„Unia powinna dążyć do solidarności w różnorodności” – pisze Mateusz Morawiecki w autorskim tekście, który w poniedziałek wieczorem ukazał się w niemieckim dzienniku „Handelsblatt”, poświęconym tematyce ekonomicznej. Premier przed szczytem UE wyjaśnia w nim stanowisko Polski w sporze budżetowym.
„W tym rozstrzygającym momencie, wymagającym wzajemnej solidarności, obudził się jednak w Europie duch podziału. Jakby ogromny wysiłek, który stoi za Funduszem Obudowy, miał zostać zniweczony przez to, co zawsze stanowiło słabość naszego kontynentu: skłonność do sporów i szukania tego, co nas dzieli, a nie tego, co nas łączy” – pisze szef polskiego rządu.
„Sposób, w jaki warunkowość budżetowa w zakresie praworządności ma zostać włączona do rozporządzenia nie tylko budzi poważne obawy co do podstaw prawnych tego mechanizmu, ale także podważa zasady zaufania oraz lojalnej współpracy pomiędzy Państwami Członkowskimi i instytucjami Unii. Obecne działanie, omijające Traktaty, kreują stan ogromnej niepewności prawa. Czy to właśnie chcemy zaoferować naszym obywatelom w odpowiedzi na dramatyczne położenie, do jakiego zepchnęła ich pandemia? Niepewność i spory polityczne?” – pyta Mateusz Morawiecki.
„Poważnym problemem i paradoksem współczesnej UE jest fakt, że pomimo ustawicznego podkreślania znaczenia różnorodności, nie może zaakceptować różnorodności systemów prawnych i konstytucyjnych zakorzenionych w tradycjach różnych państw. Wspólnota składa się z różnych modeli demokracji, ponieważ europejskie narody różnią się między sobą” – podkreśla premier w tekście opublikowanym w „Handelsblatt” – Francuska V Republika i RFN nie są do siebie podobne, to naturalne, ponieważ jedna powstała z woli narodu francuskiego, a druga z woli narodu niemieckiego. Włosi czy Polacy, Portugalczycy czy Czesi, mają prawo do tego, by się różnić. Unia powinna dążyć do solidarności w różnorodności, bo tylko w ten sposób jej jedność będzie twórcza i dobroczynna. Różnorodność jest przecież europejskim bogactwem, a nie przekleństwem”.
Szef polskiego rządu deklaruje, że „domagamy się równości i poszanowania traktatów”. Unia nie może podważać własnych zasad ani zmieniać ich na polityczne życzenie części państw. Prawo dotyczące ochrony interesów budżetowych UE jest wtórne wobec Traktatu o Unii Europejskiej, nie może więc obchodzić, zastępować, ani modyfikować zasad określonych w Traktacie. Mechanizm praworządności z Rozporządzenia jest obejściem, niejako +nadpisaniem+ prawa nad Traktatem, a konkretnie nad art. 7 TUE. Trzeba jasno powiedzieć – mechanizm zaprojektowany, aby chronić respektowanie rządów prawa przez Państwa Członkowskie, sam w sobie stanowi obejście prawa unijnego, a więc zagraża praworządności” – zaznacza premier.
„W ramach UE często pojawiają się spory, rozbieżne stanowiska, jednak posiadamy też mechanizmy, które zawsze doprowadzały do uzgodnień. Wierzę, że jesteśmy w stanie wypracować rozwiązanie, które szanuje literę i ducha traktatów. A może jest to gra niektórych +aktorów+, którym zależy, aby Europejski Fundusz Odbudowy tak naprawdę nie zaczął działać, bo nie chcą łożyć do wspólnego budżetu, najwięcej zresztą korzystając ze wspólnego rynku europejskiego?” – pisze premier.
I dodaje: „Dzisiaj wszyscy mamy jeden cel i ten cel – odbudowa gospodarcza Europy – musi być dla nas drogowskazem. Mechanizm ukształtowany w obecny sposób otwiera pole do niebezpiecznych interpretacji. Oddaje dużą władzę i uznaniowość podmiotom bez demokratycznej legitymacji. A przynajmniej podmiotom o znaczącym +deficycie demokratycznym+ w porównaniu do parlamentów krajowych. To wielkie zagrożenie dla każdego państwa członkowskiego i przyszłości całej Unii. Ci, którzy sądzą, że są na nie odporni, nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielką dowolność dopuszcza ten mechanizm”.
„Nie trudno sobie bowiem wyobrazić sytuację, że jakiejś sile politycznej w UE nie spodoba się reforma ustrojowa czy gospodarcza, wprowadzona w danym państwie członkowskim. Wystarczy nazwać tę reformę w mediach i na forum Parlamentu Europejskiego naruszeniem praworządności i już otwiera się ścieżka do zagrożenia odcięcia od funduszy unijnych” – zauważa Mateusz Morawiecki i pyta – „Naprawdę tego chcemy? Dopuszczenia takiej arbitralności? Wykreowania takich sił odśrodkowych, które ta regulacja by wywołała?”.
„Takie rozwiązanie daje nieprawdopodobnie duże możliwości do wywierania nacisku politycznego na przebieg spraw w polityce wewnętrznej państw członkowskich. Podkreślam: w polityce wewnętrznej. Dzisiaj ten arbitralny, politycznie motywowany mechanizm wymierzony jest w Polskę, ale jaką mamy gwarancję, że jutro nie zostanie wymierzony w inne państwo, które nie będzie się chciało podporządkować politycznej woli instytucji z Brukseli? Traktaty szanują i chronią suwerenność, natomiast nowy mechanizm stanowi jej pogwałcenie i poważne ograniczenie” – pisze premier.
„Brak zgody na taki stan rzeczy, czyli weto, nie prowadzi do osłabienia UE. To mechanizm wpisany w rzeczywistość unijnych struktur, zgodny z duchem Wspólnoty i jej demokratyczną naturą. To wentyl bezpieczeństwa niezbędny w ogóle do istnienia Unii. To metoda ochrony kompromisu i zapora przed narzucaniem woli przez aktualnie silniejszych. To potwierdzenie tego, że głos każdego państwa członkowskiego jest tak samo ważny” – zauważa.
Na zakończenie publikacji w „Handelsblatt” premier Mateusz Morawiecki przypomina: „Charles de Gaulle powiedział kiedyś, że poświęca się przyszłość w imię teraźniejszości tylko dlatego, że nie jest się zdolnym do powiedzenia +nie+”.
I podkreśla: „Polska czuje się współodpowiedzialna za przyszłość Europy. Dlatego nasze +nie+ dla proponowanego dziś mechanizmu to zarazem +tak+ dla Europy prawdziwie zjednoczonej w różnorodności, wolnej, równej i solidarnej”.