Gigantyczne podwyżki ciepła. Mieszkańcy płacą za nieudolność Litwiniuka i Paszkowskiego. Poseł Stefaniuk obnaża niekompetencję prezesa PEC

Kilka dni temu zarząd PEC podjął decyzję o kolejnych gigantycznych podwyżkach cen energii. Choć władze próbują zrzucić winę na rząd, cała odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na prezydencie Litwiniuku i jego koledze Sebastianie Paszkowskim prezesie PEC. – W zaledwie 3 lata doprowadzili najbogatszą miejską spółkę do ruiny. Załamuję ręce, jak na to patrzę. Dostali samograj, który miał tylko służyć mieszkańcom i zarabiać na siebie i miasto. Z PEC-u zrobili przedsiębiorstwo, które, by przetrwać, musi drenować kieszenie mieszkańców – mówi w rozmowie z naszym portalem poseł na Sejm i były prezydent Białej Podlaskiej Dariusz Stefaniuk.

Kolejny miesiąc i kolejna podwyżka cen za ciepło. To powoli zaczyna brzmieć jak ponury żart. Mieszkańcom jednak nie jest do śmiechu…

To niestety nie jest żart, a smutna rzeczywistość w Białej Podlaskiej rządzonej przez Litwiniuka i jego kolegów.

Czy tej i poprzednich podwyżek można było uniknąć?

Teraz już nie. Chyba, że miasto zdecyduje się dofinansować PEC z miejskiego budżetu, w którym i tak brakuje pieniędzy. Jednak tej podwyżki, jak i poprzednich, można było uniknąć wcześniej, gdyby w spółce nie zatrudniano dyletantów, a kontynuowano rozsądną politykę prezesa Aleksandra Kompy. Niestety władze miasta miały inną wizję „rozwoju” spółki i dziś płacimy za to wszyscy.

Rozumiem, że chodzi przede wszystkim o nową ciepłownię na zrębki. Za pana kadencji udało się zdobyć finansowanie tej inwestycji i rozpocząć jej budowę, a do dzisiaj, mimo upływu czterech lat, wciąż nie udało się jej uruchomić?

Załamuję ręce, jak na to patrzę. Dostali samograj, który miał służyć mieszkańcom i zarabiać na siebie i miasto. Wystarczyło kontynuować inwestycję zgodnie z planem, a dziś bylibyśmy zupełnie w innym miejscu. Ciepłownia, którą zaczęliśmy budować w 2018 roku, miała być uruchomiona pod koniec 2019 roku, najpóźniej na początku 2020, a do dziś nie działa. Trudno mi odpowiedzieć dlaczego. Zapewniliśmy im wszystko: finansowanie 21,5 mil. ( 10.5 mln. dotacja plus 11mln. preferencyjna pożyczka ), kompletną wizję rozwoju, plan działania. A oni zwyczajnie to zmarnowali. Roztrwonili. PEC był spółką, która była rentowna, zarabiała i wypłacała dywidendy, z których finansowaliśmy bialską kulturę i sport, a dziś żeby przetrwać musi drenować kieszenie mieszkańców.

Skąd zatem te problemy finansowe PEC? Prezes Paszkowski tłumaczy, że winny jest rząd i wysokie ceny zielonych certyfikatów.

To, że ceny certyfikatów zaczną rosnąć, przewidzieliśmy już w 2018 roku. Stąd nasza decyzja o budowie ciepłowni, która nie byłaby uzależniona od węgla. Gdyby zgodnie z terminem oddano ją do użytku, PEC byłby do przodu o kilkadziesiąt milionów złotych. Dziś tych pieniędzy brakuje i próbuje się je wycisnąć od bialczan.

Może Pan to wyjaśnić?

Ciepłownia miała być uruchomiona w 2019, co pozwoliłoby  60 % ciepła wytworzyć z biomasy oraz obniżyć emisję CO2 o 60 %. Jak to wygląda w praktyce i unijnych przepisach? Z jednej tony węgla emitujemy dwie tony CO2. Przy obecnym zużyciu węgla na poziomie 27-28 tys. ton rocznie, emitujemy 52-54 tys. ton CO2. Przy biomasie emitowalibyśmy ok. 20 tys. ton rocznie.  Certyfikat za każdą tonę CO2 w obecnym sezonie grzewczym wyniósł średnio ok 80 euro. Zatem redukcja CO2 o 30 tys. dałaby nam tylko w tym roku ok. 2.4 miliona euro oszczędności. To przy obecnym kursie ponad 11 milionów złotych! Teraz pomnóżmy to przez trzy kolejne zimy, podczas których według naszych planów ciepłownia miała działać. Oczywiście weźmy poprawkę, że certyfikaty w ubiegłym roku i poprzednim były tańsze. Jednak cały czas mówimy o kosztach kilkadziesiąt euro  za tonę CO2. To dalej są kolejne miliony wyrzucane w błoto. Powtórzę jeszcze raz, to pieniądze, których teraz brakuje, za które muszą płacić mieszkańcy.

Miasto tłumaczyło jednak, że za problemy z uruchomieniem ciepłowni odpowiada wykonawca…

To dlaczego miasto zamiast obciążyć wykonawcę za niedotrzymanie umowy wielokrotnie ją aneksowało, co pozwoliło w nieskończoność przeciągać uruchomienie ciepłowni? To jest moje pytanie do prezydenta i do prezesa Paszkowskiego. Jaki rozsądny włodarz pozwala sobie na taką grę w kotka i myszkę?

