Czy polityk może aktywnie wspierać środowiska domagające się aborcji na żądanie i jednocześnie uczestniczyć w życiu sakramentalnym Kościoła? To pytanie coraz częściej zadawane w Polsce i na świecie. Po tym, co robili w czasie tak zwanego Strajku Kobiet prezydent Białej Podlaskiej i burmistrz Międzyrzeca Podlaskiego trzeba je publicznie zadać także u nas. Zwłaszcza, że zarówno Zbigniew Kot jak i Michał Litwiniuk nigdy nie odcięli się od aborcjonistów spod znaku pioruna.
W ostatnich dniach światową opinię publiczną poruszyły wypowiedzi abp Salvatore Cordileone, metropolity San Francisco w USA. Przypomniał on ekskomuniki nakładane przez katolickich hierarchów na zwolenników segregacji rasowej w USA. Dziś, jak twierdzi abp Cordileone, podobne kroki należałoby podjąć wobec podających się za katolików polityków popierających aborcję, których w USA nie brakuje.
– Nie można być dobrym katolikiem i popierać prawa do zabijania niewinnych istot ludzkich. Odpowiedzią na trudną ciążę nie jest przemoc, ale miłość, zarówno do matki, jak i do dziecka – powiedział abp Cordileone.
Odnieśmy to teraz do sytuacji na naszym podwórku.
Pełne wulgaryzmów i nienawiści protesty Strajku Kobiet wybuchły po tym, jak Trybunał Konstytucyjny stwierdził rzecz oczywistą: skoro w Polsce życie jest konstytucyjnie chronione, to nie można zabijać dzieci w ramach aborcji eugenicznej. Demonstracje odbywały się także na Południowym Podlasiu, poparte – jak wszędzie – przez lokalnych polityków lewicowo-liberalnych. Byli wśród nich politycy PO z naszego regionu: prezydent Białej Podlaskiej Michał Litwiniuk i burmistrz Międzyrzeca Podlaskiego Zbigniew Kot.
I mimo, że panowie uczestniczyli w nienawistnych wiecach organizowanych przez zwolenników aborcji na żądanie, nigdy nie odcięli się i nie potępili Strajku Kobiet, obaj widywani są w kościołach. Jak gdyby nigdy nic podają się za katolików, przystępują do komunii świętej. Ludzie to widzą, a oburzonych nie brakuje.
– Jak można jednocześnie popierać ruch otwarcie żądający pełnego dostępu do aborcji, uczestniczyć w demonstracjach tego ruchu, nie odciąć się od niego nawet kiedy zaczęły się ataki na świątynie a jednocześnie siadać w pierwszych ławach kościoła i przystępować do komunii? – pyta wielu mieszkańców naszego regionu.
My zadajemy to pytanie publicznie. Ktoś to wreszcie musi zrobić.