Wielkie święto Kodeńskiej Pani

Każdego roku na uroczystości ściągają do Kodnia całe rzesze pielgrzymów. Celebrowanie pamiątki wzięcia do nieba Matki Bożej rozpoczyna się już 14 sierpnia i ma kulminację 15 sierpnia w samą uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. To świętowanie jest tak huczne bo i samo święto jest szczególne – jedno z najważniejszych w całym kalendarzu liturgicznym. Jest swoistym drogowskazem tego, co nas czeka po śmierci. W ubiegłym roku właśnie w Kodniu przypominał o tym ówczesny biskup pomocniczy diecezji siedleckiej, a obecnie ordynariusz diecezji drohiczyńskiej biskup Piotr Sawczuk.

– Możemy zapytać, co by było gdyby Maryja nie została wzięta do nieba? Nie wiedzielibyśmy, gdzie kierować wzrok, nie wiedzielibyśmy, że ziemski etap ludzkiego życia kiedyś się kończy i zaczyna się nowy. Ten nowy może być wspaniałym zwycięstwem, piękną nagrodą. Wniebowzięcie Maryi jest na to dowodem, jest przetarciem szlaków – mówił podczas ubiegłorocznej sumy odpustowej biskup Sawczuk.

Nasza Pani wzięta do nieba

Choć Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jest przedmiotem dogmatu Kościoła katolickiego stosunkowo niedługo, bo od 1950 roku, sama tradycja świętowania tego wydarzenia jest znacznie dłuższa.

„Kościół czci Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny mniej więcej od VII wieku. Trochę wcześniej, bo już w połowie V wieku cesarzowa Pulcheria z Konstantynopola, inicjując budowę okazałego kościoła poświęconego Matce Bożej napisała do Patriarchy Jerozolimy list aby przekazał relikwie Najświętszej Dziewicy. Hierarcha, ku zdziwieniu władczyni opisał, że nie ma relikwii. Nie dlatego, że je skradziono, nie dlatego, że jak to jest  w przypadku świętych, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych, ich ciała zostały spalone w krematoriach. Nie ma relikwii, bo Bóg zabrał Maryję do nieba z duszem i ciałem” – wyjaśniał biskup Sawczuk. 

To samo głosi dogmat z 1950 roku ogłoszony przez papieża Piusa XII. Stwierdza on, że po zakończeniu swojego ziemskiego życia Najświętsza Maryja Panna została z ciałem i duszą wzięta do wiecznej chwały. Definicja dogmatyczna nie rozstrzyga jednak kwestii samej śmierci Maryi. Tu teologowie dzielą się na uznających jej ziemską śmierć (tzw. mortaliści) oraz ich przeciwników (tzw. immortaliści).

Trzy płaszczyzny świętowania

Jak przekonuje egzorcysta i ojciec duchowny archidiecezji łódzkiej ksiądz Tomasz Falak, Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Matki Bożej w Polsce skupia w sobie trzy ściśle związane wątki. Pierwszy teologiczny, drugi ludowy i trzeci patriotyczny. Patrząc z perspektywy teologicznej, to swoista letnia Wielkanoc – tak jak Chrystus zmartwychwstał i przebywa teraz w uwielbionym ciele, tak Matka Boża przebywa tam, gdzie została wzięta. To największy dowód zwycięstwa Chrystusa nad grzechem i śmiercią i tym zwycięstwem dzieli się on w pierwszym rzędzie ze swoją matką. Maryja jest dla nas znakiem nadziei, że i my kiedyś będziemy mogli radować się oglądaniem Boga twarzą w twarz, nie tylko duszą ale i ciałem – po paruzji, powtórnym przyjściu Chrystusa.

Drugi wątek – ludowy, tradycyjny wiąże to święto ze zwyczajem święcenia ziół, kwiatów. To na znak, że Maryja jest najpiękniejszym z kwiatów, najpiękniejszym owocem rodu ludzkiego. To ona jest tą, która jako gospodyni domu, troszczy się o to byśmy byli zaopatrzeni w odpowiednie dary, co ma dawać nam siły byśmy mogli wypełniać wolę jej syna.

Z kolei aspekt patriotyczny jest ściśle związany ze zwycięstwem wojska polskiego nad bolszewikami w roku 1920. Mimo całego geniuszu strategicznego dowódców, wiktoria warszawska nad wcielonym złem, jakim był bolszewizm, jest dla Polaków przede wszystkim cudem, możliwym dzięki nadzwyczajnej interwencji Maryi, którą cały naród prosił o pomoc. Dlatego tego dnia, podobnie jak 3 maja, szczególnie dziękujemy jej za opiekę nad naszą Ojczyzną.

– Polecamy Maryi – Pośredniczce wszelkich łask, całą naszą Ojczyznę. Tyle w niej dobra się rodzi, ale i do niepokoju jest sporo powodów. Wspominamy z dumą sławne zwycięstwo z 1920 roku, aby uświadomić sobie, że po blisko 100 latach nadal trzeba trudu wybijania się na pełną niepodległość i suwerenność. Nadal trzeba modlitwy, trzeba prawdziwego dialogu między Polakami, którzy przecież różnią się między sobą. Trzeba szukania prawdy, dążenia do dobra wspólnego, a nie totalnego sprzeciwu i awantur – mówił w ubiegłym roku biskup Piotr Sawczuk, a słowa te, w obliczu inwazji szkodliwych ideologii, wciąż pozostają niezwykle aktualne.