MITY I PRZESĄDY DAWNEGO PODLASIA

Spotkanie rozpoczął wykład „Fantastyka w kulturze” przygotowany przez Pawła Grzegorza Iwaniuka. Temat „Portretowanie kobiet w utworach fantastycznych i malarstwie” czyli „Kiedy to jest sztuka, a kiedy niezła sztuka” – przybliżyła Anna Salwin, a „Mity i przesądy dawnego Podlasia” – Mariusz Kiesiński. Była to prawdziwa gratka dla regionalistów.

– Dawne wierzenia, jeszcze sprzed epoki chrześcijańskiej, zwyczaje, obrzędy, przesądy, duchy, mordercze demony i psotne chochliki to ciągle niewyczerpany potencjał inspiracji w literaturze fantastycznej – przekonywał Mariusz Kiesiński. Informacje o religii Słowian w przedchrześcijańskiej Polsce w nikłym stopniu dotrwały w źródłach pisanych, odnaleźć je można jedynie w folklorze ludowym, w obrzędach i zwyczajach. Często święta chrześcijańskie łączono z obchodami dawnych świąt pogańskich. Takim przykładem jest obrzęd Dziadów, opisany przez Adama Mickiewicza. Palono wówczas duże ogniska i wykładano pokarm, aby zyskać przychylność tych, którzy odeszli lub w jakimś stopniu ulżyć im w cierpieniu. Dziady połączono ze Świętem Zmarłych, ogniska zastąpione zostały zniczami.

Szeptuchy i Noc Kupały

– Fenomenem na Podlasiu były szeptuchy – zauważył prelegent. Szeptucha mimo posiadanej mocy, w odróżnieniu od czarownic i wiedźm nie czerpała swojej siły od złych mocy. Dar ten pochodzi od Boga. Swoje nadprzyrodzone zdolności uzdrowicielskie te kobiety czerpały i czerpią z modlitwy. Uzdrawianiu towarzyszył rytuał, szeptana formułka modlitwy (najczęściej prawosławnej), wielokrotnie wykonywany znak krzyża. Szeptucha leczyła skołatane nerwy, wyganiała niepokoje, złe samopoczucie lub chorobę. Urok rzucały zawistne osoby, które z całą mocą źle życzyły bliźniemu. Te wszystkie nieszczęścia ludzkie szeptycha zbierała do chusty, którą pozostawiała na rozstaju dróg, aby utrapienia zgubiły drogę i nie powróciły do swoich ofiar. Warto dodać, że szeptuchy wciąż prowadzą swoja działalność, ich wiedza jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, a z ich porad korzystają i biedni, i bardzo bogaci.

Noc Kupały jako dawne święto Słowian coraz częściej powraca w formie imprez plenerowych. Noc świętojańską zorganizowano w Porosiukach i na terenie zespołu parkowo-pałacowego w Romanowie, czyli w posiadłości autora Starej baśni – J. I. Kraszewskiego.

Moc złego słowa i demonów

Prawdziwym utrapieniem w czasach przedchrześcijańskich były czarownice, wilkołaki i demony. Najbardziej upiornym była Południca, piękna młoda kobieta z sierpem w dłoni, która podczas żniw dopadała w polu młodych mężczyzn i pozbawiała ich życia. Te najokrutniejsze duchy były zawsze kobietami. Do ich grona zaliczała się też Morowa Dziewica, przynosząca ludziom zarazę. Powstrzymać ją można było poprzez zakopanie w ziemi żywcem młodej kobiety, koguta i wrony.

– Lasy i bagna zamieszkiwały diabły, posiadały różne rozmiary i wygląd. Lubiły psoty i towarzystwo ludzi, myliły drogi wędrowcom, wprowadzały ich w błąd. Często przybierały postać sowy – opowiadał Mariusz Kiesiński. Na Podlasiu panowała cała plejada przesądów i zwyczajów. Nie siano na przykład zboża w piątek, gwarantowało to brak urodzaju. Zakopanie garnka na czyimś grobie lub pod jego progiem oznaczało życzenie danej osobie śmierci. Złu można było zapobiec, plując przez lewe ramie trzy razy.

Ten zwyczaj nadal funkcjonuje. Wielkie znaczenie i moc posiadały złe słowa, bardzo się obawiano życzenia komuś choroby, śmierci lub innego nieszczęścia. Rzucone złe słowo, które nie zostało „wyplute”, zawsze przynosiło tragedię. Potrzeba było mocy nadprzyrodzonych, np. szeptuchy, aby jej zapobiec.