Na poligonie pod Brześciem, znajdującym się na wysokości naszego Kodnia i Kostomłotów, razem z białoruskim wojskiem ćwiczą bandziory i mordercy z rosyjskiej Grupy Wagnera. Odpowiedź polskiego rządu jest natychmiastowa: na wschód Polski zmierzają kolejne oddziały polskiego wojska. – Zadaniem tych oddziałów są ćwiczenia, ale także odstraszanie potencjalnego agresora – mówi sekretarz Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych minister Zbigniew Hoffmann.
Grupa Wagnera to prywatna armia kierowana przez dawnego bliskiego współpracownika Putina Jewgienija Prigożina. Formacja ta odpowiada za zbrodnie w Syrii a także szereg operacji wojskowych w Afryce. Od samego początku najazdu Rosji na Ukrainę Wagnerowcy walczyli także tam. Po buncie i marszu Grupy Wagnera na Moskwę (wciąż nie wiadomo, czy był on prawdziwy, czy mieliśmy do czynienia z tzw. maskirowką) ludzie Prigożina trafili na Białoruś. Jak podają światowe agencje, reżim Łukaszenki zapowiada, że „ćwiczenia” tuż przy granicy z Polską potrwają około tygodnia.
– Polska odpowiedź na rosyjskie prowokacje jest jednoznaczna i bardzo zdecydowana. Nie damy się zastraszyć, nie pozwolimy, by bezpieczeństwo Polaków było choć przez chwilę zagrożone. Dziś możemy mówić to z pełną odpowiedzialnością i spokojem, bo nasz rząd doprowadził do wzmocnienia armii i jej powrotu na wschód kraju. Ostatnie posunięcia w związku z obecnością na Białorusi Grupy Wagnera to część konsekwentnej polityki rządu Zjednoczonej Prawicy – powiedział nam senator Grzegorz Bierecki, lider wieloletnich starań o powrót wojska do Białej Podlaskiej.
Przypomnijmy, że już w pierwszym tygodniu lipca rozpoczęło się przemieszczanie oddziałów wojskowych na wschód Polski. Teraz działania te są wzmacniane.