Trwa atak na religię i Kościół! Prowokatorzy postanowili uderzyć w jeden z naszych symboli narodowych

Trwa atak na religię i Kościół! Prowokatorzy postanowili uderzyć w jeden z naszych symboli narodowych – Matkę Bożą Częstochowską, profanując obraz poprzez dorysowanie tęczy, będącej dziś znakiem środowisk LGBT.  Takich grafi k w internecie i na ulicach pojawiło się mnóstwo. Kiedy biskupi i oburzeni Polacy zaczęli protestować przeciw świętokradztwu, pojawiły się głosy lewicowych „katolickich” inteligentów, którzy bronili profanacji. Napisali nawet list do Konferencji Episkopatu Polski, w którym tłumaczyli, że przecież tęcza jest wpisana w ikonę Matki Bożej Kodeńskiej. Ten głos podchwycili zawsze usłużni celebryci, w tym znany gwiazdor-homoseksualista Michał Piróg. Opiekunowie Sanktuarium, o. Damian Dybała i o. dr Sebastian Wiśniewski zareagowali szybko, wystosowując oświadczenie, które kompletnie rozbija lewicową argumentacje. O szczegółach sprawy rozmawiamy dziś z o. Jarosławem Kędzią, rzecznikiem prasowym kodeńskiego sanktuarium.

Jak Ojciec ocenia zaistniałą sytuację i list do KEP?

Zacznę od tego, że na obrazie Matki Bożej Kodeńskiej trudno się doszukać tęczy! Ja nie wiem, kto w ogóle wpadł na taki pomysł. Ten list wysłany do KEP, to próba obrony czegoś, czego się nie da obronić. Wykorzystano świętości do zwykłej prowokacji, bo inaczej tego nazwać nie można. To pokrętne tłumaczenie wywołuje tylko zażenowanie.

Próba mieszania Matki Bożej do obrony szkodliwych ideologii musi budzić zażenowanie. Tym bardziej, że po liście o „tęczowej Madonnie” zaczęli mówić też celebryci.

Podkreślę jeszcze raz: na obrazie Matki Boskiej Kodeńskiej nie ma żadnej tęczy! Jest to Niewiasta obleczona w słońce i jest to odwołanie do apokaliptycznej wizji św. Jana. Trudno o inną interpretację. Jeśli chodzi o kolorystykę, to i tam trudno doszukać się tęczowych barw. Ktoś kto to napisał, czy powiedział, chyba obrazu Matki Bożej Kodeńskiej w oryginale nie widział.

Jedna grupa powiedziała, a reszta bezmyślnie powtarza…

Niestety. Dla mnie żenujące jest to, że pod tym listem do KEP podpisały się osoby z tytułami naukowymi, które najwyraźniej nie sprawdziły nawet co podpisują. Bo jeżeli powołują się na Matkę Bożą Kodeńska, to widać, że nawet tego nie sprawdzili.

 Od naukowców powinno się wymagać większej rzetelności. Bo jeżeli naukowiec pozwala sobie powtarzanie pogłosek, to źle świadczy o jego naukowym warsztacie.

O naukowym warsztacie i elementarnej wiedzy o kulturze i sztuce sakralnej, a także kulturze osobistej. Nie zapominajmy przecież, że mówiąc o obrazie Matki Bożej Kodeńskiej mówimy o ikonie. A przecież to szczególny rodzaj obrazu. To w pewien sposób świętość, której nie można przecież interpretować na potrzeby doraźnych „happeningów”. A ta ostatnia akcja, to był zwyczajny happening, który miał jeden cel – prowokację.

Podniesienie ręki na świętość?

Powiem tak: nawet Szwedzi, którzy przecież podczas potopu ograbili bazylikę kodeńską, zniszczyli wszystkie ołtarze, ukradli dach, to żaden z nich nie podniósł ręki na Matkę Bożą! Nawet oni wiedzieli, że to świętość, której się nie dotyka. Dzisiaj najwyraźniej niektórzy o tym zapomnieli…