Chwali się, że jest jedynym rolnikiem w wyścigu u Senat. Ale pracuje jako urzędnik w biurze partyjnego kumpla

Marek Sulima, kandydat Platformy, Lewicy, PSL i innych ugrupowań tworzących tzw. Pakt Senacki zainaugurował swoją kampanię. Choć na wiecach działacz „ludowców” reklamuje się jako rolnik i taki też zawód podał w oświadczeniu dla Państwowej Komisji Wyborczej, przyznał, że obecnie pracuje jako urzędnik. I to nie u byle kogo, tylko w instytucji podległej jego partyjnemu koledze, staroście bialskiemu Mariuszowi Filipiukowi.

Na konferencji prasowej pojawił się Michał Litwiniuk z Platformy Obywatelskiej, inni działacze tej partii, ludzie w koszulkach Komitetu Obrony Demokracji i kojarzeni z antykościelną lewicą a także koledzy Sulimy z PSL.

Atmosfera była iście wakacyjna, dopóki trudnych pytań nie zaczął zadawać nasz dziennikarz. Przede wszystkim chcieliśmy wiedzieć, dlaczego Marek Sulima na każdym kroku podkreśla, że jest rolnikiem, skoro z jego oświadczenia majątkowego wynika wyraźnie, że głównym źródłem jego dochodu jest praca w Zarządzie Dróg Powiatowych w Białej Podlaskiej.

Robota u Filipiuka

Wedle oświadczenia, jako kierownik w instytucji nadzorowanej przez kolegę z PSL, starostę Mariusza Filipiuka, Sulima zarobił w kilka miesięcy 52 tysiące złotych. Do tego doszły niezłe pieniądze z polityki – kandydat na senatora jest radnym powiatowym (swoją drogą powinien odpowiedzieć na pytanie o konflikt interesów, bo Rada także ma swoje kompetencje jeśli chodzi o ZDP) i skasował za to 36 tysięcy złotych. Do tego w zeszłym roku doszła kasa za pracę za granicą – Sulima, pełniąc mandat radnego i biorąc za to pieniądze – wyjechał do Niemiec na saksy i zarobił tam kolejne 33 tysiące złotych. Tymczasem jego gospodarstwo ma 1,63 hektara a przychód z działalności rolniczej w zeszłym roku wyniósł 7 tysięcy zł.

Mam prawo!

– Ale nadal jestem rolnikiem, proszę pana, proszę co dzień przyjechać, ja co dzień wieczorem później chodzę, wykonuję pracę, pomagam dla synów. Więc mam prawo – krzyczał na naszego dziennikarza Marek Sulima.

– Urzędowo pracuję, bo przyjęto mnie, bo 10 lat mojego doświadczenia świadczy o pewnych rzeczach, że nadawałem się tam i myślę, że ludzie potwierdzą ci którzy mają ze mną do czynienia, że robię to dobrze.

– Chce mi pan odebrać to, co robiłem, jeszcze raz panu powiem bez nerwów bez niczego. 27 lat mam opłaconego KRUSU. Jestem rolnikiem czy nie jestem? – skandował coraz bardziej wściekły Sulima, a prezydent Litwiniuk z Platformy Obywatelskiej pobudzał zgromadzonych do oklasków.

Chrześcijanin z aborcjonistami

Nasz dziennikarz zapytał też, jak Marek Sulima – obnoszący się czasie kampanii wyborczej ze swoim chrześcijaństwem i zapewniający, że jest wierny wartościom narodowym – odnajduje się w jednej drużynie z ludźmi z Komitetu Obrony Demokracji, Lewicą i zwolennikami aborcji.

– Konstytucja jasno mówi, jeżeli chodzi o aborcję, wiemy co mówi i ja się tego trzymam. Szanuje Pan konstytucję czy nie? No szanujemy, jeżeli się mówi o małżeństwach też. Ale przede wszystkim, co chcę Panu powiedzieć. Ja kocham ludzi i nie będę ich stygmatyzował, kto jest kim i kto. Nie będę im zaglądał do łóżka… – powiedział Sulima, a goście jego konferencji z Platformy Obywatelskiej, KOD, rozmaitych antykościelnych środowisk klaskali i próbowali zakrzyczeć niewygodne pytania.

My się zakrzyczeć nie daliśmy i pytaliśmy dalej. Co z paradami równości, obscenicznymi pochodami homoseksualistów i ich zwolenników? Marek Sulima próbował odparować cytatami ze… św. Jana Pawła II i powtarzał, że „Bóg jest miłością”.

Sulima kocha miłość

Co z murem na granicy? Czy tak, jak niektórzy jego polityczni sojusznicy chce go rozebrać i narazić Polskę na zalew nielegalnych migrantów? – A po co?  Wie pan co, powiem wam tak. Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak rozbierali mury w Niemczech – odpowiadał kandydat Paktu Senackiego.

– Razem zwyciężymy! – krzyczał Sulima kończąc konferencję. – Razem zwyciężymy: dla dobra, dla miłości, żeby już mi nikt więcej nie wypominał co ja zrobię z innymi ludźmi, czy mam ich wykluczyć.

Prawdopodobnie tej miłości Marek Sulima zaatakował znowu naszego reportera. – I panu coś doradzę, jeżeli pan ma taką odwagę to pan mi powie: zabije pan ich? Bo ja tego nie zrobię! Kocham ludzi, kocham Podlasie, kocham miłość – tłumaczył Sulima, choć uczciwie musimy przyznać, że nie bardzo wiemy, o co mu chodziło.

BZ, PF

Źródło: Tygodnik Podlaski Autor: BZ, PF
Fot. Screen YT