Tym bardziej, że przecież ciepłownia już stoi, a pod koniec 2020 roku prezydent Litwiniuk uroczyście robił sobie zdjęcia podczas jej próbnego uruchomienia. Dlaczego ciepłownia nie działa?

To jest kolejne pytanie do prezydenta Litwiniuka, które na prośbę mieszkańców mu zadam. Sam tego nie rozumiem, niech wytłumaczy, o co w tym chodzi!

 

 

30 maja w siedzibie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie podpisano umowę o dofinansowanie w formie pożyczki najdroższej inwestycji bialskiej spółki PEC – budowy ciepłowni opalanej biomasą. Całkowity koszt projektu wyniesie 30,5 mln zł a termin jego ukończenia to 2019 rok. Komu to przeszkadzało?
30 maja 2018 roku w siedzibie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie podpisano umowę o dofinansowanie w formie pożyczki najdroższej inwestycji bialskiej spółki PEC – budowy ciepłowni opalanej biomasą. Całkowity koszt projektu wyniesie 30,5 mln zł a termin jego ukończenia to 2019 rok.” Komu to przeszkadzało?

 

Fakty są takie, że dalej korzystamy z ciepłowni na węgiel, co generuje koszty w postaci opłat za certyfikaty. Ale jest i drugie dno. Ceny węgla w ostatnim czasie poszybowały w górę, a to generuje kolejne koszty. Czy i w tym przypadku winić należy miasto?

Niestety i tym razem panowie Litwiniuk i Paszkowski się nie popisali. Kiedy byłem prezydentem, mieliśmy podpisaną umowę z Polską Grupą Górniczą, która zapewniała nam długoterminowe dostawy polskiego węgla w stałej cenie. Umowa była skonstruowana tak, że wahania cen mogły oscylować w granicach 5 proc. w górę i w dół. Obecny zarząd tę umowę zerwał, tłumacząc wówczas, że ceny węgla na rynku są niższe, więc po co przepłacać. Dali się wciągnąć w pułapkę zastawioną przez Putina, który najpierw uzależnił Europę od taniego surowca z Rosji, a później wyśrubował ceny do maksimum. Dziś PEC musi płacić za węgiel krocie! Jednak oni nie myśleli długofalowo, patrzyli doraźnie, a płacimy za to my wszyscy.

Czyli w zarządzie PEC zabrakło kompetencji?

To już niestety kolejny problem. Litwiniuk po dojściu do władzy usunął kompetentny zarząd i Radę Nadzorczą, a na ich miejsce powołał swoich kolegów, którzy nie mieli pojęcia o zarządzaniu. Zamiast profesorów i specjalistów od ciepłownictwa zapewniono synekury prawnikom i osobom, których jedyną kompetencją jest noszenie za prezydentem pączków. I to bardzo intratne synekury. Przecież Paszkowski zarabia miesięcznie kilkadziesiąt tysięcy złotych, o czym przecież pisaliście. Dostał też nagrodę za sukcesy. Kolejne dziesiątki tysięcy. Pytam tylko, jakie to są sukcesy, skoro wciąż nie mamy ciepłowni, a plany rozwojowe, które mieliśmy wraz z prezesem Kompą, legły w gruzach.

Powiedział Pan właśnie, że PEC miał nie tylko próbować trwać, ale wręcz się rozwijać?

Oczywiście. Mieliśmy przygotowane plany budowy elektrociepłowni, która dawałaby nie tylko ciepło, ale i prąd. Co więcej, mielibyśmy zapewnione finansowanie. Chcieliśmy rozszerzyć działalność PEC na inne gminy naszego powiatu, korzystając z naszego systemu i z naszego know how. Dzięki temu moglibyśmy zarabiać i zamiast podnosić ceny ciepła dla mieszkańców je obniżać. Tak już było w przeszłości. Zyski przeznaczalibyśmy na kolejne inwestycje i wspieranie naszej kultury i sportu. To wszystko zostało zmarnowane, stąd tak bardzo mnie to boli.

Przecież Michał Litwiniuk był Pana zastępcą, musiał wiedzieć, do czego dążycie?

Najwyraźniej zupełnie to lekceważył. Podobnie jak inne rzeczy. Mówiłem to już wielokrotnie, powtórzę po raz kolejny. Wiceprezydent Litwiniuk, delikatnie rzecz ujmując, nie angażował się w pracę. Zamiast uczyć się, jak służyć mieszkańcom, próbował budować swoją pozycję polityczną. Kiedy został prezydentem, okazało się, że nie ma żadnych kompetencji, a pieniądze, które udało nam się oszczędzić w miejskich spółkach, lekką ręką wydał.

Co zatem czeka PEC, a tym samym mieszkańców?

Obawiam się najgorszego. Że kura, która miała znosić złote jajka, zostanie sprzedana, by załatać doraźne dziury. Tak to wygląda w innych miastach zarządzanych przez kolegów Litwiniuka z PO. Zyski będą wypływać z Białej Podlaskiej do Francji, Niemiec czy Holandii. A płacić za to będą mieszkańcy. I to płacić coraz więcej. Wszyscy zapłacimy za niekompetencję.