Tusk w Międzyrzecu Podlaskim jąkał się i znowu kłamał. Nagle przypomniał sobie o „Polsce Wschodniej”?

Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk postanowił znowu odwiedzić Południowe Podlasie. Co prawda i tym razem nie wpadł, do Białej Podlaskiej, by spotkać się z prezydentem Michałem Litwiniukiem i prezesem PEC Sebastianem Paszkowskim, by porozmawiać o podwyżkach, jakie zaserwowali mieszkańcom za ciepło, ale pojawił się w Międzyrzecu Podlaskim, by porozmawiać z „przypadkowymi mieszkańcami”.

Niestety nie dostaliśmy zaproszenia na to spotkanie więc nie mogliśmy zadać byłemu premierowi kilku pytań.  Jednak dzięki naszym czytelnikom wiemy, jak ono wyglądało. Na początku lider PO udał się do warzywniaka, by skrytykować rosnące ceny i wysłuchać narzekań jego właściciela. Najprawdopodobniej „zupełnie przypadkowo” trafił do sklepu osoby znanej jako sympatyk PO. Później przyszedł czas, by już oficjalnie porozmawiać z przedstawicielami „budżetówki”. Wśród nich był m.in. nauczyciel – znowu zupełnie przypadkowo –  radny Koalicji Obywatelskiej oraz urzędnicy.

– To był typowy spęd aparatu, wyreżyserowany do tego stopnia, że po kilkunastu minutach i kilku czczych deklaracjach z sali zostały wyproszone nawet media – słyszymy od naszego informatora. – Wizyta była przygotowywana od kilku dni, a miejscowi działacze PO zostali postawieni w stan najwyższej gotowości  – potwierdza pragnący zachować anonimowość przedstawiciel urzędu miasta Międzyrzec Podlaski kierowanego przez burmistrza Zbigniewa Kota związanego od lat z Platformą Obywatelską”.

Wizyta z pewnością jednak nie przebiegła zgodnie z planem. Część mieszkańców nie dała się nabrać na paplaninę szefa formacji, która jeszcze kilka lat temu wprost mówiła o tym, co myśli o „Polsce Wschodniej”.  Podczas konferencji prasowej Tuska w Międzyrzecu Podlaskim słychać było liczne krytyczne okrzyki kierowane w stronę byłego premiera. Nie spodobało mu się też pytanie od jednej z dziennikarek, która dociekała, dlaczego jego rząd podpisał niekorzystną umowę z Rosją na dostawy gazu. Tusk jąkał się i atakował, ale widać, że nie było mu w smak. Stąd pewnie dlatego, tak jak szybko przyjechał, tak szybko pojechał dalej. Mamy nadzieję, że sam nie prowadził samochodu.