, wygląda niepozornie. Jednak po kilku rozmowach zdradził mi, iż ma w domu ok. 25 tys. albumów, w dodatku jest chodzącą encyklopedią rocka i jazzu. Potrafi też jednorazowo zrobić zakupy za 40 tys. zł. Masalski wielbicielom płyt winylowych radzi kupować je w  sklepach, gdzie nie są one ułożone alfabetycznie, gdyż to może świadczyć o tym, iż sprzedawca do końca nie wie, jakie ma u siebie „smaczki”. Warto też zwrócić uwagę na okładkę, jeśli jej autorem jest znany artysta, można kupić taką płytę w ciemno. Wskazówką dla Dominika są też często nazwiska muzyków, je- żeli współpracowali oni z gwiazdami – to dobry znak.

– W 90 proc. ten sposób wyboru płyt się sprawdza – podsumowuje.