Wielkie podwyżki ciepła. Prezydent nie poczuwa się do winy i oskarża innych

Sześć godzin trwała wczorajsza sesja Rady Miasta w całości poświęcona gigantycznym podwyżką ciepła, które zafundowało mieszkańcom bialskie PEC. Głos zabierał zarówno prezydent Michał Litwiniuk, jak i jego kolega od pączków, dziś prezes spółki ciepłowniczej Sebastian Paszkowski. Choć radni Zjednoczonej Prawicy próbowali wymóc na prezydencie aby ograniczył podwyżki nie zgodzili się na to partyjni koledzy Michała Litwiniuka i żadne z dwóch proponowanych stanowisk nie przeszło.

Prezydent najwyraźniej niedostatecznie przejął się problemami mieszkańców, gdyż to nie ich interes postawił na pierwszym miejscu. Zamiast tego usłyszeliśmy, że reprezentujący swoich lokatorów przedstawiciele największej bialskiej spółdzielni Zgoda, protestując wobec drakońskich podwyżek chcą dorżnąć miejską spółkę, która i tak boryka się z problemami. Te z kolei są według Litwiniuka wynikiem „gigantycznej inflacji”, za którą odpowiedzialność ponosi rząd.

Nie, trzyletnie już opóźnienie w oddaniu do użytku ciepłowni na zrębki, nie, odstąpienie od korzystnej długoterminowej umowy z PGG, a właśnie decyzje rządu. Pominąwszy już mijanie się z prawdą i obarczanie rządu za podwyżki, które są przecież efektem nierozważnej polityki Unii Europejskiej, gdzie większość decyzji jest podejmowana przez partyjnych kolegów Litwiniuka – prezydent w ogóle nie widzi swojej winy w tym, że teraz mieszkańcy będą musieli płacić więcej.

– Gdyby nie popełniono błędów, to myślę, że dziś ta podwyżka jaka się szykuje, byłaby mniejsza. Przez 3 lata nie potrafiliśmy uruchomić nowej ciepłowni. Nie mamy długoterminowej umowy na dostarczanie węgla. Rozwiązując umowę w 2019 roku powinniśmy byli już wtedy myśleć o kolejnej porządnie wynegocjowanej umowie – punktował prezydenta radny Henryk Grodecki.

– Zarządzanie przedsiębiorstwem polega na tym, że prezes powinien przewidywać trzy kroki do przodu, bo może i umowa z Polską Grupą Górniczą nie była dobrą umową, ale trzeba było najpierw zabezpieczyć kolejną umowę, a potem zrywać tę niekorzystną, która dziś może byłaby przy tych realiach korzystna – wtórował mu Adam Chodziński.

Litwiniuk bronił się w sposób zupełnie niepoważny, tłumacząc, że dostawcy węgla nie chcą zawierać umów długoterminowych w sytuacji takiej niepewności na rynku.

– PGG nie posiada węgla, którym mogłoby się wywiązywać z istniejących umów – uskarżał się prezydent Michał Litwiniuk. W podobnym duchu wypowiadał się Paszkowski, który przyznał wprost, ze dziś PGG nie ma węgla, który mogłaby sprzedać naszemu PEC.

Mówimy jednak o roku 2022, czyli trzy lata od zerwania tej umowy, kiedy ceny faktycznie poszybowały w górę, a cała Europa zmaga się z energetycznym szantażem Putina. Czy jednak przewidzenie takiej sytuacji było poza zasięgiem naszych włodarzy?

Dla zarządzających naszym miastem, winni są wszyscy inni, tylko nie oni. Niech Paszkowski dalej wypłaca sobie horrendalnie wysokie pensje, a Rada Nadzorcza przyznaje mu premie. Niech prezydent wyrzuca kolejne miejskie pieniądze w błoto, tak jak to miało miejsce w przypadku stadionu. Niech przepadają kolejne dotacje i dofinansowania, ważne by swojakom było dobrze. A Biała Podlaska, cóż jakoś to będzie, a jak nie będzie to zwali się na innych. Na rząd, na premiera, czy na Dariusza Stefaniuka. Tyle tylko, że mieszkańcy coraz częściej rozumieją, jaki błąd popełnili podczas ostatnich wyborów i coraz otwarciej tęsknią za poprzednim prezydentem. Prezydentem, który sprawił, że byli dumni ze swojego miasta. Bo dziś muszą się za nie wstydzić. I płacić.