To żołnierz naszej „Żelaznej Dywizji”, ocalił mieszankę Białej Podlaskiej przed zamarznięciem.
Kilka dni temu opisywaliśmy sytuację, jaka wydarzyła się na Babiej Górze. Mieszkanka Białej Podlaskiej, wraz z grupą znajomych postanowiła zdobyć szczyt ubrana wyłącznie w biustonosz i szorty. Wyprawa omal nie zakończyła się tragicznie. Całe szczęście na jej drodze stanął żołnierz naszych „pancernych”. Gdyby nie on, kobieta mogłaby już nie żyć
People first, mission always – zwiadowca z #JEDYNApancerna uratował życie „Morsa górskiego” W minioną sobotę żołnierz #1WBPanc
@Zelazna_Dywizja pokonując szlaki górskie w okolicach Gówniaka w Masywie Babiej Góry natrafił na leżącą w śniegu kobietę.
Natychmiast wraz z grupą innych turystów przystąpił do udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, wezwano pomoc GOPR-u.
Stan kobiety był na tyle poważny, że żołnierz wspólnie z innymi turystami postanowił sprowadzić turystkę w dolne partię gór gdzie przekazano #GOPR-owi pic.twitter.com/xU1i1gD5rt— 1. Warszawska Brygada Pancerna (@1WBPanc) January 22, 2021
W sobotę w Beskidzie Żywieckim panowały bardzo trudne warunki pogodowe. Temperatura wynosiła -14 stopni, ale z powodu silnego wiatru (85 km/h) temperatura odczuwalna wynosiła aż -20. Do tego obowiązywał drugi stopień zagrożenia lawinowego. Pięcioosobowa grupa turystów wykazała się skrajną nieodpowiedzialnością i w takich warunkach podjęli próbę wejścia na Babią Górę, najwyższy szczyt tego pasma, w letnich ubraniach, bez kurtek, odpowiednich butów czy nawet długich spodni.
Dla jednej z turystek ta próba zakończyła się tragicznie. W pewnym momencie ubrana jedynie w szorty i sportowy biustonosz kobieta zasłabła. Jej towarzysze wezwali pomoc. Przypadkowi turyści podzielili się z nimi swoimi ubraniami, co najprawdopodobniej uratowało im życia.
Na miejsce wezwania ruszyła ponad 20-osobowa grupa ratowników z Grupy Beskidzkiej i Podhalańskiej GOPR. Kiedy udało im się dotrzeć do turystów, kobieta była przytomna ale nie było z nią logicznego kontaktu. Znajdowała się w stanie głębokiej hipotermii i miała widoczne odmrożenia. Ratownicy ubrali ją w przyniesione przez siebie ubrania – kurtkę puchówkę, rękawice, gogle etc. – i rozpoczęli znoszenie jej z góry. Trudne warunki pogodowe i śnieg do pasa sprawiły, że jej ewakuacja była wyjątkowo trudnym zadaniem. Kiedy kobieta nie była już w stanie iść o własnych siłach zabezpieczyli ją śpiworem i zaczęli ciągnąć ją na noszach.
Po ok. 20 minutach GOPRowcy przekazali ją w ręce Zespołu Ratownictwa Medycznego. Kobieta trafiła na OIOM szpitala w Suchej Beskidzkiej. Temperatura głęboka jej ciała wynosiła 25,9 stopni Celsjusza. Obecnie znajduje się w szpitalu w ciężkim stanie z odmrożeniami wszystkich kończyn. Pozostałe cztery osoby zeszły o własnych siłach.
Uczestniczący w tej wyprawie ratunkowej prezes GOPR Paweł Konieczny wyjaśnił, że chodzenie po górach w letnich ubraniach to coraz częstsze zjawisko, będące pokłosiem tej samej mody na „hartowanie ciała” której zawdzięczamy nagłą popularność morsowania. “Przestrzegamy, że w górach panują obecnie bardzo trudne warunki pogodowe – intensywne opady śniegu powodują, że wiele szlaków jest nieprzetartych i wymaga męczącego torowania.” – stwierdził – „Dodatkowo niskie temperatury wymagają posiadania właściwego ubioru oraz dodatkowego wyposażenia. Przestrzegamy, aby cele swoich górskich wypraw dopasowywać do panujących w górach warunków oraz od posiadanych umiejętności, wyposażenia i doświadczenia”
Ekipa ratownicza GOPR próbowała ją sprowadzać, zapadając się w śniegu po pas przy silnym wietrze.43- latka jednak nie była wstanie chodzić o własnych siłach. Doznała odmrożeń wszystkich kończyn.
Turystka trafiła do szpitala w Suchej Beskidzkiej na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w stanie głębokiej hipotermii, temperatura głęboka jej ciała wynosiła zaledwie 25,9 stopni Celsjusza. Okazało się, że turystką jest 43-letnia mieszkanka Białej Podlaskiej, która wybrała się na tzw. “górskie morsowanie” wraz z grupą innych morsów.