Nic wielkiego się nie stało? Wstrząsający reportaż o seksualnym przestępcy z Białej Podlaskiej

Znany lekarz i społecznik został prawomocnie skazany za wykorzystanie seksualne dziecka. Sąd zgodził się odroczyć mu karę, miejscowa przychodnia przyjęła do pracy, a lokalne elity udają, że nie ma żadnej sprawy. Wstrząsająca historia z Białej Podlaskiej skłania do pytań o jakość systemu wymiaru sprawiedliwości, ale przede wszystkim o to, gdzie podziała się zwykła ludzka przyzwoitość.

Lipiec 2018 roku. Maciej T. wraz z żoną przygotowują się do przyjęcia na świat córeczki. Młodzi, szczęśliwi. I bardzo aktywni. Widać to na facebookowej ścianie Macieja i jego znajomych. Piknik charytatywny, koncert organizowany przez stowarzyszenie, w którym działa. Fotografie z lokalnymi notablami, a nawet z Jerzym Owsiakiem – Maciej T. jest ważną postacią finałów WOŚP w Białej Podlaskiej.

Ale Maciej T. używa nie tylko FB, podoba mu się nie tylko żona i jest aktywny nie tylko na niwie działalności społecznej. Na jednym z portali randkowych koresponduje z Anią (imię zmienione). Nie, „koresponduje” to jednak nie jest właściwe słowo. Zaczepia, nagabuje, osacza, składa seksualne propozycje – tak lepiej. Udaje mu się doprowadzić do spotkania. Potem kolejnego i jeszcze jednego.

Mama Ani: „Powiadomił nas sąsiad, że córka jest z jakimś nieznanym mężczyzną. Poszłam w to miejsce z bratankiem. Córka klęczała obok tego pana, on miał spodnie opuszczone do połowy. Zadzwoniłam na policję”.

W lipcu 2018 r. Ania miała 14 lat. W jej życiu zmieniło się dosłownie wszystko. W życiu Macieja T. przez długi czas nie zmieniło się nic. Ona – próbowała popełnić samobójstwo. On – mimo prokuratorskich zarzutów opiekował się noworodkami w szpitalu, organizował kolejny finał WOŚP i brylował na salonach. A jak jest dzisiaj? Maciej T. mimo prawomocnego wyroku nie trafił za kraty. Przyjmuje w przychodni w Międzyrzecu Podlaskim. Ania liże rany – fizyczne może się zagoją, psychiczne raczej nigdy. Zwłaszcza że jej oprawca wciąż jest na wolności.

Dlaczego sąd zgodził się odroczyć wykonanie kary Maciejowi T.? Czy możemy mieć pewność, że lekarz nikogo już nie skrzywdzi? Jak to możliwe, że wiele osób w Białej Podlaskiej uważa, że właściwie nie zrobił on nic złego? Czy dziwna cisza wokół tej sprawy ma związek z towarzyskimi relacjami T.? Spróbujmy poszukać odpowiedzi.

SKUTKI I KOSZTY

Zarzuty przedstawiono Maciejowi T. zaraz po zatrzymaniu przez policję. Mężczyzna odpowiadał z wolnej stopy, a proces odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Za wielokrotne nakłanianie Ani do poddania się „innej czynności seksualnej” oraz trzykrotne doprowadzenie dziewczynki do „poddania się innym czynnościom seksualnym” Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej skazał lekarza na dwa lata więzienia, nie zawieszając wykonania kary. Sąd Okręgowy w Lublinie podtrzymał wyrok. Dodatkowymi sankcjami były zakaz kontaktów i zbliżania się do ofiary oraz zakaz wykonywania zawodu lekarza. Ale, co ważne, tylko w zakresie specjalizacji pediatry i neonatologa.

Maciej T. nie trafił do więzienia. Niespodziewanie 8 grudnia zeszłego roku Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej przychylił się do jego wniosku o odroczenie kary. Dlaczego? Bo, jak przekonuje Magdalena Dobosz z zespołu prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie, „sąd może odroczyć wykonanie kary pozbawienia wolności na okres do roku, jeżeli natychmiastowe wykonanie kary pociągnęłoby dla skazanego lub jego rodziny zbyt ciężkie skutki”. A takie przesłanki miały zaistnieć w przypadku Macieja T.

Jak to możliwe, że człowiek skazany prawomocnym wyrokiem za przestępstwo seksualne wobec dziecka może liczyć na – powiedzmy to tak – dość konstruktywną i empatyczną postawę sądu?

