TYLKO U NAS. Mariusz Kiczyński, niedoszły kandydat opozycji do Senatu: „Dowiedziałem się z mediów”

O kulisach wyznaczania kandydata „paktu senackiego” w naszym regionie, okolicznościach jego wymiany na ostatniej prostej, politycznej przyszłości, obronie granicy i innych ważnych dla regionu kwestiach rozmawiamy z Mariuszem Kiczyńskim, przewodniczącym rady powiatu bialskiego.

Kiedy narodził się pomysł, żeby Mariusz Kiczyński stanął w wyborcze szranki? – Rozmowy o moim kandydowaniu toczyły się początkowo beze mnie. Jako ciekawostkę powiem, że dowiedziałem się o tej koncepcji od ludzi z PiS-u. Ludzie związani z tą partią powiedzieli mi, że będę startował przeciwko panu Grzegorzowi Biereckiemu. Odpowiedziałem im, żeby nie żartowali. Potem się okazało, że skądś rzeczywiście wiedzieli i mieli dobre informacje – śmieje się samorządowiec.

Propozycja od ważnego działacza PO

Jak mówi przewodniczący rady powiatu bialskiego, choć kandydowanie nie było jego pomysłem, to był i nadal jest dumny z tego, że ktoś pomyślał, iż to właśnie on może reprezentować powiat bialski, radzyński i parczewski na tak wysokim poziomie. Czy propozycja kandydowania do Senatu padła z PSL-u, z którym Mariusz Kiczyński jest związany?

– Nie, nasz region nie był w pakcie senackim przeznaczony dla PSL-u. Zaproponował mi to bardzo ważny regionalny działacz Platformy, po uzgodnieniu z PSL-em – twierdzi samorządowiec.

Poważne przygotowania

Kiczyński podkreśla, że „bardzo poważnie” przygotowywał się do startu w wyborach. Zaprzecza, że miał już wydrukowane plakaty i billboardy, ale potwierdza, że nad nimi pracował. – Jako doświadczony samorządowiec i osoba, która już wcześniej próbowała sil w wyborach do Sejmu byłem dobrze przygotowany. Pracowałem z grafikami, byłem w firmach, które miały mi drukować materialy. Miałem koncepcję, teksty, zdjęcia, nie wiedziałem tylko, jakie będzie logo – mówi Mariusz Kiczyński, który liczył na dobry wynik w wyborach do Senatu.

– Mój potencjalny przeciwnik, pan senator Grzegorz Bierecki, gra w innej lidze politycznej, ja tego nie podważam i nie podważę. Jest senatorem urzędującym, ja dopiero pretenduję – przepraszam, pretendowałem – podkreśla przewodniczący rady powiatu bialskiego.

W ostatniej chwili

O kandydaturze Kiczyńskiego mówiło się od dawna, wszyscy byli do końca przekonani, że to właśnie on wystartuje z „paktu senackiego”. W ostatniej chwili kandydatem został jednak Marek Sulima. W jaki sposób Mariusz Kiczyński dowiedział się o zmianie planów wobec jego osoby? – Przykro trochę, ale dowiedziałem się z mediów. Telefony były później, może trochę za późno – mówi nam samorządowiec.

Jak Kiczyński ocenia kandydaturę radnego Marka Sulimy, na którego ostatecznie postawiła Platforma, PSL i reszta „paktu senackiego”? – Może jest dobrym kandydatem, dlatego, że kiedyś był w PiS-ie, a dzisiaj w PSL-u? – zastanawia się samorządowiec. – Ja nie będę go krytykował, bo to jest kolega partyjny. W końcówce okazał się lepszy, struktury go poparły. Nie obrażam się, chociaż nie powiem, że jestem z tego do końca zadowolony – mówi nam Mariusz Kiczyński.

Wciąż namawiają

Co dalej? Jakie polityczne plany ma przewodniczący rady powiatu bialskiego? – Wybory są dopiero przed nami. Do Senatu będzie startował pan Sulima, pan senator Bierecki; mnie wciąż namawiają, żebym startował z własnego komitetu. Także szanse, póki bieg trwa, zawsze są. W sporcie  zawsze jest faworyt albo dwóch. Faworyt się wywraca, drugi się potyka i wygrywa czasami ten, który był trzeci – mówi Mariusz Kiczyński.

– Domyślacie się państwo, komu kibicuję, nie jestem takim obrażonym dzieckiem, któremu da się prztyczka w nos i on się obraża. Gramy dalej. Czy te wybory będą ostatnimi w przeciągu roku – nikt nie wie. Rzeczywistość sondażowa jest taka, że każdy scenariusz jest na stole – zauważa samorządowiec.

