Afera korupcyjna. Zdenerwowany prezydent Litwiniuk w ogniu pytań radnych. Próbował odwrócić „kota ogonem”

Prezydent Michał Litwiniuk stawił się na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta poświęconej kontroli, jaką przeprowadziło w urzędzie miasta Centralne Biuro Antykorupcyjne. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że prezydent Michał Litwiniuk przyszedł na sesję bardzo zdenerwowany i od początku był nastawiony agresywnie wobec wnioskodawców zwołania sesji – radnych Klubu Zjednoczonej Prawicy.

Już odpowiadając na pierwsze pytanie przewodniczącego klubu Zjednoczonej Prawicy Dariusza Litwiniuka, prezydent pozwalał sobie na wycieczki osobiste wobec radnego, sugerując, że ten, jako były przewodniczący Rady Miasta powinien znać lepiej procedury. Niemal od razu zasugerował też, że odpowiedzialność za czyn swojego podwładnego ponosi nie tylko on, ale także poprzedni prezydenci w szczególności Dariusz Stefaniuk. Do ataku prezydenta na radnych Zjednoczonej Prawicy szybko przyłączyli się radni Koalicji Obywatelskiej. Dyskusja od samego początku za sprawą prezydenta i jego partyjnych kolegów przestała być merytoryczna a stała się atakiem rządzących miastem na miejską opozycję.

– Wydawało mi się, że sesja była zwołana w określonym celu i miała zmierzać w określonym kierunku, ale zamiast tego mamy sąd nad… Zjednoczoną Prawicą za to, że nie przyszła na spotkanie, że są jakieś koszty, padło hasło, czy mi nie wstyd, czy nie byłem – mówił radny Henryk Grodecki. – Mówmy rzeczowo, o tym co jest tu i teraz.

Prezydent niczym adwokat zatrzymanego urzędnika podczas sesji za wszelką cenę starał się udowodnić, że nic złego przecież się nie stało, przetargi, które wzięło pod lupę CBA były przeprowadzone wzorowo, a na ich realizacji miało skorzystać miasto.

Na pytanie radnego Karola Sudewicza, czy wyniki przetargów, w których uczestniczył zatrzymany urzędnik nie wzbudziły podejrzeń Michała Litwiniuka prezydent odpowiedział, że nie wzbudziły ponieważ „w 5 na 6 przetargów otrzymaliśmy oferty niższe niż zakładane w budżecie”.

Radni przypomnieli prezydentowi, że w wielu przypadkach inwestycje, do których ten się zobowiązał stoją albo są opóźnione. W odpowiedzi na pytania radnych prezydent zaskoczył wszystkich, żaląc się, że na procesy inwestycyjne musi poświęcać swój prywatny czas, który mógłby spędzać z rodziną. To chyba pierwszy tego typu przypadek w całej Polsce, że urzędujący prezydent ubolewa nad tym, że także poza godzinami pracy pracuje dla miasta.

Ekwilibrystyka słowna prezydenta została zauważona także przez przewodniczącego Rady Miasta Bogusława Broniewicza, który podczas sesji prosił o „więcej faktów, a mniej poezji”

Trudno oprzeć się wrażeniu, że za pięknymi słowami prezydenta faktycznie brakowało treści. A kiedy już się pojawiała, dało się zauważyć, że prezydent czasami rozmija się z prawdą. Tak było, kiedy zapewniał , że dziennikarze otrzymali odpowiedź na zadane w tej sprawie pytania.

Na nasze jednak nie raczył jednak odpowiedzieć:

„Szanowny Panie Prezydencie, W związku z zatrzymaniami podległych Panu urzędników, do jakich doszło na skutek interwencji CBA chcieliśmy zadać Panu kilka pytań:

– Jak Pan ocenia zatrzymanie przez CBA urzędników pańskiego magistratu?

– Czy miał Pan świadomość, że w podległych Panu jednostkach administracyjnym może dochodzić do nieprawidłowości?

– Jeżeli tak, to czy w ubiegłym roku zarządził Pan audyt/ kontrole tych jednostek? Czy podjął Pan inne kroki?

– Jakie konsekwencje zamierza Pan wyciągnąć od przełożonych zatrzymanych urzędników?

– Czy spodziewa się Pan kolejnych zatrzymań?” – pytaliśmy prezydenta 22 kwietnia i do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Podczas dzisiejszej sesji, na kilka z nich też zabrakło odpowiedzi. Było natomiast dużo górnolotnych słów i jak zauważył przewodniczący Broniewicz, „dużo poezji”. Tyle tylko, że od poezji życie mieszkańców Białej Podlaskiej się nie poprawi.