PSL mocno trzyma się intratnych stołków. Chcą utrzymania dyrektora, na którego nie ma pieniędzy

Rządzący miastem i powiatem niewiele robią sobie z kryzysu wywołanego przez pandemię. Gdy rząd, wojewoda i marszałek województwa zaciskają pasa i szukają oszczędności, w „terenie” trwa rozdawnictwo.

Niedawno pisaliśmy o gigantycznych podwyżkach dla zarządzających miejską spółką WOD-KAN i utrzymywaniu generującego ogromne koszty, a całkowicie zbędnego – w opinii posła Dariusza Stefaniuka – stanowiska wiceprezesa ds. rozwoju, a dziś mamy przykład kolejnego szastania publicznym groszem. Radni powiatu bialskiego nie chcą zgodzić się na zwolnienie wicedyrektora bialskiego WORD-u Arkadiusza Maksymiuka, mimo że takie było zalecenie sejmiku województwa.

W normalnej sytuacji nie mieliby nic do powiedzenia, ale to nie jest normalna sytuacja, bo Maksymiuk oprócz stanowiska wicedyrektora WORD piastuje też funkcję radnego powiatu, a jako taki jest prawnie chroniony przed zwolnieniem z pracy „ze względu na wykonywanie mandatu radnego”.

Tyle tylko, że ewentualne zwolnienie nie ma nic wspólnego z jego zasiadaniem w Radzie Powiatu, a jest zwyczajną odpowiedzią dyrektora WORD Igora Dzikiewicza na rekomendowane przez sejmik województwa likwidowanie etatów wicedyrektorów we wszystkich ośrodkach w województwie. Swoje stanowiska stracili już wicedyrektorzy WORD w Chełmie, Zamościu, a nawet w Lublinie – w Białej Podlaskiej sprzeciwiają się temu powiatowi radni.

Na ostatniej sesji w ordynarny sposób atakowali oni dyrektora Dzikiewicza, sugerując, że zwolnienie ma wyłącznie charakter polityczny. Merytoryczne argumenty zastąpiły inwektywy i obraźliwe porównania.

– Pan  chce  zniszczyć człowieka,  który  sobie  radzi  w  życiu, realizując wiele pasji. Pan uderza w rolnika. Pan się sam zabierze do  roboty  i  pokaże!  Pana  obowiązkiem, jako przełożonego, jest stanąć w obronie bardzo dobrego pracownika. A w pana sercu jest tylko zawiść i zemsta – perorował jeden z radnych pod adresem Dzikiewicza, sugerując, że ten powinien podobnie jak Maksymiuk  znaleźć sobie „drugi etat”. Przypomnijmy, że wicedyrektor WORD dorabia sobie, jako agent ubezpieczeniowy, zarabiając niemałe pieniądze. Działalność  gospodarcza, którą prowadzi była zresztą przyczyną jego odwołania ze stanowiska dyrektora WORD kilka lat temu – prawo zakazuje tego typu praktyk dyrektorom – zastępcy jednak już mogą to robić, więc Maksymiuk pozostał w Ośrodku mimo zaangażowania sprawę CBA.

Arkadiusz Maksymiuk, poza dochodami z umowy o pracę, prowadzi prężnie rozwijającą się działalność gospodarczą w zakresie ubezpieczeń, uzyskując w 2019 roku dochód z tego tytułu na kwotę 115302,85 zł (przychód 161437,78zł), znacząco wyższą niż w roku poprzednim i jednocześnie wyższą, niż uzyskaną z tytułu zatrudnienia  w Ośrodku, co daje z tego tytułu miesięcznie kwotę około 9600 zł. Ponadto Maksymiuk w 2019 r deklarował również dochód 10011,00 zł (przychód 25238,00 zł) z prowadzonego przez niego gospodarstwa rolnego oraz dochód z tytułu pełnienia mandatu radnego powiatu w wysokości 22546,68zł. Wszystkie dane można bez problemu znaleźć w jego oświadczeniu w BIP.

– Nie będę tego komentował, bo nie zajmuję się publiczną oceną pracy moich podwładnych. Dostałem jasne zalecenia z Sejmiku i muszę się ich trzymać. Skoro radni wojewódzcy zadecydowali o likwidacji stanowiska, to muszę się temu podporządkować i podziękować za pracę panu Maksymiukowi – mówi w rozmowie z naszym portalem dyrektor Dzikiewicz.

Jednak w chwili obecnej szef bialskiego WORD-u ma związane ręce. Dopiero uchwała Rady Powiatu umożliwi mu dalsze działanie, a w tym czasie Maksymiuk wciąż będzie pobierał pensję. Nie małą zresztą, bo według Dzikiewicza kosztuje Ośrodek ok 100 tys. zł rocznie. A co, jeśli radni, jak sugeruje arytmetyka, nie pozwolą na jego odwołanie?

– Wtedy zwrócę się do sądu administracyjnego o wyjaśnienie sprawy, choć żywię nadzieję, że radni się opamiętają. W dobie pandemii uporczywe trzymanie się stanowisk jest zwyczajnie nie na miejscu, tym bardziej, że WORD dotkliwie odczuł obostrzenia – wyjaśnia Dzikiewicz.

Nic jednak nie sugeruje, by Maksymiuk zrezygnował z apanaży, a jego koledzy mieli odpuścić. Lokalne media związane z prezydentem już atakują Dzikiewicza, kolportując nieprawdziwe informacje o zemście i zazdrości. Jak widać, linia obrony już jest zarysowana i nie należy się spodziewać, że odstąpią,