Platforma Obywatelska i PSL rozpowszechniają na Południowym Podlasiu bełkotliwe kłamstwa na temat senatora Grzegorza Biereckiego. To nie pierwszy atak na parlamentarzystę PiS. We wszystkich poprzednich sprawach oszczercy musieli przepraszać i odwoływać swoje bzdurne zarzuty. Języki połykali naczelni największych gazet, przeprosiny zamieszczały telewizje, za kłamstwa kajali się politycy. – Jestem atakowany kłamstwami od wielu lat. Ubolewam, że bezczelnie kłamią o mnie także ci, którzy uważają się za katolików. Prawdy na swój temat bronię i będę bronił, jak trzeba także w sądach – powiedział nam Grzegorz Bierecki.
Największą dotąd prowokacją przeciwko senatorowi Grzegorzowi Biereckiemu była operacja przeprowadzona w 2015 roku, w trakcie kampanii prezydenckiej. Chodziło o to, żeby zaszkodzić ówczesnemu kandydatowi na prezydenta Andrzejowi Dudzie, który jako pracownik kancelarii śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zajmował się ustawą o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Wykreowano więc „aferę SKOK” – serię zmyślonych zarzutów dotyczących rzekomego „wyprowadzania pieniędzy” z kas. Kłamstwa jako pierwsze podane przez tygodnik „Wprost” powtarzały wszystkie sprzyjające Platformie media, często po kilkadziesiąt razy dziennie. Kampania się skończyła, Andrzej Duda został prezydentem a autorom nagonki pozostał wstyd. W październiku 2015 roku przeprosił tygodnik „Wprost”.
Przepraszać musiała także Telewizja Polska, która za rządów Platformy powielała nieprawdziwe informacje na temat wymyślonej afery – ustalono, że kłamstwa pojawiły się aż w 37 programach tej stacji. Kilka milionów widzów głównego wydania „Wiadomości” usłyszało, że TVP przeprasza senatora Grzegorza Biereckiego za serię materiałów, które mogły naruszyć dobre imię parlamentarzysty. Przeprosiny ogłoszono także w Panoramie i TVP Info.
Nieprawdziwe informacje o senatorze Biereckim podawał także Newsweek, pismo należące do szwajcarsko-niemieckiego wydawcy, zarządzane wówczas przez fanatycznego zwolennika Platformy Obywatelskiej Tomasza Lisa. Lis został prawomocnie zobowiązany opublikować sprostowanie parlamentarzysty i zapłacić koszty postępowania.
Parlamentarzystę Prawa i Sprawiedliwości próbowano także połączyć z aferą dotyczącą relacji bankiera Leszka Czarneckiego z ówczesnym szefem Komisji Nadzoru Finansowego Markiem Chrzanowskim. Tym razem czarną robotę wykonała „Gazeta Wyborcza”. Efekt? Kolejne sprostowanie.
„Wypowiedzi przytoczone na 30 stronie tzw. „Stenogramu nagrania rozmowy właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego z przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego Markiem Chrzanowskim”, który w dniu 13 listopada 2018 roku w serwisie wyborcza.pl został opublikowany jako materiał źródłowy do artykułu „Spokój za 40 milionów. Bankier Leszek Czarnecki oskarża Komisję Nadzoru Finansowego”, odnośnie osoby Pana Grzegorza Biereckiego okazały się być nieprawdziwe. Oświadczamy, że intencją redakcji i wydawcy serwisu wyborcza.pl nie było naruszenie dóbr osobistych Pana Grzegorza Biereckiego” – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu z października 2021 roku.
Za oszczerstwa przepraszać musieli również politycy Platformy Obywatelskiej.
„W programie „Tak jest” wyemitowanym na antenie TVN24 w dniu 22 czerwca 2015 r. pomówiłam publicznie Pana Senatora Grzegorza Biereckiego o zdefraudowanie pieniędzy należących do systemu SKOK. Niniejszym jednoznacznie oświadczam, iż był to zarzut nieprawdziwy. Ja, Elżbieta Radziszewska przepraszam Pana Senatora Grzegorza Biereckiego za naruszenie jego dobrego imienia i wyrażam głębokie ubolewanie w związku z tym pomówieniem” – takie oświadczenie decyzją sądu musiała opublikować posłanka Platformy Elżbieta Radziszewska.
Głośne swego czasu były wypowiedzi głównego „śledczego” Platformy Krzysztofa Brejzy, który – wbrew jakimkolwiek faktom – oskarżał Kasę Stefczyka o związki z… Amber Gold. Cel był jasny – uderzyć w ważną dla Polaków instytucję a także w twórcę polskich kas senatora Biereckiego.
„Krzysztof Brejza przeprasza Spółdzielczą Kasę Oszczędnościowo – Kredytową im. Franciszka Stefczyka za naruszenie jej dóbr osobistych w postaci dobrego imienia i renomy poprzez rozpowszechnianie w mediach bezpodstawnych sugestii, jakoby Kasa Stefczyka finansowała rozruch oraz działalność Amber Gold. Krzysztof Brejza przyznaje, że Kasę Stefczyka nie łączyły z Amber Gold żadne relacje biznesowe, a sugestie o przeciwnym charakterze wprowadzały opinię publiczną w błąd co do działalności Kasy Stefczyka, za co Krzysztof Brejza wyraża ubolewanie” – tak brzmiało oświadczenie Brejzy, wydane na mocy prawomocnego wyroku sądu.
Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd…