Bierecki: nigdy nie znajdę możliwości, by odwdzięczyć się Matce Bożej i wspaniałym kodeńskim zakonnikom za bezmiar dobra

Tętniące życiem sanktuarium maryjne w nabużańskim Kodniu jest znakiem nadziei, że polskie tradycje i przywiązanie do wiary przodków przetrwają burzliwe czasy, w których przyszło nam żyć. W przyszłym roku znowu zjawią się tam tłumy wiernych. Okazją będzie 300. rocznica koronacji cudownego obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej. Nowe korony, wykonane przez jednego z najwybitniejszych światowych twórców sztuki sakralnej Mariusza Drapikowskiego, pobłogosławił papież Franciszek.

– Kodeń jest dla mnie i mojej rodziny miejscem wyjątkowym. Powierzamy Kodeńskiej Pani nasze troski i dzielimy się z nią naszymi radościami. To są skromne dowody mojego oddania i wdzięczności. Bo tak naprawdę przecież nigdy nie znajdę możliwości, by odwdzięczyć się Matce Bożej i wspaniałym kodeńskim zakonnikom za ten bezmiar dobra, które moja rodzina tutaj otrzymała – mówi nam senator Grzegorz Bierecki, współfundator koron.

Kodeńskie sanktuarium jest jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc kultu we wschodniej Polsce. Obraz Matki Boskiej Kodeńskiej, według legendy „porwany” przez Mikołaja Sapiehę z Rzymu a zgodnie z przekazem historycznym prawdopodobnie kupiony przez magnata w Hiszpanii, słynie z cudów uzdrowień. Od wieków otaczają go czcią nie tylko rzymscy katolicy, ale i wierni katolickich obrządków wschodnich a także prawosławni.

Kodeń był miejscem szczególnym dla świętego Jana Pawła II. Jeszcze jako kardynał przyjechał tu w 1977 roku w zastępstwie prymasa Stefana Wyszyńskiego. To wtedy Karol Wojtyła nazwał Królową Podlasia Matką Sprawiającą Jedność. Chodziło mu o wspólnotę narodów byłej Rzeczypospolitej: Polaków Litwinów, Białorusinów, Ukraińców. Przyszły papież stanął wówczas na balkonie klasztoru i pobłogosławił cały Wschód.

Cudowny obraz został ukoronowany koronami papieskimi po raz pierwszy w 1723 r. Były one ufundowane przez kapitułę Bazyliki św. Piotra. W przyszłym roku, w 300. rocznicę koronacji cudownego obrazu, znajdą się na nim nowe korony. Dzieła to szczególne. W koronie Kodeńskiej Pani znajduje się bowiem kamień z Groty Narodzenia Pańskiego, w koronie jej Syna – kamień z Grobu Pańskiego.

– Pozyskanie tych skarbów było możliwe dzięki naszej pracy przy wielu dziełach, które trafiły do Ziemi Świętej. Nawiązałem tam kontakty, które umożliwiły mi pozyskanie tych kamieni. Nadają one koronom dodatkową, niezwykle przejmującą symbolikę – mówi nam twórca dzieła Mariusz Drapikowski.

Aby dobrze odczytać przesłanie, jakie niosą ze sobą korony, trzeba zwrócić uwagę na szereg detali.

– Wykonując wszystkie prace sakralne chcemy żeby można było z nich odczytać treści ewangeliczne. W koronie Maryi w bursztynie zamieściliśmy lilie, które są przecież atrybutem Matki Bożej, podkreślającym zarówno jej niewinność jak i królewskość. Maryjny jest również kolor niebieski stąd zdecydowaliśmy się na użycie szafirów. W przypadku korony Jezusa widzimy z kolei rubiny, które mówią nie tylko o jego królewskości, ale także cierpieniu, które przyniosło nam zbawienie – tłumaczy Mariusz Drapikowski. – Praca jest tym bardziej cenna, że mogliśmy też korzystać z darów złożonych przez mieszkańców Kodnia i pielgrzymów. W koronę wtopiliśmy m.in. złoto z wotywnych pierścieni. Ta ofiara to modlitwa każdego z tych ludzi, w intencjach, które zawierzyli Maryi – dodaje artysta.

Gdański twórca, specjalizujący się w złotnictwie i bursztynnictwie, pracował już wcześniej z opiekującymi się kodeńskim sanktuarium oblatami. Wykonał on przepiękną monstrancję, podarowaną sanktuarium przez senatora Grzegorza Biereckiego. Także korony zostały ufundowane m.in. przez parlamentarzystę reprezentującego w Senacie Południowe Podlasie.

Papież Franciszek pobłogosławił korony w Auli Pawła VI na Watykanie. Delegację Polskiej Prowincji Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej sformowali o. Paweł Zając OMI, o. Krzysztof Borodziej OMI i o. Michał Hadrich OMI. Wraz z biskupem diecezji siedleckiej Kazimierzem Gurdą zakonnicy zaprosili legata papieskiego na przyszłoroczne uroczystości w Kodniu.

– Inicjatywa nowych koron pojawiła się kilka miesięcy temu. Chcieliśmy przypomnieć ten wielki akt, który miał miejsce w naszym sanktuarium 300 lat temu. Tym bardziej, że przecież nie było to możliwe 200 lat temu, kiedy Polska znajdowała się pod zaborami, czy 100 lat temu, gdy obraz Królowej Podlasia przebywał w Częstochowie – mówi nam ojciec Krzysztof Borodziej OMI, Superior Kodeńskiego Sanktuarium, Kustosz Świątyni.

Rozpoczęła się zbiórka funduszy i wotów wśród pielgrzymów i mieszkańców Południowego Podlasia. Ci pospieszyli z ofiarną pomocą.

– Sprawa znacznie przyspieszyła, gdy podczas jednej z rozmów o naszym projekcie usłyszał senator Grzegorz Bierecki. Postanowił on pokryć resztę potrzebnej kwoty. Robił to w szczególnej intencji, której jednak nie będę wyjawiał, bo to intymna sprawa i nie wiem, czy życzyłby on sobie abym się nią publicznie dzielił. Grzegorz przyjechał tu jako pielgrzym, człowiek, a nie polityk. Zaoferował pomoc, nie pierwszy zresztą raz – dodaje ojciec Borodziej.

Oblaci przypominają, ze ostatni rok był dla Kodnia bardzo trudny. Spłonął bowiem tamtejszy Dom Pielgrzyma. Jednocześnie sanktuarium stało się miejscem spotkań i modlitwy żołnierzy, strażników granicznych i policjantów strzegących polskiej granicy po tym, jak wykorzystując migrantów zaatakował ją reżim Łukaszenki. Od 1 lipca dom pielgrzyma działa już normalnie. I na pewno przyda się w przyszłym roku, kiedy do Kodnia zjadą ludzie z całej Europy.

– Tak uroczysta celebracja trzystulecia koronacji to dla nas ogromne wyróżnienie. W przyszłym roku papież wyśle do nas swojego legata, który będzie brał udział w uroczystościach rocznicowych i który jeszcze raz potwierdzi doniosłość tego wydarzenia – mówi o. Krzysztof Borodziej. – Ludzie przyjeżdżają tu i bardzo często wracają. To miejsce promienieje łaską i chwałą Maryi – puentuje zakonnik.

*artykuł został opublikowany w tygodniku „Sieci”.

 

 

Źródło: Tygodnik Sieci