„To kompletnie niezrozumiała decyzja. Moja córka jest zagrożona. On może znowu ją nachodzić. Boję się, że będzie próbował zastraszyć córkę” – mówiła po ujawnieniu decyzji sędziów mama Ani. Niewiele rozumiał też pełnomocnik ofiary mecenas Piotr Selwa.

„Wymierzając karę, sąd powołał się na opinię psychiatry i seksuologa, którzy wskazali, że »istnieje wysokie prawdopodobieństwo ponownego popełnienia przez oskarżonego czynu zabronionego«. Konieczne jest zatem odizolowanie skazanego od społeczeństwa” – podkreślał na łamach „Dziennika Wschodniego”.

Zdumiewać powinno też to, że na wolność wypuszczono człowieka, wobec którego – jako środka zabezpieczającego – zastosowano obowiązek terapii. Sąd okręgowy oddalił skargę prokuratury na decyzję sądu w Białej Podlaskiej. Równocześnie Maciej T. wystąpił do prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawienie, a jego pełnomocnicy ( jednym z nich jest sędzia Trybunału Stanu Maciej Zaborowski) złożyli obszerną kasację w Sądzie Najwyższym.

Ze względu na niejawny charakter sprawy nie możemy napisać wszystkiego, co wiemy o zachowaniu Macieja T. na sali sądowej. Niech za przykład postawy lekarza posłuży fakt, że przez długi czas nie chciał on zwrócić kosztów postępowania matce swojej ofiary. Żalił się, że go nie stać. Że przecież zarabia tylko 3,5 tys. zł.

Koszty sprawy z doktorem płaci za to konsekwentnie Ania. Dziewczyna spędziła w szpitalach psychiatrycznych kilka miesięcy. Połknęła garść tabletek nasennych. Poderżnęła sobie żyły.

NIE UCIEKAM OD SŁÓW PRAWDY

Wieść o tym, co zrobił Maciej T., trafiła do lokalnych mediów bardzo szybko. Te (w większości, bo nie wszystkie) informowały o sprawie dość zdawkowo, ale przecież w 50-tysięcznej Białej Podlaskiej każdy wiedział, o kogo chodzi. Z pewnością zaś o tym, że lekarzowi zarzuca się wykorzystanie seksualne dziecka, wiedział jego przełożony – ordynator oddziału neonatologii Riad Haidar. Mimo tej wiedzy otrzymanej od prowadzącej sprawę prokuratury nie zerwał on współpracy z Maciejem T.

Haidar to bardzo barwna postać. Z rodzinnej Syrii przyjechał do Polski na studia medyczne. Osiadł w Białej Podlaskiej, w 1991 r. rozpoczynając pracę w tamtejszym szpitalu. Jako ordynator oddziału neonatologii stał się lokalną gwiazdą. Przyczyniło się do tego z pewnością zaangażowanie doktora w organizację finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Haidar stał się twarzą imprezy, a jego oddział nazwano imieniem WOŚP. Popularność i społeczną sympatię doktor dyskontował przy wyborczych urnach. Jako działacz SLD został radnym Białej Podlaskiej, wicemarszałkiem sejmiku wojewódzkiego, a po zmianie barw i przejściu do Koalicji Obywatelskiej – posłem.

Jedna z koleżanek Macieja T. z bialskiego szpitala: – Maciek był zapatrzony w dr. Haidara, a Haidar bardzo cenił Maćka. Czy się przyjaźnili? Trudno powiedzieć. Na pewno Haidar bardzo o niego dbał.

Czy także wtedy, kiedy było już wiadomo o zarzutach prokuratury? – Szczerze mówiąc, nie zauważyłam zmiany w ich relacji. Te zarzuty były zresztą niepotwierdzone, a Maciek nie był żadnym bandziorem. Choć na pewno popełnił błąd… – mówi kobieta.

„Nie uciekam od słów prawdy. Jest pracownikiem szpitala, pracuje u mnie na oddziale” – mówił w 2019 r. Riad Haidar dopytywany o Macieja T. Podkreślał, że zachowanie podwładnego jest przez niego „obserwowane”. Zapewniał dziennikarzy, że Maciej T. nie ma kontaktu z dziećmi – tylko z noworodkami, które trafiały na oddział (sic!).