– Cieszy mnie to, że jednak wiele osób na mnie postawiło. Wiele osób jest dziś zawiedzonych, że nie startuję.  I tu może zaskoczę czytelników, ale środowiska związane z PiSem też do mnie się odezwały. Nie powiem kto, można oczywiście sformułować zarzut, że to sobie wymyślam, ale tak było i jeśli się tego publicznie nie powie, to nie będzie możliwości tego sprawdzić. Życie się nie kończy, mam dopiero 54 lata – podkreśla Mariusz Kiczyński.

Raz oszukać

Czy w tej sytuacji przewodniczący powiatu bialskiego rozważa kandydowanie do Sejmu? – Absolutnie nie. Przed laty powiedziałem moim kolegom z PSL-u, żeby nawet do mnie z tym nie przychodzili. Raz mnie oszukano, a mnie wystarczy raz porządnie oszukać – mówi zdecydowanie. – Zawsze marzyłem, żeby być samorządowcem. Bycie senatorem czy posłem? Nie wiem, co dla mnie cenniejsze i ważniejsze, czy pełniąc taki mandat nie oderwałbym się od swoich wyborców, ludzi stąd – dodaje.

Mariusz Kiczyński twierdzi, że na poziomie samorządowym warto działać ponad podziałami politycznymi. Mówi, że z programu każdej partii, także z Platformy czy Lewicy, można zaczerpnąć coś pozytywnego i że z każdym, od lewa do prawa, należy rozmawiać. Nie podoba mu się polityczna walka „na noże”, nigdy nie określał się jako „opozycja totalna”. Nie ukrywa na przykład, że jest zwolennikiem pozostawienia – przynajmniej w najbliższej przyszłości – zapory na granicy z Białorusią, której rozebranie postulowali niektórzy politycy Platformy Obywatelskiej i innych ugrupowań lewicowych.

Napór migrantów

– Mieszkam tutaj i pracuję tutaj. Wiem, jak to się odbywało. Ten napór migrantów podsycany, inspirowany czy wręcz organizowany przez reżim Łukaszenki był wielkim problemem i dalej nim jest – mówi nam przewodniczący rady powiatu bialskiego.

Pytany o zarzuty dotyczące nieludzkiego traktowania czy wręcz mordowania przez polskie służby mundurowe migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, jakie są formułowane przez wspierających „pakt senacki” polityków liberalnych i lewicowych, rozmaitych celebrytów czy artystów odpowiada:

– Obrzydliwe, zwłaszcza, że próbuje się w to wrzucić leśników. Nie ma pokoju na granicy wschodniej, ciągle są tam niedobitki Grupy Wagnera, bariera musi pozostać. Generuje to również problemy przyrodnicze, hamuje migracje zwierząt, ale przyroda sobie jakoś poradzi – mówi. – Granica wschodnia jest dzisiaj, tu zaskoczę wszystkich, dobrze strzeżona. Mogła by być lepiej, ale to są pojedyncze incydenty, na przykład ten z białoruskim helikopterem. To na pewno nie jest „masówka” więc trzeba do tego podchodzić ze spokojem i rozwagą – dodaje Mariusz Kiczyński.

Powiat się rozwija

Jako doświadczony leśnik Mariusz Kiczyński obawia się unijnych projektów dotyczących gospodarki leśnej.

– Jestem wielkim zwolennikiem Unii Europejskiej, ale uważam, że na dzisiaj tej Unii Europejskiej w Polsce już wystarczy. Urzędnicy brukselscy próbują na przykład przeforsować obecnie projekt, żeby 30 procent lasów wyłączyć z gospodarki. Pomyślmy o budownictwie, meblarstwie czy po prostu wypoczynku, ludzie muszą mieć świadomość z czym to będzie się wiązać – mówi.

Kiczyński przyznaje także, że powiat bialski w ostatnim czasie bardzo się rozwinął, choć zastrzega, że to nie tylko zasługa PiS-u, ponieważ niektóre projekty zostały zainicjowane wcześniej, za rządów PO-PSL.

– Trzeba być nieuczciwym, żeby powiedzieć, że powiat bialski się nie rozwija. Są rzeczy, które obecna władza i końcówka poprzedniej zrobiły bardzo dobrze. Mówię tu o autostradzie, rozwoju kolei, gdzie plany były od dawna, ale dziś PiS jest wysoko zaawansowany w tych działaniach. Z racji bycia samorządowcem wiem, jak planowany jest na przykład rozwój linii pod Nowy Jedwabny Szlak i rozbudowa portu przeładunkowego w Małaszewiczach, w którą zaangażowany jest obecny pan senator Bierecki. Daj Boże, żeby to wszystko wyszło – mówi nam samorządowiec.

 

 

Źródło: podlaski.info Autor: BZ
Fot. archiwum