Haidar twierdził, że Maciej T. jest świetnym lekarzem, zasługującym nie tylko na pochwały, lecz i na premie. Wysławiał osobiste przymioty T. „Jest dobrym mężem, troskliwym ojcem, ma dziecko, które ma pięć miesięcy…” – mówił w rozmowie z „Tygodnikiem Podlaskim” Riad Haidar. Nie odwołał tych słów nawet wtedy, gdy w kampanii parlamentarnej 2019 r. temat wziął na tapetę w rozmowie na antenie RMF FM Robert Mazurek. Gdy tym, że podejrzany o czyny pedofilskie mężczyzna zajmuje się noworodkami w szpitalu, zainteresowała się posłanka Joanna Mucha (wtedy PO, dziś Polska 2050), ówczesny dyrektor bialskiej placówki Dariusz Oleński odpowiedział tak:

„Według mnie nie ma podstaw do rozwiązania umowy o pracę, tym bardziej że pan Maciej T. jest dobrym, samodzielnym lekarzem, zaangażowanym w pracę oddziału neonatologicznego, o którym przełożony [wówczas był nim Riad Haidar – przyp. red.] wydaje jak najlepszą opinię. Prywatnie jest mężem i ojcem, który dba o rodzinę. Nigdy nie pojawiły się skargi na tę osobę ani ze strony pracowników, ani ze strony rodzin pacjentów”.

W styczniu 2019 r., długo po pierwszych wzmiankach o sprawie w mediach, uśmiechnięty Maciej T. pozował z kolegami ze szpitala do zdjęć z okazji kolejnego finału WOŚP. Rej w trakcie imprezy wodził nie kto inny, ale właśnie Riad Haidar.

Poseł do dziś nie ma sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. Uważa, że skoro w Polsce obowiązuje domniemanie niewinności, nie miał obowiązku żegnać się lekarzem przed prawomocnym wyrokiem. Bardzo zależy mu, by jego nazwisko nie pojawiało się w kontekście skandalu wokół byłego podwładnego.

„Ciągłe łączenie mnie ze wskazanym lekarzem jest wielkim nadużyciem i podejmę kroki prawne w obronie mojego dobrego imienia” – napisał w oświadczeniu dla portalu podlaski.info.

Co ciekawe, także Maciejowi T. zdaje się zależeć na image’u Haidara. W liście do redakcji podlaski.info bowiem stwierdził on, że „niedopuszczalne jest także publikowanie zdjęć z osobami, które nie mają związku ze sprawą”.

„Rozumiemy, że chodzi mu o zdjęcia z posłem Koalicji Obywatelskiej Riadem Haidarem. Na zamieszczonych w naszym portalu ilustracjach do artykułów nie pokazujemy bowiem wizerunków żadnych innych osób” – odpowiedział portal.

Inne lokalne media jakby nie chciały drążyć tematu. Haidar w ich tekstach o Macieju T. nie występuje. A sam Maciej T. przedstawiany nie jest bynajmniej jako seksualny przestępca, który zniszczył życie dziecku. To „lekarz, skazany za seks z nastolatką”. Brzmi lepiej, prawda? Jakby nic wielkiego się nie stało, jakby chodziło o chwilę słabości…

– Haidar jest w Białej figurą. Jemu się po prostu nie podskakuje. A co do T., to sporo ludzi niestety ma podejście takie, że facet zrobił skok w bok, miał jakiś romans, a wszyscy się go czepiają. Tak to jest w wielu rozmowach przedstawiane – mówi nam miejscowy prawnik, niezwiązany bezpośrednio z tą sprawą.

W wielu rozmowach powielana jest więc niejako linia obrony Macieja T. Twierdzi on, że nie wiedział, ile lat ma Ania. I dlatego – jest niewinny. Kiedy niedawno przyjechali do niego dziennikarze „Interwencji” Polsatu, szedł właśnie w taką narrację. „No, rozwinięta dziewczyna. Jest mi jej szkoda” – tak Maciej T. odpowiedział na pytanie reportera o to, czy budowa ciała bądź charakterystyka mentalna Ani jednak nie podpowiedziały mu, że nie jest ona kobietą, ale dzieckiem.

FESTIWAL GIER I ZABAW

Riad Haidar to niejedyny wysoko postawiony znajomy Macieja T. Lekarz był członkiem skupiającego miejscowy establishment, artystów i społeczników stowarzyszenia Przez Pryzmat. Angażuje się ono w rozmaite imprezy organizowane przez miejscowe władze. Festiwal Dawnych Gier i Zabaw, Noc Świętojańska w Porosiukach, koncerty, akcje charytatywne – Przez Pryzmat jest w Białej i okolicach marką. W zarządzie organizacji od początku zasiada Gabriela Kuc-Stefaniuk, rzeczniczka prasowa i jedna z najbardziej zaufanych współpracownic prezydenta Białej Podlaskiej Michała Litwiniuka.

– Poznałam Macieja T. jako lekarza oddziału neonatologii bialskiego szpitala, gdy stowarzyszenie pomagało przy organizacji Dnia Wcześniaka – informuje Kuc-Stefaniuk. Czy zgadza się ze stwierdzeniem Haidara, że T. jest „wspaniałym mężem i ojcem”? – Nie znam jego sytuacji rodzinnej – odpowiada.

A prezydent Litwiniuk? Czy zna Macieja T.? Czy panowie są po imieniu? „Macieja T. poznałem jako pracownika oddziału neonatologii bialskiego szpitala organizującego Dzień Wcześniaka i wolontariusza WOŚP” – odpowiada przez swoją rzeczniczkę prezydent. Wspaniały mąż i ojciec? „Nie znam jego sytuacji rodzinnej” – odpowiada włodarz Białej Podlaskiej.

Maciej T. pozostał członkiem stowarzyszenia po tym, jak jego sprawę nagłośniły media. Z rejestrów jego nazwisko zniknęło dopiero w lutym 2020 r. Od samego początku do dzisiaj w stowarzyszeniu działa żona T. W internecie wciąż można znaleźć zdjęcia z wydarzeń, w których uczestniczył Maciej T.

„Stowarzyszenie Przez Pryzmat jednoznacznie potępia czyny, za które został skazany Maciej T. i nie chce być z nim kojarzone. Jednocześnie informujemy, że Maciej T. będąc członkiem Przez Pryzmat, nigdy aktywnie nie uczestniczył w organizowanych przez nas wydarzeniach, nie jest też już członkiem stowarzyszenia” – oświadcza w odpowiedzi na wiele bardzo szczegółowych pytań prezes Jakub Jańczuk.

Dodajmy tylko, że Jakub Jańczuk to także członek bialskiego sztabu WOŚP. Tego samego, któremu od lat szefuje Riad Haidar i w którym przez lata działał Maciej T. Szef stowarzyszenia Przez Pryzmat zasiada też wraz z Haidarem w kapitule konkursu Nasz Autorytet. Organizuje go finansowana m.in. przez miasto gazeta „Podlasianin”. Jedna z tych, które nie poinformowały swoich czytelników, że skazany za przestępstwo seksualne (czy raczej „za seks z nastolatką”) Maciej T. to ten sam uśmiechnięty od ucha do ucha lekarz, którego wszyscy znają z działań społecznych i zdjęć z Owsiakiem.

DOSZŁO DO PRZYKREGO ZDARZENIA

Dzwonimy do przychodni w Międzyrzecu Podlaskim. To tam, w oczekiwaniu na pobyt w więzieniu, przyjmuje Maciej T. Czy można umówić się na wizytę? „Jak najbardziej”. Czy można przyjść z dzieckiem? „A… to nie, bo pan doktor przyjmuje dorosłych. Ale podam numer telefonu, proszę porozmawiać” – słyszymy.

Szefostwo przychodni nie odpowiedziało na nasze pytania dotyczące zatrudnienia Macieja T. Więcej szczęścia miał reporter „Interwencji”, który nagrał wypowiedź dyrektora placówki Ryszarda Danieluka: „Świetny materiał na lekarza. Jako kolega, jako człowiek też nie budzi najmniejszych zastrzeżeń”.

A co z wyrokiem za przestępstwo seksualne wobec dziecka? „Doszło do tego przykrego zdarzenia. Nie znam szczegółów sentencji wyroku, ale odnoszę wrażenie, że to nie było efektem skłonności, tylko efektem chwilowej głupoty” – mówi szef Macieja T.

Pytamy w sądzie, czy fakt, że skazany bez przeszkód pracuje niedaleko miejsca, gdzie popełnił wcześniej poważne przestępstwa, nie jest przypadkiem niebezpieczny (by nie wspomnieć o poczuciu sprawiedliwości). – Zakres pytania wykracza poza kompetencje biura prasowego, które nie jest uprawnione do komentowania sytuacji podsądnych niewynikającej z orzeczeń sądowych – odpowiada Magdalena Dobosz.

Odroczenie wykonania kary więzienia wobec Macieja T. obowiązuje do 21 kwietnia. Trudno byłoby jednak znaleźć ludzi, który postawiliby majątek, że na pewno tego dnia stawi się on w zakładzie karnym.

 

Artykuł opublikowany w tygodniku Sieci 10/2021

Źródło: Tygodnik Sieci Autor: Piotr Filipczyk
Fot. FB